Danuta Berlińska. Ona znała i rozumiała mniejszość niemiecką i jej historię

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Członkowie mniejszości niemieckiej chcą pamiętać Danutę Berlińską taką jak na tym zdjęciu - kompetentną, ale też otwartą i życzliwą dla ich środowiska.
Członkowie mniejszości niemieckiej chcą pamiętać Danutę Berlińską taką jak na tym zdjęciu - kompetentną, ale też otwartą i życzliwą dla ich środowiska. Krzysztof Świderski
Opolscy Niemcy zachowują niedawno zmarłą dr Danutę Berlińską w dobrej pamięci. Jako świetną badaczkę i jako odważnego pełnomocnika wojewody ds. mniejszości.

Doktor Danuta Berlińska odeszła po długiej i ciężkiej chorobie 24 listopada 2016 roku. Była socjologiem przez wiele lat związanym z Instytutem Śląskim i Uniwersytetem Opolskim. Mniejszość niemiecka była zawsze ważnym obszarem jej badań.

- Panią Danutę Berlińską znałem osobiście w ostatnich kilku latach - mówi Bernard Gaida, przewodniczący zarządu VdG. - Wcześniej kojarzyłem ją przede wszystkim jako socjologa, który najdłużej zajmował się mniejszością niemiecką. Podziwiałem ją za to, że umiała swój naukowy autorytet i wiedzę przekazywać w sposób bezkompromisowy. A kiedy tę wiedzę wykorzystywała w funkcji pełnomocnika wojewody opolskiego ds. mniejszości niemieckiej, to potrafiła często mieć odrębne, własne zdanie, inne niż urzędnicy i przełożeni. Potrafiła odważnie brać stronę mniejszości. Miała autorytet i potrafiła doprowadzać do kompromisów. Taką właśnie rolę odegrała podczas tzw. wojny pomnikowej. Była gotowa stanąć pośrodku i konsekwentnie do kompromisu dążyć. Także wtedy, gdy było to krytycznie oceniane po obu stronach. Takiego pełnomocnika ds. mniejszości później już nie mieliśmy.

Bernard Gaida przypomina, że w ostatnich latach pani doktor uczestniczyła w wielu dyskusjach i sympozjach nt. mniejszości, także w konferencji VdG na Górze św. Anny.

- Tam ją poznałem jako osobę pełną energii, która potrafiła zająć publiczność swoją opowieścią o mniejszościach - dodaje lider VdG. - Z uśmiechem wspominam ją jako osobę, która zwykle miała problem, by zmieścić się w czasie i trzymać się tematu, bo w bogatym materiale dotyczącym mniejszości czuła się niezwykle swobodnie i mogła o tej tematyce opowiadać bez końca. Po naszym festiwalu we Wrocławiu pani Danuta obiecała mi przeprowadzić bardzo dla mnie ważny pogłębiony wywiad socjologiczny z pewną osobą aż na Mazurach. Choroba sprawiła, że pozostał on nieprzeprowadzony. Myślę, że ona go - w sobie właściwy sposób - nadal realizuje.

Warto pamiętać, że dr Danuta Berlińska poświeciła mniejszości niemieckiej znaczną część swych badań naukowych.

Spod jej pióra wyszły takie publikacje, jak m.in.: „Ślązacy jako wspólnota regionalna w świetle badań socjologicznych”, „Ludność rodzima i mniejszość niemiecka w Polsce. Stan badań”, (wraz z prof. T. Sołdrą-Gwiżdż), „Między Polską a Niemcami. Dynamika identyfikacji narodowych Ślązaków”. Ważną wiedzę o mniejszości przyniosły także napisana wspólnie z prof. Piotrem Madajczykiem książka „Polska jako państwo narodowe. Historia i pamięć” oraz liczący ponad 400 stron tom „Mniejszość niemiecka na Śląsku Opolskim w poszukiwaniu tożsamości”. Pisała w nim m.in.: Ruch mniejszości niemieckiej umożliwił nie tylko swoim członkom, lecz także całej społeczności Ślązaków, bez względu na ich postawy narodowe, przezwyciężenie poczucia upośledzenia w państwie polskim. (...) Przyszłość mniejszości niemieckiej w Polsce zależy przede wszystkim od woli zrekonstruowania niemieckich elementów tożsamości jej członków i od determinacji w stwarzaniu sprzyjających temu warunków we własnym środowisku.

W 2010 roku po raz pierwszy od oficjalnego uznania mniejszości niemieckiej w Polsce Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej przeprowadził kompleksowe badania na reprezentatywnej próbie członków TSKN. Wylosowano 131 kół TSKN w każdym powiecie i w każdej gminie województwa opolskiego, a następnie w każdym kole od 2 do 5 respondentów. Uczestnicy badań odpowiadali na pytania o stosunek do zmiany granic i skutków II wojny światowej, o swoją relację do Polaków oraz o to, co kształtuje ich tożsamość i narodową identyfikację. Opiekunem naukowym projektu zrealizowanego we współpracy z japońskim Uniwersytetem Osaka była właśnie dr Danuta Berlińska.

- Bardzo ciekawie wypadły odpowiedzi na pytanie o identyfikację narodową - relacjonowała tamte badania dr Berlińska. - 22 procent pytanych o samoidentyfikację, uznało siebie za Niemców. Kolejne 14 proc. bardziej za Niemców niż za Ślązaków, 18 proc. oceniło, że są bardziej Ślązakami niż Niemcami, 23 proc. uznało siebie za Ślązaków, 4 proc. za bardziej Ślązaków niż Polaków, ok. 2 proc. powiedziało, że są Polakami, 1 proc. bardziej Ślązakami niż Polakami, a 12 proc. uważa się jednocześnie za Niemców, Polaków i Ślązaków.

Dyrektorem DWPN był wówczas Rafał Bartek, obecny przewodniczący zarządu TSKN. Panią Berlińską lider opolskich Niemców tak wspomina:

- Już na pogrzebie pani doktor uświadomiłem sobie, że wyróżniała ją po prostu normalność - przyznaje. - Była otwarta i nie eksponowała swego naukowego stanowiska czy dorobku. Nie stawiała się ponad innymi. To powodowało, że bardzo szybko przełamywała bariery. Choć nie była z naszego środowiska, bardzo dobrze się z nią rozmawiało o naszych problemach i odczuciach. Ona nas rozumiała. Odwoływała się do doświadczenia, do badań prowadzonych jeszcze w latach 80. XX wieku. Wyróżniało ją, że nigdy nie kwestionowała istnienia mniejszości przed 1989. Mówiła wprost, że Niemcy tu byli i dziś są.

Rafał Bartek wspomina, że pani doktor często z nim rozmawiała o swoim pełnieniu funkcji pełnomocnika wojewody ds. mniejszości.

- Opowiadała mi, że do środowisk mniejszościowych wolała jeździć nie z wojewodą, ale sama - mówi. - Chciała, by ludzie widzieli w niej nie przedłużenie ręki wojewody, ale raczej mediatora między członkami mniejszości niemieckiej a urzędem. Ona tę funkcję rozumiała tak, jak ona jest wpisana w ustawę o mniejszościach i tak, jak my chcemy ją widzieć: pełnomocnik to jest ktoś, kto szuka złotego środka. I to wcale nie oznacza, że ma on stać po stronie mniejszości. Doktor Berlińska starała się zawsze wyjaśniać stanowisko rządu czy państwa, ale rozumiała też wrażliwość mniejszości. Ujawniło się to zdecydowanie podczas sporu o pomniki. Kiedy spotkałem ją wiosną, miała ogromną ochotę, by - w kontekście powiększenia Opola - wrócić do badań terenowych. Tryskała energią. Bardzo brakuje w przestrzeni publicznej jej ripost, głosu w dyskusjach i pozytywnego zaangażowania. Profesor Madajczyk uważał ją za najwybitniejszego socjologa - znawcę mniejszości. Taka była. Niestety, nie ma jej już między nami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska