Dzieciaki już czekają na Minimiasto 2014

Archiwum
Jedną z ubiegłorocznych atrakcji była kąpiel w pianie.
Jedną z ubiegłorocznych atrakcji była kąpiel w pianie. Archiwum
W czwartek uczniowie szkoły w Raszowej planowali drugą edycję Minimiasta. Dwujęzyczny projekt będzie realizowany w czasie wakacji.

Uczniowie z delikatną moderacją nauczycieli rzeczywiście sami projektują kształt przyszłego miasta. Z powagą głosują wszystkie propozycje i - w przeciwieństwie do polityków oglądanych w telewizji - uczciwie słuchają argumentów.

Decyzja o tym, że basen powinien w mieście być - jak w ubiegłym roku - tyle że większy, zapada jednomyślnie. Ale już propozycja, by do basenu można “wpadać" ze zjeżdżalni mimo początkowego zapału ostatecznie zostaje odrzucona. A przynajmniej odłożona na dalszą przyszłość. Przecież krzyki zjeżdżających i chlapiąca woda przeszkadzałyby w sąsiadującym z basenem szpitalu.

- To należy do idei minimiasta, że to nie dorośli je budują, tylko dzieci dla siebie - mówi Małgorzata Wysdak, prezes zarządu Stowarzyszenia Pro Liberis Silesiae. - Dorośli wyznaczają ogólne ramy demokracji i dwujęzyczności. Ale o tym, co dzieci chcą w mieście mieć i jak zamierzają w nim funkcjonować, decydują oni sami.

Przypomnijmy, w lipcu ubiegłego roku Minimiasto Klein Raschau zaistniało po raz pierwszy. Przez tydzień 80 dzieci ze Śląska Opolskiego, okolic Raciborza i niemieckiego Torgau zbudowało miasto na boisku Zespołu Szkolno-Przedszkolnego Stowarzyszenia Pro Liberis Silesiae. Było to pierwsze tego typu przedsięwzięcie w regionie i prawdopodobnie w całej Polsce.

Pomysł został podpatrzony rok wcześniej w Dreźnie. W ustawionych na boisku namiotach powstał m.in. ratusz, w którym podejmowano najważniejsze dla życia miasta decyzje i - co szczególnie cieszyło dzieci, wydawano własną, w dodatku dwujęzyczną, gazetkę. Powstawała audycja radiowa, kręcono film.

- W gazetce był nawet jadłospis i informacje o planach na kolejny dzień oraz prognoza pogody - mówi Julia Waluś.

Młodzi uczestnicy projektu sami budowali i domy - i co szczególnie ważne - basen. Pospinane mocno skrzynki po napojach zostały owinięte plandeką-folią. Taką konstrukcję strażacy w nocy zapełnili wodą - i basen gotowy.

W szpitalu personel medyczny leczył śmiechem, ale młodym uczestnikom szczególnie zapadły w pamięć zajęcia z wykwalifikowaną pielęgniarką, która uczyła zasad pierwszej pomocy i opatrywania ran. Szpital jest też odpowiedzialny za dostarczanie wody i innych napojów do wszystkich obszarów miasta.

W pracowni kreatywnej od aktorów z opolskiego teatru lalek młodzi ludzie dowiedzieli się, jak robić kukiełki i przygotowali własne przestawienie. Była okazja, by nauczyć się wyplatania z wikliny lub sadzenia kwiatów (w mieście z woli dzieci działała także kwiaciarnia), nawet szycia ubrań. Można było wcielić się w rolę cyrkowca itd. Głodni mogli skorzystać z miejskiej restauracji.

W strefie budowlanej pod okiem wykwalifikowanego stolarza uczestnicy tej niezwykłej półkolonii wznosili rozmaite budowle, nie tylko mieszkalne. Wiktoria Gordzielik i Łukasz Baron z Raszowej ze starych palet i kółek z dziecinnego wózka zrobili “superstatek".
Minimiasto uczyło samodzielności.

Dzieci wracały wprawdzie na nocleg domu, by mogły opowiedzieć o tym, co przeżyły i dać upust swoim emocjom, ale w ciągu dnia na odgrodzony i zamknięty teren miasta nie miał wstępu nikt, poza uczestnikami i ich opiekunami. Dopiero ostatniego dnia po południu - na zakończenie projektu - mali budowniczowie pierwszy raz otwarli dla dorosłych bramy. Radości ze spotkania i emocji przy pokazywaniu mamie i tacie, co udało się zbudować, nie było końca.

Tegoroczna koncepcja wykuwa się powoli. Skoro w nowym Minimieście basen ma być większy, a więc i więcej dzieci zmieści się w nim równocześnie, można wydłużyć czas kąpieli (w ubiegłym roku było to 15 minut). Ale to wymaga demokratycznego przegłosowania zmiany w regulaminie miasta.

- Po ubiegłorocznych doświadczeniach uczniowie sami zdecydowali, że w drugiej edycji miasto powinno mieć bardziej uporządkowaną zabudowę. Planują więc wytyczyć ulice, by uniknąć chaosu - mówi dyrektor szkoły Sabina Prokop.

Uczenie demokracji to jedna z fundamentalnych zasad tego projektu. Władzy w ratuszu Minimiasta nie sprawuje żaden burmistrz ani prezydent. Wszystkie decyzje podejmuje zebranie wszystkich mieszkańców - jak w starożytnej Grecji. Do ratusza można składać zażalenia i pomysły oraz zamówienia na potrzebne na kolejny dzień sprzęty - deski, gwoździe itp.

Drugim filarem projektu jest dwujęzyczność. Wszystkie obszary są opisane po polsku i po niemiecku. Ponieważ w tym roku część uczestników przyjedzie zarówno z Torgau, jak i z Bautzen, komunikacja w Minimieście także będzie dwujęzyczna. Stąd też uczestnicy z Polski (nie tylko z Raszowej, także z zaprzyjaźnionych szkół w regionie oraz ze środowiska mniejszości niemieckiej z Raciborza) powinni przynajmniej na poziomie podstawowym znać język niemiecki. No i trzeba umieć czytać, bo w różnych obszarach ta umiejętność jest konieczna. Są jeszcze wolne miejsca. Organizatorzy planują liczbę uczestników w tym roku na około sto osób. Projekt jest dostępny dla uczniów po klasie pierwszej, a do klasy szóstej szkoły podstawowej.

Ważne doświadczenia można będzie ponownie zdobywać w tzw. obszarze budowlanym. Tu wszystko jest naprawdę. Pracuje się prawdziwymi narzędziami - piłą, młotkiem czy wiertarką - i powstają prawdziwe budowle.

- Wbrew obawom poza draśnięciami nie było żadnych urazów - podkreśla Małgorzata Wysdak. - Poszczególne obszary współpracowały ze sobą. W budowlanym robiono szufladę na nici dla obszaru kreatywnego. W zamian w obszarze kreatywnym ktoś szył firanki do któregoś z domków na zasadzie bezgotówkowej wymiany. Zaprzyjaźniony stolarz, pan Chowanek z Tarnowa Opolskiego z wielkim taktem i cierpliwością doradzał dzieciom: policz, czy ci desek wystarczy na to, co chcesz zbudować; pomyślmy razem, jak to ustawić, żeby się nie zawaliło...

Wielu uczniów z Raszowej ma już sprecyzowane plany na nową edycję Minimiasta.
- Nowością tegorocznego miasta będzie kino na górce - mówią Zuzia Jończy i Olivia Glagla. - Repertuar będzie zależał od tego, jakie filmy dzieci przyniosą. Będą z rzutnika rzucane na ekran.

Łukasz Baron planuje w tym roku raz jeszcze znaleźć się w obszarze budowlanym. Tylko na jeden dzień przeniesie się do obszaru kreatywnego, żeby uszyć kołderkę dla swojego królika.

- Cieszyło nas bardzo, że każdy mógł budować co chciał i jak chciał - mówi. - Pracować młotkiem i malować farbą. Para bliźniaków - nie wiem skąd byli - zbudowała bardzo pomysłowe auto. Z kółkami z dziecinnego wózka. My z Wiktorią zbudowaliśmy statek i pomalowaliśmy go na jasnoniebieski kolor.

- Chciałybyśmy się znaleźć w szpitalu - zapowiadają Weronika Stachura i Zuzia Waluś - żeby się lepiej nauczyć pierwszej pomocy i poleżeć na leżakach. - My też jeszcze wiemy o pierwszej pomocy za mało - dodają Emilia Kampa i Magda Figura. - Chcemy się nauczyć jak najwięcej, żeby potem innym pomagać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska