Głuszyna> Dawne składowisko odpadów zostanie rozebrane

Tak na prawdę nie wiadomo co dokładnie znajduje się w bunkrze pod Głuszyną. Gmina dysponuje jedynie relacjami mieszkańców opowiadających o zwożeniu do ogromnego, betonowego dołu odpadów chemicznych.

Zobacz: Już się nie biją o nasze śmieci

- W latach 60. do tego mogilnika zwożono odpadki nawet ze Śląska - mówi Krzysztof Niedźwiedź, którego dom sąsiaduje z nieczynnym składowiskiem. - Teraz teren jest ogrodzony. Miejscami z ziemi wystają tylko beczki. Ale nikt nie odważył się ich otwierać. Licho wie, co się w nich znajduje.

Gmina od kilku lat starała się o pieniądze na likwidację mogilnika. Opracowała plany przedsięwzięcia. 

Dopiero kilka dni temu urzędnikom udało się wynegocjować pieniądze na ten cel w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska. Roboty będą kosztować ponad 700 tys. zł, a gminy nie było stać na wyłożenie tak dużej sumy.

- Dostaniemy z Warszawy 426 tys. zł - cieszy się Krzysztof Kuchczyński, burmistrz Namysłowa. - Mamy też zapewnienie o pomocy finansowej z wojewódzkiego i powiatowego funduszu ochrony środowiska. W sumie dostaniemy z tych funduszy jeszcze ponad 230 tys. zł. Resztę pieniędzy wyłożymy sami.

Roboty rozpoczną się jesienią i potrwają dwa miesiące. W miejsce mogilnika zostanie nawieziona nowa ziemia, a zawartość bunkra zostanie spalona w specjalnym zakładzie utylizacji odpadów chemicznych.

Zbigniew Figas, prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Opolu:

- Mogilnik w Głuszynie to ostatnie tak duże składowisko chemiczne w naszym regionie. Wymaga natychmiastowej utylizacji, ponieważ obawiamy się, iż w przyszłości substancje tam składowane mogłyby zagrażać środowisku. Warto bowiem pamiętać, że w latach 60. były zupełnie inne wymagania bezpieczeństwa jeśli chodzi o magazynowanie takich odpadów.