Deportacja Kozłowskiej. W jaki sposób wschodnie reżimy wykorzystywały polskie media?

WE, źródło: Onet
facebook.com/ODFoundation/
Wydalenie z Polski szefowej Fundacji Otwarty Dialog (FOD) Ludmiły Kozłowskiej odbiło się szerokim echem w polskich mediach prorządowych. W komentarzach cytowano media kazachskie, mołdawskie i ukraińskie. Jak wykazuje to raport Onetu – należą one do skonfliktowanych z fundacją wschodnich oligarchów i służb specjalnych. Tym samym polskie prorządowe media mogły wspierać propagandę wschodnich reżimów.

Jak zaznacza Onet, najważniejszą zasadą dziennikarzy zajmujących się Europą Wschodnią jest docieranie do sprawdzonych źródeł informacji. Wiele wschodnich mediów jest kontrolowanych przez reżimy, służby specjalne i oligarchów. Publikacje wywodzące się z takich źródeł to przede wszystkim materiały propagandowe. Na manipulację wschodnich mediów dały się złapać polskie prorządowi dziennikarze - w przypadku informowania o wydaleniu Ludmiły Kozłowskiej z Polski. Powoływały się na media, które nie mogą być wiarygodne.

Korzystano przede wszystkim ze źródeł, które należą do mołdawskiego oligarchy Władymira Płachotniuka, są kontrolowane przez służby bezpieczeństwa Kazachstanu. Cytowano także ukraińską stronę, która znana jest z publikowania fałszywych informacji.

Onet donosi, że Płachotniuk miał interes w deportacji Kozłowskiej i w zniszczeniu jej reputacji:

Płachotniuk od lat atakuje Fundację Otwarty Dialog i ma ku temu powody. Fundacja alarmuje, że podporządkowany oligarsze rząd nie realizuje reform, a przeznaczone na nie pieniądze z Unii Europejskiej są rozkradane. Wskutek alarmów fundacji, współpracującej z mołdawską opozycją i aktywistami, UE obwarowała dalsze przelewy funduszy do Mołdawii konkretnymi warunkami, co ograniczało możliwości sprzeniewierzenia środków.

Fałszywe doniesienia także z Twittera

Publicyści pracujący w prorządowych mediach zostali tez oszukani przez wpisy na Twitterze. Tak wynika z raportu agencji analitycznej Saper Vedere „Open Dialog. Crisis Report. Methodology and Monitoring”. Jedną z osób, które publikowały posty na Twitterze w związku ze sprawą Ludmiły Kozłowskiej był wiceprezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Witold Gadowski.

17 sierpnia zamieścił link do programu telewizji mołdawskiej Publika. Program prezentował fragmenty filmu pornograficznego. Rzekomo znajdowała się tam Ludmiła Kozłowska oraz kazachski oligarcha Muchtar Abliazow. Problem polega na tym, że Publika.md należy do Władymira Płachotniuka. Portal prezentuje więc treści, które leżą w interesie oligarchy. Gadowski pytany o sprawdzenie źródeł rozpowszechnianych informacji stwierdził, że Publika to "dobry portal".

Niestety, materiały mołdawskich stacji okazały się materiałami często udostępnianymi na polskim Twitterze.

Fake newsy potwierdzane przez fake źródła

W internecie popularność zdobył także artykuł portalu Niezalezna.pl dotyczący rzekomego zwerbowania Kozłowskiej przez FSB. Został on oparty na materiałach Antikor.com.ua. Autor artykułu źródłowego powoływał się na dokument Prokuratury Generalnej Ukrainy. Jak się okazało, był to dokument sfalsyfikowany. Onet zaznacza, że w styczniu 2018 r. Prokuratura Generalna Ukrainy oficjalnie zaprzeczyła, jakoby przeciw Kozłowskiej toczyły się dochodzenia.

We wrześniu informacja ta została potwierdzona przez ukraińskie MSW.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska