Dominikanin: Zawsze pozostaje nam obrona człowieka w człowieku

Archiwum
Doktor teologii, nauczyciel akademicki,  organizator Ogólnopolskich Spotkań Młodzieży nad Lednicą.
Doktor teologii, nauczyciel akademicki, organizator Ogólnopolskich Spotkań Młodzieży nad Lednicą. Archiwum
Rozmowa z dominikaninem o. Janem Górą, doktorem teologii, nauczycielem akademickim, organizatorem Ogólnopolskich Spotkań Młodzieży nad Lednicą. Od urodzenia do matury w 1967 roku mieszkańcem Prudnika.

- Góra z Górą się nie zejdzie, ale w Prudniku to chyba jest możliwe. Ma ojciec tutaj rodzinę?
- Naturalnie. Mieszkają tu moi kuzyni. Mam tu nie tylko rodzinę krwi, ale rodzinę duchową. Kolegów szkolnych. Ludzi, którzy przyjeżdżają na Lednicę, a których również uważam za krewnych. Z Prudnikiem mam głębokie więzi. Chcę promować to miasto wśród samych prudniczan. Żeby otwierać ich oczy i wrażliwość na skarby idei, wizji, które są tutaj. Chciałbym, żeby ludzie czytali prudnickie "Zapiski Więzienne" Prymasa Stefana Wyszyńskiego (od red.: Prymas Stefan Wyszyński był więziony w klasztorze Franciszkanów w Prudniku-Lesie od października 1954 roku do października 1955). Chciałbym, żeby to się stało lekturą szkolną, żeby młodzież pisała konkursy na temat tego pobytu. Można z tego wydobyć zainteresowanie Prudnikiem, kreatywność i entuzjazm prudniczan, zachwyt nad własną historią.

- Jakie idee ma ojciec na myśli?
- Uważam, że gruntowne czytanie "Zapisków więziennych" może wydobyć kilka wątków, które mogą się stać mocą Prudnika, mocą regionu. Ksiądz prymas w Prudniku wymyślił sposób ratowania Ojczyzny. Wymyślił, że naród polski jest już dojrzały do złożenia ślubów Matce Bożej. Już nie ma króla, który składał śluby lwowskie w czasie szwedzkiego potopu w 1655 roku. Rządzą komuniści. Prymas uważa, że naród dorósł do tego, aby być stroną i złożyć śluby Matce Boskiej. Sam o tym pisze w kazaniu do górali tatrzańskich z 1957: "W Prudniku narodziła się we mnie myśl o odnowieniu ślubów jasnogórskich". Prymas dokonał promocji upodlonego narodu: chłopów, robotników, którym zabierano nawet niedzielę do pracy. Ukształtował naród polski przez cześć do Maryi, do kultury, do ziemi. Był w tym bardzo osamotniony. Inteligencja go zostawiła. Nie mógł na nią liczyć. Tu też wymyślił wędrowanie obrazu Matki Boskiej Jasnogórskiej przez Polskę. Kolejnym wątkiem jest wątek maryjny, cześć dla Maryi. Pisze w "Zapiskach" o polskiej miłości dla nieprzyjaciół, że nie możemy się dać sprowokować nienawiści. Kiedyś w gazecie przeczytał, że mamy nienawidzić burżuazję, i zapytał: Czy naród polski jest zdolny do nienawiści po tysiącu lat chrześcijaństwa? Trzeba dopiero dekretów władzy, żeby go zmusić do nienawiści.

- Od tych wydarzeń minęło ponad 50 lat. Czasy się zmieniły.
- Wtedy byli komuniści, teraz jest indyferentyzm i konsumizm. To też są wrogowie wiary i zaangażowania. Wtedy panowała nienawiść do Kościoła, dziś - obojętność. Jak zawsze pozostaje nam obrona człowieka w człowieku.

- Prymas trafił do więzienia za słowa: non possumus. Nie zgadzamy się. A dziś, kiedy katolik powinien powiedzieć: non possumus?
- U każdego musi czuwać wyrobione sumienie, które ostrzeże: W pewne układy nie wchodzimy. Człowiek autentyczny nie może podejmować gry na płaszczyźnie, która mu nie odpowiada.

- Czym są dla ojca spotkania młodzieży nad Lednicą?
- Lednica jest wizją. Zasadza się na fundamencie wizji papieża Sylwestra II, cesarza Ottona i św. Wojciecha. Ci trzej młodzi ludzie przed trzydziestką, na Awentynie w Rzymie marzyli o Europie zbudowanej na Chrystusie. Europie bez granic. Wojciech padł jako męczennik. Otton pielgrzymował do jego grobu w tysięcznym roku na zjazd w Gnieźnie. Ich wizja upadła, ale jak się okazuje - odżywa. To wizja Europy opartej na Chrystusie, gdzie konstytucją jest wybór Chrystusa. Lednica jest takim pudłem rezonansowym chrztu Polski w 966 roku na Ostrowie Lednickim. Jest odbiciem wyboru Chrystusa przez dzisiejszą młodzież. Wtedy, gdy Mieszko wybrał chrzest, stała się Polska. I ja głęboko wierzę, że jak dzisiejsza młodzież wybierze Chrystusa, to powstanie jakieś ewangeliczne novum, coś nowego.

- Od 25 lat jest ojciec duszpasterzem akademickim. Jak zmieniła się młodzież w tym okresie?
- Każde pokolenie jest inne, ale istota młodości pozostaje ta sama. Oni tak samo są otwarci, patrzą z nadzieją w życie. To piękne, że nie mają moich doświadczeń, doświadczeń przesłuchania, mokrej koszuli, mokrych majtek, stania po paszport na komendzie milicji na ul. Traugutta w Prudniku, gdzie czekaliśmy jak bydło, a paszport dawano jak nagrodę, jak łaskawego cukierka. Są o wiele szczęśliwsi, ale nie wiem, czy ich życie będzie łatwiejsze. Nie chciejmy łatwego życia.

- Co roku na spotkania młodych nad Jeziorem Lednickim przyjeżdża ponad sto tysięcy młodych ludzi z całej Polski. Jak się ojcu udaje zgromadzić takie tłumy?
- To jest pomoc Jana Pawła II. Wsparcie z nieba pochodzi z różnych źródeł. Przede wszystkim dotyczy inspiracji. Myślę, że tematy, jakie proponujemy do rozważań, są niegłupie. Każde spotkanie jest atrakcyjne, coś daje. Nie jedzie się przecież po nic kilkaset kilometrów. Stojąc pod Bramą-Rybą nad jeziorem, zastanawiam się nad słowami Chrystusa: "To wy dajcie im jeść". Ja muszę dać tym ludziom jeść. Bułeczkę sobie sami przywiozą. Moim zadaniem jest sens, treść. Zawsze męczy mnie, co ja im takiego powiem. Razem ze studentami staramy się docierać do ludzi i zapraszać osobiście. Zawsze zapraszam prudniczan. Chcę, żeby przyjechali wcześniej, usiedli bliżej, wypuścili białe gołębie. Lednica wymaga też wielkiego wsparcia medialnego.

- Nie miał ojciec złych doświadczeń z mediami
- Raz jeden próbował opisywać śmieci na Lednicy. Zawołałem go i mówię: Ależ panie, co pan robi? Osłabiając mnie, pan osłabia siebie. Nasz region. Próbując pisać niby krytycznie, pan sieje destrukcję. Czemu opisuje pan śmieci, zamiast ze mną kreować wizję? Szkoda, pan jest taki młody. I on się nawrócił. Pomaga mi czasem.

- Prowadzi ojciec bloga i własną stronę internetową. Czy dla duchownego to dobry sposób docierania do ludzi?
- Nie wiem, czy to ktoś jeszcze czyta. Coraz słabiej to idzie. Może ludzie chcą kontaktu realnego, rzeczywistego. Zaszczepili się już przeciwko kontaktom pozornym? Może wolimy się spotkać, patrzyć sobie w oczy, rozmawiać. Nie tylko tak się mijać przez internet.

- Powiedział ojciec: Lednica jest wizją. A nie brakuje wizji przyszłej Polski?
- Wizji brakuje na wszystkich poziomach. Nie ma ludzi z wizją. Są ludzie, którzy proponują rozmaite rozwiązania różnych problemów. Ale żeby stworzyć wizję, trzeba mieć duszę proroka. Dlatego ja się cieszę, że Lednica ma wizję. Wizję człowieka integralnego. Że proponuje pewien rozwój. Dla mnie Ojczyzna to jest Lednica. Ja mam na to wpływ. Na nic innego nie mam wpływu. I nie chcę, żeby mi ktoś zabrał jeszcze i to, dlatego nie wpuszczam na Lednicę polityków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska