Dokąd jedziesz, komunikacjo?

Klaudia Bochenek
- Prywatyzacji spółki nie wykluczam - twierdzi Wiesław Wołoszczak, prezes Zakładu Komunikacji Miejskiej w Nysie. Związkowcy ostro protestują przeciwko takim pomysłom.

Niespełna miesiąc temu związkowcy z MZK w Nysie w piśmie podpisanym przez Dariusza Ogiełłę, przewodniczącego zakładowej Solidarności, wystąpili do burmistrza z żądaniem podjęcia działań ratujących nyską komunikację miejską. Związkowcy są zdania, że Wiesław Wołoszczak, który od blisko trzech miesięcy sprawuje w firmie funkcję prezesa, nie robi nic w kierunku uzdrowienia sytuacji w spółce, doprowadzając ją do ruiny. Ich zdaniem, wraz z objęciem przez niego stanowiska, rozpoczęto dewastację zakładu poprzez rozbiórkę na części starych autobusów bez zakupu nowych, a zadłużenie miejskiego przedsiębiorstwa z 36 tysięcy wzrosło do 220 tysięcy złotych. W tym samym piśmie związkowcy zarzucają również prezesowi fatalny sposób prowadzenia zakładu, co w rezultacie doprowadziło w ostatnim czasie do spadku o 30 procent wpływów dodatkowych spółki, głównie z utraconych umów na wycieczki autokarowe. Również brak inicjatywy zarządu odnośnie budowy własnej stacji paliw naraża, zdaniem związkowców, firmę na spore straty finansowe.
Prezes oponuje
Według Wiesława Wołoszczaka, prezesa nyskiego MZK, informacje zawarte w piśmie do burmistrza Nysy były nieprawdziwe i niesprawdzone.
- Podobne bzdury wyssane z palca zamieściły ostatnio "Nowiny Nyskie" - denerwuje się Wiesław Wołoszczak. - Nie mam pojęcia, skąd wzięły się podane tam dane, odnośnie których nikt się ze mną nie konsultował.
Pierwszą kwestią, z którą nie zgadza się prezes Wołoszczak, jest "dewastacja zakładu poprzez rozbiórkę starych autobusów".
- Tylko jeden z nich został rozebrany - tłumaczy Wołoszczak. - Dlatego, że jego wiek, stan techniczny i przebieg nie pozwalały na dalsze użytkowanie. Zrobiliśmy to głównie przez wzgląd na bezpieczeństwo pasażerów.
Opinia prezesa MZK odnośnie spadku przewozów autokarowych zasadniczo różni się od tej, która wyszła spod pióra Dariusza Ogiełły. Zdaniem Wołoszczaka liczba przewozów w stosunku do analogicznego okresu w roku ubiegłym nie spadła, lecz wzrosła o 23 procent.
- A jeżeli chodzi o umowę z wojskiem, której rozwiązanie miało nam przynieść tyle strat, to trzeba wyjaśnić, że było to doraźne zlecenie, którego termin zakończenia ustalony był jeszcze za mojego poprzednika - tłumaczy Wołoszczak.
Podobnie zarzuty związkowców, jakoby prezes celowo nie podejmował się budowy własnej stacji paliw, kontrowane są przez Wołoszczaka. Tłumaczy on, że w obecnie nie może rozpocząć takiej inwestycji, chociażby ze względu na brak analizy jej opłacalności. Władze gminy są natomiast zdania, że sens budowy jest co najmniej wątpliwy, ponieważ w najbliższym czasie nieopodal zajezdni MZK stanie stacja paliwowa, z której spółka z całą pewnością będzie mogła korzystać.
- Największą bzdurą jest jednak podany na łamach "Nowin Nyskich" stan zadłużenia spółki - denerwuje się prezes MZK. - Przecież zakład nie dość, że nie jest zadłużony, to na koniec kwietnia jego zyski przekroczyły pięćdziesiąt tysięcy złotych. Wszystkie zobowiązania płacone są w terminie, nikogo nie zamierzamy zwalniać, a jedyna rzecz, która spędza nam sen z powiek, to stan techniczny całego taboru.
Autobusy do wymiany
To, że przynajmniej pięćdziesiąt procent nyskiego taboru nadaje się do wymiany, jest chyba jedyną kwestią, co do której zarówno prezes, jak i związkowcy są zgodni.
Zakupu nowych autobusów pracownicy miejskiej komunikacji oczekują ze strony gminnych władz, gdyż, jak twierdzą, zakładu nie stać na tak poważne wydatki.
- Niektóre z pojazdów mają już ponad dwadzieścia lat - tłumaczy Dariusz Ogiełło. - A stare jest dobre tylko wino i skrzypce. Tymczasem gmina zamiast nam pomóc, zabiera. Na ostatniej sesji uszczuplili nasz budżet o 322 tysiące złotych.
Stanisław Arczyński, wiceburmistrz Nysy: - Istotnie, zabraliśmy z budżetu MZK te pieniądze, jednak zmusiła nas do tego sytuacja. Dwieście tysięcy przeznaczyliśmy na drogę i chodniki przy ulicy Zwycięstwa, ponieważ już niebawem kolejny budynek zostanie oddany ludziom do użytku. Na pewno nie wydaliśmy tych pieniędzy na Dni Nysy.
Prywatyzacja czy dowcip?
Arczyński dodaje jednak, iż zdaje sobie sprawę z tego, że wymiana taboru jest niezbędna i zapewnia, że gminny samorząd postara się pomóc swojej spółce. Jednocześnie zaznacza, że nie może tego zrobić bez ścisłej współpracy z zarządem MZK.
- Spółka ma majątek, więc jeżeli trochę popracują i wszystkiego nie przejedzą, to istnieje spore prawdopodobieństwo, że zaoszczędzone pieniądze będą mogli zainwestować w zakup nowych pojazdów - mówi Stanisław Arczyński. - Jeżeli natomiast nie wykażą się inicjatywą, zawsze spółkę można sprywatyzować.
Z taką właśnie propozycją restrukturyzacji zakładu wyszedł burmistrz Arczyński na posiedzeniu zarządu gminy, kilkanaście dni po otrzymaniu pisma od związkowców. Jego wypowiedź wywołała prawdziwą burzę ze strony opozycji, chociaż, jak dzisiaj Arczyński przyznaje, "pomysł sprzedaży części udziałów MZK prywatnemu przedsiębiorcy był tylko... żartem rzuconym na żer żądnej sensacji gazecie".
Burmistrzowe żarty nie przypadły do gustu związkowcom z MZK, którzy uważają, że prywatyzacja rzadko wychodzi zakładom na dobre.
- Widzieliśmy już niejedną firmę po sprzedaży i nic dobrego z tego nie wynikło - oburza się Dariusz Ogiełło. - Przykładów daleko szukać nie trzeba. Ot, choćby taka duża spółka jak Nysa Motor... Od prywatyzacji już tylko krok do likwidacji zakładu.
Prezes ma pomysły
Mimo iż Stanisław Arczyński prywatyzować MZK na razie nie ma zamiaru, prezes Wołoszczak nie odżegnuje się od takiego rozwiązania. - Jeżeli inne drogi zawiodą, będziemy zmuszeni wpuścić do spółki obcy kapitał - twierdzi, zapewniając jednocześnie, że w zanadrzu ma jeszcze dwie koncepcje pozyskania pieniędzy dla zakładu. Jedna z nich zakłada zaciągnięcie kredytów, chociaż do tego tematu Wołoszczak podchodzi z pewnym dystansem. - Jasne, że boję się zadłużać, bo gdybym się nie bał, to o prywatyzacji nie byłoby rozmowy - dodaje prezes.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska