Rzecz jasna, mowa tu o czasie polskim, ponieważ Kemerowo leży w zupełnie innej strefie czasowej. W momencie pierwszego gwizdka sędziego będzie tam godzina ... 19.
Z racji tak dużego dystansu do pokonania, kędzierzynianie rozpoczęli swoją podróż do Rosji już w poniedziałek. O godz. 13 wylecieli wtedy z Warszawy do Moskwy, gdzie czekało ich najpierw trzy i pół godziny przerwy, a następnie jeszcze cztery godziny lotu do Kemerowa.
Nie dość, że nasza drużyna musiała spędzić tak dużo czasu w podróży, to już na miejscu czeka ją bardzo wymagające wyzwanie. Kuzbass to bowiem sensacyjny mistrz Rosji z sezonu 2018/19, który również dobrze radzi sobie w aktualnych rozgrywkach (aktualnie zajmuje w tabeli Superligi 3. miejsce).
W jego składzie znajduje się kilku znanych na międzynarodowej arenie graczy, ale paradoksalnie próżno tam szukać gwiazd największego światowego formatu. Jednakże tacy skrzydłowi jak atakujący Wiktor Poletajew oraz przyjmujący Jewgienij Siwożelez i Jarosław Podlesnyk potrafią się solidnie dać we znaki każdemu przeciwnikowi. Co więcej, na boisku dowodzeni są oni przez ciągle rozwijającego się rozgrywającego Igora Kobzara. Na środku bardzo dobrze poczyna sobie natomiast Dmytro Paszycki, znany z występów w PlusLidze (Cuprum Lubin - sezon 2014/15, Asseco Resovia Rzeszów - sezon 2015/16). Równie dobrze znany w Polsce jest obecny trener Kuzbassu, Rumun Gheorge Cretu. Co ciekawe, przejął on schedę po Finie Tuomasie Sammelvuo, byłym siatkarzu ZAKSY (sezon 2009/10), który po sensacyjnym zdobyciu mistrzostwa objął posadę selekcjonera reprezentacji Rosji.
Pewnym jest, że dla Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle szykuje się wyzwanie zupełnie innego kalibru niż te, jakie miała w fazie grupowej. Tą część rozgrywek kędzierzynianie przeszli jak burza, nie tracąc nawet seta w dwumeczach z Knackiem Roeselare, VfB Friedrichshafen i Vojvodiną Nowy Sad. Wszyscy ci rywale to jednak zupełnie inna półka niż Kuzbass.
Niezależnie od wyniku w Kemerowie, rewanżowe starcie obu ekip będzie również prawdziwym siatkarskim świętem. Dojdzie do niego bowiem 11 marca (godz. 18) nie w Kędzierzynie-Koźlu, a w Gliwicach. Tamtejsza Arena może bowiem pomieścić znacznie więcej niż 3000 widzów, czyli tyle, ile wynosi pojemność kędzierzyńskiej Hali Azoty. Wszyscy sympatycy mistrzów Polski mają nadzieję, że będą mieli znacznie więcej powodów do radości niż podczas ich debiutanckiego występu w gliwickim obiekcie, kiedy to, w poprzednim sezonie, gładko uległ on w meczu grupowym 0:3 ekipie Cucine Lube Civitanova.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?