Europoseł Anna Zalewska: Jeśli wygramy wybory nie pozwolimy na federalizację Unii Europejskiej

Łukasz Żygadło
Wszystkie rezolucje i awantury w Parlamencie Europejskim dotyczące Polski są wynikiem politycznych donosów, eurodeputowani z innych krajów dostają gotowce, bądź czytają fragmenty i nagłówki z niektórych polskich mediów - mówi Anna Zalewska.

W ostatnich dniach pojawił się kolejny pretekst do debaty o Polsce w Parlamencie Europejskim. Tym razem chodziło o ustawę o powołaniu komisji ds. badania wpływów rosyjskich w Polsce, którą uchwalił Sejm, następnie podpis pod nią zapowiedział prezydent Andrzej Duda. Czy ingerencja Brukseli w polski proces legislacyjny nie idzie za daleko?

To nie była debata, nie można tak nazwać tego wydarzenia. Mieliśmy do czynienia z awanturą sprowokowaną przez przedstawicieli opozycji. Dyskusję sprowokował komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders, gdzie przedstawicielem polskim jest ruch Hołowni i pani Róża Thun. Żadna wypowiedź podczas „debaty” nie była merytoryczna i nie odnosiła się tak naprawdę do ustawy.

Nie było rozmów na temat poszczególnych punktów?

Nie. Nikt nie przytoczył cytatów z ustawy. Padły nawet sformułowania z ust eurodeputowanych z innych krajów, że oni tak naprawdę nie wiedzą co znajduje się w ustawie. Wszystko odbyło się po to, żeby nakręcić emocje przed 4 czerwca i marszem Tuska w Warszawie. Jednocześnie była to kolejna okazja do opowiadania Polakom historii, że Europa jest czymś zaniepokojona. Obawiam się, że tak będzie działo się do samych wyborów, bowiem już zapowiedziano powstanie komisji, która zajmie się niby praworządnością, a która będzie kontynuować tę awanturę.

Czy niepokoi panią fakt, że ambasadorzy innych państw komentują proces legislacyjny w Polsce? W ocenie prof. Ryszarda Legutko, ambasador USA w Polsce Marek Brzeziński pozwala sobie na działania niedopuszczalne.

Słusznie mówi prof. Legutko. Proszę zauważyć, że wielu ambasadorów jest mocno zaangażowanych politycznie oraz uczestniczy w kampanii wyborczej. Oczywiście musimy podchodzić do tej kwestii z dużym dystansem, nie robić awantury, jednak mam nadzieję, że przy każdej okazji, polski minister spraw zagranicznych czy też premier, będą naszym sojusznikom, w tym Amerykanom zwracać uwagę na ten problem.

Wielu obywateli patrzy z niepokojem na działania i przyszłość Unii Europejskiej. W którym kierunku będzie rozwijał się ten projekt?

Powiem przewrotnie, że od tego w jakim kierunku będzie zmierzała Unia Europejska, zależy co wydarzy się podczas jesiennych wyborów parlamentarnych w Polsce, dlatego, że wygranie wyborów przez Zjednoczoną Prawicę spowoduje, że my nie pozwolimy na pójście o kilka kroków dalej.

Czyli?

Na federalizację Unii Europejskiej. Dlatego, że wszystkie zdarzenia, nie tylko wypowiedzi ale też działania, związane m.in. z głosowaniami i opiniami, mają zmierzać po pierwsze do wyłączania kompetencji krajów członkowskich. Widzimy jakie plany Komisja Europejska ma wobec Lasów Państwowych, podobnie jak Bruksela chciałaby przejąć kompetencje w zarządzaniu gruntami czy energetyką. Wcześniej podobnie było z rybołówstwem, przez co Islandia, która była gotowa na wejście do Unii Europejskiej, ostatecznie z tego zrezygnowała, bowiem państwo nie chciało dopuścić do sytuacji, w której ktoś z zewnątrz będzie mówił co i jak ma robić. To po pierwsze, a po drugie zapowiedziana jest dyskusja, następnie głosowanie na Radzie Europejskiej zmierzające do zmiany traktatów Unii Europejskiej celem wpierw ograniczenia zasady jednomyślności w poszczególnych obszarach, jak polityka zagraniczna, a następnie całkowite zniesienie tej zasady.

Kto najmocniej dąży do zniesienia zasady jednomyślności?

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz, wraz ze swoją charakterystyczną niemiecką butą. Zjednoczona Prawica jest jedynym gwarantem blokującym, który uniemożliwi krytyczne z polskiego punktu widzenia zmiany w Unii Europejskiej. Dlatego powtórzę, że najważniejszą kwestią jest zwycięstwo w wyborach, gdyż wszystkie koleżanki i koledzy z PO czy PSL głosują „za” federalizacją.

Dlaczego w pani ocenie politycy opozycji idą tą drogą?

Ponieważ chcą przejąć władzę w Polsce, a Komisja Europejska im w tym pomaga. Dziś jeszcze tego nie widzimy, ale w Parlamencie Europejskim już pisze się program dla totalnej opozycji. Tutaj w Polsce udają, że go nie mają, bądź jak absurdalnie mówi Izabela Leszczyna, pokażą program po wyborach żeby im nikt nie ukradł pomysłów.

Jaką przyszłość czeka program „Fit for 55”, którego coraz bardziej obawiają się Polacy?

Na szczęście dokumenty tego pakietu stały się niemożliwe do realizacji. Udało się wyprowadzić zapisy mówiące o karach, których chciała Komisja Europejska, która po prostu nie ma pieniędzy, więc chciałaby ścigać poszczególne kraje za realizację pakietu „Fit for 55”. Niestabilny jest ETS, czyli uprawnienie do emitowania dwutlenku węgla. ETS jest ciągle ruchomy i wysoki, firmy odpowiadające za niego zarejestrowane są w rajach podatkowych. Nikt tak naprawdę nie wie jaka będzie cena jaką przyjdzie nam płacić za uprawienia do emisji, co jest absolutnym skandalem i jak dla mnie jest niemożliwe do zrealizowania. Jednak oprócz pakietu, Komisja Europejska dostarcza nam wielu innych emocji.

Jakich?

Wystarczy spojrzeć na dokumenty, które teraz są procedowane. One dotyczą rolnictwa, gdzie uznaje się, że hodowla zwierząt ma również zaliczać się do emisji przemysłowych, a w planach jest powstanie ETS-u 3, gdyż ETS 2 od podatku dla samochodów i paliwa i domu, to byłaby kolejna opłata za pochłanianie i kupowanie dwutlenku węgla. To bardzo groźne plany. Mamy również dokumenty mówiące o pompach ciepła, gdzie z jednej strony mówi się o tym, że mamy mieć kilkadziesiąt milionów pomp ciepła w Polsce, a już się mówi, że gazy zawarte w pompach mają być wykluczone. Przecież to wszystko jest jednym wielkim absurdem. Musimy zwiększać wiedzę obywateli, tak żeby to obywatele nie pozwalali swoim rządom na poprawność polityczną, która dobrnęła do granic absurdu. Źle to wróży dla przyszłości Europejczyków oraz gospodarki naszego kontynentu.

Która sytuacja z trwającej jeszcze kadencji Parlamentu Europejskiego była dla pani najtrudniejsza?

Każde zadanie było trudne. Tutaj człowiek styka się z ideologią, utopią, brakiem szacunku do pieniędzy oraz brakiem szacunku do pojedynczego człowieka. Za każdym razem kiedy z mojej strony pada pytanie o źródło finansowania bądź merytoryczne rozwiązania, za każdym razem nie ma rozmowy na argumenty oraz pieniędzy, natomiast wszystko jest przegłosowane. Właściwie każdy dokument tak funkcjonuje, jest przepychany dalej bez źródła finansowania. Wyjątkiem była dyrektywa metanowa, co pokazuje, że jeśli udaje się przekonać do wspólnego działania opozycję, to podejmujemy dobre dla Polski ruchy. Niestety z reguły w Parlamencie Europejskim mamy absolutny infantylizm i brak dyskusji. Tu nikt nie słucha drugiego człowieka ani padających argumentów, co przekłada się na jakość głosowanych w PE projektów. Ostatnią kwestią jest polityka i nierówne traktowanie państw członkowskich, poprzez załatwianie tylko własnych interesów.

Jak to jest, że jedni europarlamentarzyści są obecni w swoich regionach, a inni kompletnie o nich zapominają? Pani często bywa na Opolszczyźnie, stale jest na Dolnym Śląsku. Jednak pani Janina Ochojska praktycznie zapomniała o okręgu wyborczym z którego otrzymała mandat.

Rzeczywiście jest to dla wielu polityków duży kłopot. Pani Ochojska jest tak naprawdę tu przypadkiem, bowiem zrobiono z niej lidera listy. Regionem kompletnie się nie interesuje, chyba, że chce zamknąć kopalnię w Turowie, wówczas faktycznie się aktywizuje. Dla niej jest to tylko i wyłącznie miejsce z którego ewentualnie będzie kandydować, choć mam nadzieję, że nie. Natomiast pan europoseł Duda z Koalicji Europejskiej, koncentruje się głownie na Wrocławiu, dlatego mniej udziela się na Opolszczyźnie. Ja uznałam, że będę działać inaczej, ponieważ kiedy trwała kampania wyborcza, słyszałam całą masę głosów, że europosłowie są nieobecni w regionach. Ja jestem obecna, moje biuro działa w Nysie, często jestem na Opolszczyźnie i zapewniam, że dalej tak będzie i dalej będę Brukselę przywozić na Opolszczyznę i Dolny Śląsk, zwłaszcza, że zajmuję się kwestiami energetycznymi, tak ważnymi dla tych regionów.

Czy w pani ocenie, gdyby nie polscy europosłowie to Komisja Europejska i Parlament Europejski nie zainteresowałyby się Polską?

Nie byłoby tego tematu. Wszystkie rezolucje i awantury są wynikiem systematycznych donosów, w dodatku ukierunkowanych i politycznych, gdzie eurodeputowani z innych krajów dostają gotowce, bądź czytają fragmenty i nagłówki z niektórych polskich mediów, które również ustawiły się po jednej stronie.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska