Gdy kometa leciała nad miastem

Artur  Janowski
Artur Janowski
Rynek był pełen opolan, sklepów i neonów. Wiosną bywały weekendy, gdy na Rynku można było spotkać nawet 30 par nowożeńców, zaraz po wyjściu z USC. Rekord pobito 27 kwietnia - wtedy w ratuszu odnotowano aż 32 śluby!
Rynek był pełen opolan, sklepów i neonów. Wiosną bywały weekendy, gdy na Rynku można było spotkać nawet 30 par nowożeńców, zaraz po wyjściu z USC. Rekord pobito 27 kwietnia - wtedy w ratuszu odnotowano aż 32 śluby! Zbiory autora
W kwietniu 1974 roku opolanie oglądali filmy aż w pięciu kinach i obserwowali niebo z dachu Młodzieżowego Domu Kultury. Niektórym trudno będzie uwierzyć, ale w zamkniętym obecnie Okrąglaku odbywał się finał Pucharu Europy w piłce ręcznej.

Ponad 100-tysięczne Opole miało ambicje być nie tylko gospodarczą lokomotywą regionu, ale także ważnym ośrodkiem kulturalnym i naukowym. W mieście działały już Muzeum Wsi Opolskiej, Klub Związków Twórczych, Wojewódzki Dom Kultury czy Młodzieżowy Dom Kultury. Wystawy prac plastycznych organizowano nawet w garnizonowym klubie oficerskim czy w hotelu "Olimpijskim".

Opolan kusiło aż pięć kin, które czynne były głównie popołudniami. Filmy wyświetlano w kinach "Kraków", "Odra", w "Stylowym", a także w "Bolko" i w "Studio". W tym ostatnim pokazywano "Sanatorium pod Klepsydrą" w reżyserii Wojciecha Hasa. Tylko to kino do dziś działa w MDK, czego nie można powiedzieć o obserwatorium astronomicznym na dachu budynku, z którego opolanie obserwowali przelot komety Bratfielda.

Kapuściński i Rutkiewicz

Po pracy każdy mógł zajrzeć do Klubu Międzynarodowej Prasy i Książki (popularnego Empiku), działającego na parterze budynku urzędu miasta na placu Wolności. W czytelni na opolan czekało ponad 200 tytułów prasowych, a także nowości książkowe.

Z okazji Dni Kultury opolanie mogli liczyć m.in. na kiermasz książkowy na placu Wolności, jak również na spotkanie z Ryszardem Kapuścińskim. Pisarz opowiadał nie tylko o swoich książkach, ale też o zbrodniach Augusto Pinocheta w Chile. Na rozmowy o górach zapraszało z kolei PTTK do domku nad stawkiem Barlickiego. W kwietniu gościem krajoznawców była słynna alpinistka Wanda Rutkiewicz.

Dziś wielu zachwyca się darmowymi potrawami rozdawanymi przez opolskich blogerów kulinarnych. W 1974 roku nikt ani o blogowaniu, a tym bardziej o internecie nie śnił, za to pokazy kulinarne nie dziwiły nikogo. Na wiosennym jarmarku organizowanym przez spółdzielnię Społem na placu Lenina (obecnie Jana Pawła II) zorganizowano m.in. degustację pod hasłem "Kuchnia dla samotnych i zakochanych", a tego samego dnia odbył się pokaz mody pod hasłem "Jak się ubrać, aby się podobać".

Podczas społemowskiej imprezy sprzedawano też sprzęt agd - którego wiecznie brakowało - oraz używane meble, choć zainteresowanie nimi było niewielkie.

40 lat temu inaczej funkcjonowały zakłady pracy, w tym urząd miasta. Siedzenie za służbowym biurkiem w sobotę nie było czymś wyjątkowym. I dlatego ratusz był czynny w pierwszy dzień weekendu od godziny 8 do 12, z tym, że urzędnicy przyjmowali interesantów od godziny 10 do 12.

- Teraz za samo pojawienie się w pracy w sobotę urzędnik odbiera dzień wolny, a wtedy umowę podpisywało się na pracę przez sześć dni w tygodniu i nie było zmiłuj - wspomina emerytowany pracownik ratusza, który pamięta również, że bywały dni, gdy w sobotę w USC pojawiało się aż 30 par nowożeńców!

Opolanie chętnie brali śluby, ale niespecjalnie palili się do czynów społecznych. Skoro jednak wymagała tego od nich partia, a także apelował wiele razy Szymon Lachowicz, ówczesny przewodniczący Prezydium Miejskiej Rady Narodowej, to wyjścia wielkiego nie mieli. Sprzątali i upiększali miasto nie tylko dorośli, ale także młodzież ze Związku Młodzieży Socjalistycznej i harcerze z miejskiego hufca.

I tak np. w kwietniu ponad 500 uczniów ze szkół średnich porządkowało wyspę Bolko, na której planowano budowę Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku, m.in. z kompleksem basenów. Z tych planów nic potem nie wyszło.

Kiedy otworzą "Akwarium"?

Więcej szczęścia miało zoo, z gwiazdami takimi jak słonica Taruka czy hipopotam Fredzio. Wprawdzie ogród liczył wtedy zaledwie 4 hektary powierzchni, ale od lat myślano o jego rozbudowie. Koncepcję przygotowało Biuro Projektów Budownictwa Komunalnego i zdecydowano o powiększeniu ogrodu o ponad 10 hektarów. Wytyczono większe wybiegi dla zebr, żubrów i bizonów. Nowe wybiegi miały otrzymać też lwy, wówczas trzymane wyłącznie w klatkach.

Nie wszystkie te pomysły udało się zrealizować, ale dziś zoo jest już zupełnie inne. Zupełnie inaczej traktuje się też zwiedzających. Gdy wiosną 1974 r. w ogrodzie remontowano sieć wodociągową, a także poprawiano alejki, zoo było niemal przez cały kwiecień zamknięte. Obecnie nikt by sobie na coś takiego nie pozwolił.

Trudno też przypuszczać, aby mógł wrócić zawód tzw. mleczarza, dostarczającego mleko pod drzwi mieszkań czy domów. Wtedy jednak traktowano to jako coś naturalnego, ale dyskutowano, czy mleko w szklanych butelkach ma trafiać do opolan wczesnym rankiem, czy też może w nocy. Zdecydowano, że od maja testowany będzie system nocny, który sprawdził się m.in. w Kędzierzynie.

Przed 40 laty mocno narzekano nie tylko na skwaszone mleko pod drzwiami czy zamknięte zoo, ale również na przedłużający się remont krytej pływalni "Akwarium". Choć prace ruszyły w 1972 roku, to dwa lata później ich końca nie było widać. Najpierw tłumaczono się źle wykonanym projektem, potem brakiem "mocy przerobowych", bo opolska "przemysłówka" prowadziła nie tylko remont w Opolu, ale budowała także nową cementownię w Górażdżach. Mimo to deklarowano, że latem miłośnicy pływania i amatorzy wreszcie będą mogli wejść na pływalnię.

W kwietniu powody do radości mieli za to opolscy sztangiści, występujący jeszcze pod szyldem Odry Opole. Przy ulicy Dubois otwarto halę dla ponad 60 zawodników sekcji podnoszenia ciężarów. W nowoczesnej sali mogło wówczas ćwiczyć jednocześnie 30 osób, a hala miała nie tylko gabinet odnowy z sauną, ale i własną kuchnię oraz pokoje gościnne. Co ciekawe, już wtedy do wielkich sukcesów prowadził sztangistów słynny trener Ryszard Szewczyk.

NRD kontra ZSRR

Opolanie nie mogli narzekać na brak emocji sportowych. Poza meczami piłkarskimi, piłki ręcznej czy żużlowymi 6 kwietnia oglądali... finał Pucharu Europy w piłce ręcznej kobiet. W opolskim Okrąglaku - którego rozbiórka ruszy lada moment - spotkały się Spartak Kijów (ZSRR) oraz SC Lipsk (NRD). Wygrała nieoczekiwanie drużyna niemiecka, a Opole po raz pierwszy w historii gościło finał rozgrywek o europejski puchar. Aby dostać bilet na ten mecz, trzeba było mieć znajomości albo sporo szczęścia w kolejce.

Kolejki ustawiały się także do sklepów przed świętami wielkanocnymi, a godziny handlu ustalał nie rynek, lecz urzędnicy miejscy z wydziału handlu, przemysłu i usług. To oni zadekretowali, że pomiędzy 7 a 15 kwietnia sklepy mają być też czynne w niedzielę od godziny 10 do 16, z tym, że domy towarowe (np. "Ziemowit" na Krakowskiej) powinny działać o dwie godziny dłużej. Zasadą gospodarki odgórnie sterowanej były też sztywne ceny oraz to, że zakłady gastronomiczne, np. "Polonia", "Teatralna" czy bar "Portowy" dyżurowały w święta. Dyżury w poniedziałek wielkanocny czekały również personel delikatesów na ul. Krakowskiej czy sklepu "Piast" w Rynku.

Podobnie jak dziś problemem miasta był brak mieszkań, a także stan lokali komunalnych. Wiosną 1974 roku zakończyła się rozbiórka hotelu "Bristol" - stojącego u zbiegu ulic Ozimskiej i Sempołowskiej - a także sąsiadujących z nim budynków.

Rozbiórki prowadzono na ulicy Rybackiej, a 30-osobowa grupa wyburzeniowa, utworzona przy Komunalnym Przedsiębiorstwie Remontowo-Budowlanym, usuwała też pojedyncze budynki w centrum oraz na Zaodrzu. Kierownictwo przedsiębiorstwa skarżyło się jednak, że grupa nie dysponuje nawet jednym samochodem, a to przedłuża roboty. Czynnikiem utrudniającym prace były kłopoty z wykwaterowaniem lokatorów.

Dziś Opole nie buduje mieszkań socjalnych i podobnie było w 1974 r. Kierownik grupy rozbiórkowej postulował na łamach ówczesnej prasy o stworzenie trzech tzw. domów rotacyjnych, gdzie można by czasowo przeprowadzać nie tylko mieszkańców wyburzanych kamienic, ale i tych, gdzie trwają remonty. Miało to ułatwić prace budowlańcom i pozwolić normalnie żyć lokatorom. Dlaczego? Budynek przy ulicy Katowickiej o nr 40-46 remontowano przez ponad rok i nie był to bynajmniej odosobniony przypadek ślimaczego tempa prac.

Do ciekawego wydarzenia doszło 27 kwietnia 1974 roku. Decyzją wojewody opolskiego Medyczne Studium Zawodowe w Opolu (obecnie Państwowa Medyczna Wyższa Szkoła Zawodowa) otrzymało imię dr Marii Kujawskiej - śląskiej lekarki, działaczki społecznej i wielkiej polskiej patriotki. Uroczystość nadania imienia patronki połączona była z wręczeniem sztandaru szkoły, a w Opolu pojawiły się córki Kujawskiej, która zmarła w 1948 roku. Szkoła imię dr Kujawskiej nosi do dziś i to bardzo rzadki przypadek utrzymania patrona z czasów PRL.

Nie wymagamy heroizmu

Kwiecień zakończył się w Opolu dużą partyjną uroczystością. W sali ratusza 136 młodych ludzi odebrało legitymacje kandydatów Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Jak skrupulatnie odnotowano, znalazło się wśród nich 64 robotników, 18 rolników, 36 studentów oraz 18 przedstawicieli inteligencji, wśród których 10 osób było pracownikami naukowymi uczelni.

Nie obyło się też bez wyliczeń sukcesów, jakie osiągnięto w I kwartale 1974 roku. Z dumą podkreślano, że "dynamika przyrostu produkcji przemysłowej" osiągnęła w powiecie opolskim 18,6 procent, a opolscy budowlańcy uzyskali aż 39 proc. dynamiki wzrostu. Gorsi wcale nie byli robotnicy z fabryk Opola, których ponadplanowa produkcja była warta aż 90 milionów złotych. Dokonania zebrano i odczytano w formie żołnierskiego meldunku. Odebrał go Andrzej Żabiński, I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Opolu.

- Nie wymagamy od was heroizmu i wyrzeczeń, ale przede wszystkim dobrego przykładu dla innych, takich sukcesów w życiu społeczno-zawodowym, które byłyby godne członka partii i które zapewne dyktuje wam ambicja - mówił do zebranych Andrzej Żabiński. - Nie wszystko jest jeszcze w Polsce załatwione i właśnie dlatego zrzeszamy się w partii, aby przyspieszyć nasze wspólne dzieło. Silna i przodująca w świecie Polska staje się i waszą sprawą, jesteście jej bardzo potrzebni.

Odnaleźliśmy jednego z uczestników tej uroczystości. Nie zgodził się na podanie nazwiska, bo - jak stwierdził - nie chce do tej historii wracać. Być może także dlatego, że dziś należy do innej partii politycznej. I to takiej, która odcina się od systemu politycznego, w jakim przyszło żyć opolanom w kwietniu 1974 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska