Czeska policja szukała polskiego grzybiarza

Archiwum
Archiwum
Była żona podniosła fałszywy alarm, że jej mąż zaginął w górach.

Przez dwie godziny w poniedziałek wieczorem pięć patroli czeskiej policji ze Zlatych Hor i Jesenika przeszukiwało leśne drogi w sąsiedztwie Rejviz. Szukali samochodu na polskich rejestracjach, którym miało przyjechać na grzyby dwóch Polaków.

Czescy policjanci sprawdzili także w okolicznych restauracjach, czy nie raczą się piwem po grzybobraniu. Dla wszelkiej ostrożności skontrolowali szpital w Jeseniku, czy nie trafiły tam ofiary jakiegoś wypadku.

- Cała akcja była prowadzona na prośbę naszych kolegów, policjantów z Polski - informuje por. Teresa Neubauerova, rzecznik prasowy policji państwowej w Jeseniku. - Przekazali nam wiadomość, że żona jednego z nich zgłosiła w Polsce zaginięcie. Według tej informacji pojechali na grzyby do Rejviz rano i nie wrócili.

Dwugodzinne poszukiwania nie dały rezultatu. Ok. 22 czeska policja zamówiła przylot helikoptera z kamerą termowizyjną, który może przeszukiwać tereny leśne w nocy. Zanim przyleciał, Polakom udało się wyjaśnić całą sytuację.

- Zgłoszenie o zaginięciu przyjął telefonicznie ok. 20 dyżurny komisariatu w Głuchołazach - mówi Katarzyna Janas, rzecznik prasowy KPP w Nysie. - Kiedy koledzy z Czech prowadzili poszukiwania, nasi policjanci pojechali pod adres zgłoszony przez telefonującą do nas kobietę. Okazało się, że taka osoba nie mieszka pod podanym adresem. Kobieta nie odbierała też telefonu. W końcu udało się odnaleźć rzekomo zaginionego mężczyznę. Był zdziwiony poszukiwaniami. Powiedział, że nie utrzymuje obecnie żadnego kontaktu z byłą żoną. Rozważamy postawienie kobiecie zarzutu zgłoszenia fałszywego alarmu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska