Dziura na dziurze. Drogi po objeździe w Prószkowie

fot. KSW
fot. KSW
Pół roku drogami wojewódzkimi biegnącymi przez gminę przetaczał się nieprzerwany sznur samochodów. Teraz ulice wyglądają jak szwajcarski ser - dziur nie można ominąć.

Jadąc ze Złotnik do pracy myślałam, że powybijam sobie zęby albo zerwę zawieszenie, tak tłukło samochodem - mówi poirytowana Róża Malik, burmistrz Prószkowa. - To skandal. Nie dość że o tym iż przez naszą gminę poprowadzony będzie objazd dowiedziałam się z mediów, to nikt do tej pory nie poinformował nas, co będzie dalej ze zniszczonymi, rozjeżdżonymi drogami.

Objazd wytyczono na czas remontu (od Boguszyc do węzła autostradowego Dąbrówka) krajowej "czterdziestki piątki". Prowadził drogami wojewódzkimi nr 429 i 414 i działa od czerwca do połowy grudnia. W tym czasie, przez położone wzdłuż jego trasy miejscowości przetaczał się nieprzerwany sznur samochodów, kursujących między Opolem a Krapkowicami. Objazdem kierowano także auta z trasy do Kędzierzyna-Koźla, Raciborza, autostrady A 4 i granicy z Czechami.

Pół roku wzmożonego ruchu zrobiło swoje. Dziury zaczynają się już przy kościele w Chrząszczycach. W Złotnikach jezdnia dziurawa jest na całej długości wsi. Tuż przed wjazdem na rynek w Prószkowie nawierzchnia wyraźnie zapadła się na długości kilkudziesięciu metrów. Na zakręcie przy kościele, samochody wpadają w głębokie dziury, których nie sposób ominąć. Droga wojewódzka nr 429, między Prószkowem a skrzyżowaniem z drogą krajową nr 45 praktycznie nie ma poboczy. Rozjeździły je samochody ciężarowe, z trudem mijające się na wąskiej jezdni.

- Te drogi zawsze były w złym stanie, ale teraz cała nawierzchnia nadaje się do wymiany - mówi Monika Czech, kierownik Wydziału Gospodarki i Rozwoju Urzędu Miasta w Prószkowie. - Jeśli teraz jeszcze ze dwa razy sypną solą i puszczą pługi, to chyba zbiorą asfalt razem ze śniegiem.

Do urzędu trafiło nawet pismo od jednego z towarzystw ubezpieczeniowych, które domaga się, by gmina zwróciła koszty naprawy zniszczonego samochodu jednego z klientów. Przyczyną był fatalny stan jezdni, co potwierdziła policja.

- Przyjeżdżam często do Prószkowa z towarem - mówi Sylwester Stypko z Opola - W samym centrum trzeba jechać 20 na godzinę i to nie daje gwarancji, że nie urwie się zawieszenia.
- Jazda tymi drogami to porażka, prawdziwy tor przeszkód - potwierdza Ewelina Piechaczek z pobliskich Źlinic.

Przedstawiciele Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, inwestora remontu drogi nr 45, zapewniają, że objazd poprowadzono zgodnie z zasadami, trasą która powinna była wytrzymać wzmożony ruch.

- Za utrzymanie objazdu w odpowiednim stanie technicznym odpowiedzialny jest wykonawca remontu - wyjaśnia Michał Wandrasz, rzecznik opolskiego oddziału GDDKiA. - Jest nim Przedsiębiorstwo Robót Drogowych i Mostowych z Kędzierzyna-Koźla. Ta firma dokładnie zinwentaryzowała trasę objazdu przed rozpoczęciem remontu i jeszcze w tym roku zacznie przywracać ją do poprzedniego stanu.

- Na razie możliwe będzie tylko doraźne załatanie dziur. Pogoda nie pozwala na wylewanie asfaltu na większą skalę - dodaje Arkadiusz Branicki z Zarządu Dróg Wojewódzkich.

Wkrótce rozpocznie się remont kolejnego odcinka DK 45 między Winowem a Boguszycami. Po jego zakończeniu cała trasa od granicy Opola do wjazdu na autostradę w Dąbrówce będzie zmodernizowana. Objazd poprowadzony będzie znów przez Prószków. Innej możliwości nie ma.

- Nie wyobrażam sobie, by kolejny objazd uruchomiono zanim usunięte zostaną szkody po poprzednim - mówi burmistrz Róża Malik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska