Dali dziewczynie mieszkanie po trupie

Redakcja
Dziewczyna nie chciała nawet przekroczyć progu tego lokum, o którym wcześniej tak marzyła.
Dziewczyna nie chciała nawet przekroczyć progu tego lokum, o którym wcześniej tak marzyła. Sławomir Mielnik
Urzędnicy opolskiego ratusza zaoferowali opolance lokum, w którym dwa tygodnie leżał nieboszczyk. - To nie jest nasz najgorszy lokal - przekonują.

Młodziutka pani Ania tymczasowo mieszka w Ośrodku Readaptacji Społecznej "Szansa" w Opolu. I figuruje na urzędowej liście osób oczekujących na komunalne mieszkania do remontu. Dziewczyna nie posiadała się z radości, gdy jakiś czas temu urzędnicy poinformowali ją, że do wzięcia i wyremontowania jest małe mieszkanko przy ulicy Armii Krajowej.

Kilka dni temu zgodnie z procedurą dostała klucze i postanowiła zobaczyć te cztery kąty, w których miałaby zamieszkać.

- Coś mnie tknęło i poszłam razem z nią - relacjonuje pani Bożena, która pomaga dziewczynie wejść w dorosłe życie.

- Niestety, zaraz kiedy tam weszłyśmy, poczułam bardzo przykry zapach, a na ścianie zobaczyłam coś, co przypominało ludzkie włosy.

Kobiety zaczęły rozpytywać sąsiadów, kto tu wcześniej mieszkał, i dowiedziały się, że poprzedni najemca zmarł. A trup dwa tygodnie leżał w tym mieszkaniu.

- Mam wątpliwości, czy faktycznie, jak twierdzą teraz urzędnicy, była tu potem dezynfekcja - zastanawia się pani Bożena. - Na podłodze wciąż są mokre plamy, pewnie trup leżał właśnie na niej. Ania zdawała sobie sprawę, że mieszkanie jest do remontu, ale o leżącym dwa tygodnie trupie nikt jej nie poinformował. Kiedy się o tym dowiedziała, była roztrzęsiona.

Wczoraj dziewczyna nie chciała już nawet przekroczyć progu tego lokum, o którym wcześniej tak marzyła.

- Próbowałam pytać w zaprzyjaźnionych firmach, jaki byłby potencjalny koszt remontu, który sam ratusz szacuje na kilkanaście tysięcy złotych, ale dwie firmy odmówiły, jak tylko usłyszały, że w mieszkaniu leżał trup - opowiada pani Bożena.

Wczoraj w lokalu o powierzchni 19 metrów kwadratowych, a zlokalizowanym na poddaszu, wciąż roznosił się nieprzyjemny zapach.

Zofia Twarduś, naczelnik wydziału zarządzania zasobem komunalnym w Urzędzie Miasta Opola, twierdzi jednak, że to lokum było zdezynfekowane, i to trzykrotnie.

- Przypuszczam, że rzekome włosy to tak naprawdę włosie od szczotki, której używała firma dezynfekująca - mówi Zofia Twarduś. - Mieszkanie rzeczywiście nie jest w najlepszym stanie, ale właśnie dlatego zostało zakwalifikowane do remontu przez najemcę. To wcale nie jest najgorszy lokal, ma swoją łazienkę i ubikację. W innych lokalach są one wspólne.

Pani naczelnik przyznaje, że przyszłej lokatorki nikt nie poinformował o trupie, który przeleżał tam kilkanaście dni, zanim sąsiedzi wszczęli alarm: - Ale gdyby padło takie pytanie, na pewno byśmy odpowiedzieli szczerze.

- Jeśli tej pani to przeszkadza, mieszkania nie musi przyjmować. Zaoferujemy je innym oczekującym. Na liście jest 181 osób. Myślę, że znajdzie się wśród nich taka, która ten lokal weźmie, i to znając jego historię.

Naczelnik Twarduś dodaje, że dziś właśnie pozyskuje się najwięcej wolnych mieszkań po lokatorach, którzy zmarli. To jedyna szansa dla oczekujących na wolne M, bo Opole - podobnie jak inne miasta w regionie - nie buduje od dawna ani lokali komunalnych, ani socjalnych.

W najbliższych latach ma się to jednak zmienić. Miasto zamierza wybudować około 300 lokali socjalnych, gdzie przeprowadzi rodziny z wyrokami eksmisyjnymi. Dzięki temu zwolni się taka sama liczba mieszkań komunalnych, które będzie można przekazać opolanom czekającym w kolejce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska