Brzeska przystań nad Odrą powstała w ubiegłym roku. Ale po efektownej wrześniowej inauguracji ruch przy pomostach zamarł, bo też skończył się wodniacki sezon.
Dlatego prawdziwym testem dla mariny będą najbliższe miesiące i wówczas okaże się, na ile ta inwestycją, która ma w mieście swoich zwolenników, jak i zagorzałych krytyków, jest wykorzystywana i przydatna brzeżanom.
- Zanim zaczniemy sezon czeka nas sondowanie dna wzdłuż przystani, bo w takiej rzece jak Odra potrafi się ono bardzo szybko zmienić - zapowiada Krzysztof Kulwicki, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, który zarządza mariną. - Potem, być może, trzeba będzie je pogłębić i będziemy o tym rozmawiali z Regionalnym Zarządem Gospodarki Wodnej.
Dopiero wówczas na swoje miejsce wróci zdemontowany na zimę drewniany pomost, choć nic nie stoi na przeszkodzie, by np. kajakarze czy właściciele łodzi motorowych już teraz korzystali z przystani.
Prawdziwy ruch powinien się zacząć wiosną, a na przełomie kwietnia i maja na przystani będzie się wiele działo.
- Zorganizujemy tu jedno z Dni Księstwa Brzeskiego, będzie koncert, mała gastronomia, być może w kolejnych dniach powtórzymy koncerty, a równocześnie planujemy zorganizowanie rejsów statkami do Ścinawy Polskiej pod Oławą - zapowiada szef MOSiR-u.
To jednak nie wszystko. Dyrektor Kulwicki jest jednym z założycieli zawiązanego przed miesiącem Stowarzyszenia Marin Odrzańskich, które skupia gospodarzy rzecznych przystani od Gliwic, przez Kędzierzyn-Koźle, Krapkowice, Brzeg, Ścinawę Polską i Oławę po Wrocław i sąsiedni Uraz.
Członkowie stowarzyszenia zaplanowali na początek zorganizowanie spływu z udziałem kilkudziesięciu łodzi, statków i innych jednostek, które będą cumowały w kolejnych marinach.
- Mam nadzieję, że uda się tak zgrać terminy, by u nas ta flotylla pojawiła się właśnie w czasie Dni Księstwa - mówi Kulwicki. - Jednym z celów stowarzyszenia jest bowiem pokazywanie walorów rzeki, ciekawych sposobów na spędzanie wolnego czasu nad wodą, propagowanie turystyki i sportów wodnych.
Wodniacy zrzeszyli się też po to, żeby wspólnie działać na rzecz poprawienia infrastruktury rzecznej i wkrótce chcą się spotkać z przedstawicielami RZGW czy Urzędu Żeglugi Śródlądowej.
Z tymi pierwszymi można rozmawiać np. o utrzymaniu w odpowiednim stanie nabrzeża na wysokości zamku. Warto też postarać się o wypromowanie szlaku wśród naszych zachodnich sąsiadów, bo dziś polska część Odry na niemieckich mapach żeglugowych to jedna biała plama.
- Koszty pływania po wodzie nie są małe, ale właśnie dlatego chcemy postawić na wspólne działania: gospodarzy marin, samorządów i właścicieli jednostek pływających - dodaje dyrektor MOSiR-u. - Możemy razem organizować np. rejsy edukacyjne dla szkół, będziemy też dysponowali kajakami do wypożyczania, wodniaków zachęcamy również do korzystania z naszego hangaru.
Takich pomysłów członkowie stowarzyszenia mają wiele. Ale - jak podkreślają - brzeską marinę zbudowano po to, by miłośnicy pływania na łódkach, łodziach motorowych, kajakach czy innym sprzęcie wychodzili też z własnymi inicjatywami.
- Miasto stworzyło warunki i zachęcamy do ich wykorzystywania - mówi Krzysztof Kulwicki.