MKTG SR - pasek na kartach artykułów

David i Kelli Smith, Amerykanie mieszkający w Kędzierzynie-Koźlu, żyją pod znakiem sportowych wyzwań [ZDJĘCIA]

Wiktor Gumiński
David Smith to wielokrotny reprezentant Stanów Zjednoczonych. Bez wsparcia żony Kelli nie osiągnąłby jednak tak dużo sukcesów.
David Smith to wielokrotny reprezentant Stanów Zjednoczonych. Bez wsparcia żony Kelli nie osiągnąłby jednak tak dużo sukcesów. archiwum prywatne
Amerykanin David Smith to siatkarz Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, brązowy medalista olimpijski z Rio de Janeiro. Na Opolszczyźnie mieszka wraz ze swoją żoną Kelli, która też ma duszę sportowca. Specjalizuje się w biegach długodystansowych.

- Choć ja zarabiam dzięki graniu w siatkówkę, a Kelli nie jest zawodową biegaczką, to tak naprawdę ona trenuje ciężej ode mnie - wyjaśnia z humorem David, występujący od sezonu 2019/20 w ekipie mistrzów Polski z Kędzierzyna-Koźla na pozycji środkowego. - Mi w każdej chwili trener może dać nieco wolnego, a kiedy już gram, to tak naprawdę sporą część meczu oglądam z boku.

- Często w żartach wypominam mu, że nie miał się czym zmęczyć, bo przecież nie rozegrał nawet połowy spotkania - śmieje się Kelli.

Rozmowę z rodziną Smithów prowadzimy kilka chwil po tym, jak Kelli zakończyła „lekki” poranny trening.

- Tym razem było łatwo, bo przed chwilą pokonałam zaledwie 16 km. Kolejnego dnia mam do przebiegnięcia 32 km, a obecnie w tygodniu robię około 125 km. Szykuję się teraz do maratonu w Dębnie - zaznacza, wywołując tym samym szeroki uśmiech na twarzy Davida.

- Podczas gdy ja trenuję i rozgrywam mecze pod dachem, Kelli potrafi przez kilkanaście dni z rzędu pokonywać bardzo długie dystanse, w różnych warunkach atmosferycznych - tłumaczy gracz Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle.

Biegowa aktywność Kelli uzależniona jest jednak od sportowego grafiku Davida. Choć oboje doskonale rozumieją swoje pasje i wzajemnie się wspierają, to właśnie 35-letni siatkarz zarabia na utrzymanie rodziny Smithów. A tworzy ją jeszcze dwójka dzieci: 7,5-letni Cohen oraz 1,5-roczna Amelie.

- Czasami ludzie nie rozumieją, czemu aż tak angażuję się w bieganie, skoro nie robię tego profesjonalnie - opowiada Kelli. - Ale David doskonale zdaje sobie sprawę, że dla mnie jest ono tak samo ważne jak dla niego siatkówka. Zachowujemy odpowiednią równowagę. Nigdy nie miałam problemu, by dostosowywać swoje starty pod jego grafik. Mogłabym uprawiać sport na nieco wyższym poziomie, ale nie wskoczyłabym na pułap olimpijski. A David taki osiągnął, co zgodnie uważamy za nasz wspólny sukces.

Wspomniany już brązowy medal olimpijski z 2016 roku to największe osiągnięcie w karierze środkowego kędzierzynian. Od wielu lat jest on etatowym reprezentantem bardzo mocnej kadry Stanów Zjednoczonych, z którą zdobywał medale wszystkich najważniejszych międzynarodowych turniejów, takich jak igrzyska olimpijskie, mistrzostwa świata, Puchar Świata czy Liga Narodów.

Słaby słuch nie jest wymówką

Jego sukcesy budzą jeszcze większe uznanie zważywszy na fakt, że David urodził się z około 90-procentowym uszkodzeniem słuchu. Dopiero dzięki wprowadzeniu na rynek specjalistycznych aparatów słuchowych mógł zacząć prowadzić rozmowy telefoniczne czy oglądać telewizję. Nigdy jednak nie dopuścił do siebie myśli, że tak poważna wada przeszkodzi mu w osiąganiu sukcesów.

- Już w czasach młodości rodzice zabronili mi stosowania wady słuchu jako wymówki - podkreśla. - Przy tym jednak cały czas mogłem liczyć na ich wsparcie. Nie zakładałem sobie żadnych celów długoterminowych, tylko szedłem przez życie małymi krokami. Dla przykładu, dopiero w ostatnim roku nauki na Uniwersytecie Kalifornijskim zdecydowałem, że będę zawodowo grać w siatkówkę. Może osiągnięcie tak wysokiego poziomu kosztowało mnie nieco więcej niż innych, ale nigdy nie pomyślałem, że jest to nie do wykonania.

- Przez parę pierwszych lat kariery Davida zastanawialiśmy się, czy na pewnym etapie jego problemy z słuchem nie staną się przeszkodą przy podpisywaniu kontraktu - komentuje Kelli. - Z czasem jednak niepewność ta ustąpiła, bo kolejne kluby przekonywały się o tym, że pracuje on ciężej niż inni.

Obserwując boiskowe poczynania Davida, widzimy w jego uszach specjalne aparaty słuchowe. Zazwyczaj dzięki nim nie ma problemów z usłyszeniem i rozpoznaniem większości dźwięków. Zdarzały się jednak sytuacje, kiedy podczas spotkań lub treningów przestawał słyszeć.

- Teraz mam już bardzo profesjonalne aparaty słuchowe i raczej się tak nie zdarza, ale w przeszłości urządzenia niejednokrotnie szwankowały - wyjaśnia David. - Kiedy trenowałem bądź grałem w miejscach, w których było gorąco, musiałem je później długo suszyć bądź regularnie wymieniać w nich baterie.

Gdy już zdarza się, że do amerykańskiego siatkarza przestają dochodzić dźwięki w trakcie meczu, opiera się on na intuicji bądź sztuce czytania z ust. Sam zawodnik do swojej wady podchodzi z dużym dystansem.

Trwa głosowanie...

Czy uważasz Davida Smitha za osobę inspirującą?

- Ludzie na trybunach często hałasują i robią wszystko, by zdekoncentrować rywala, a mnie wtedy to zupełnie nie rusza - uśmiecha się.

W żargonie siatkarskim doczekał się nawet odnoszącego się typowo do niego pojęcia „zasada Davida Smitha”.

- Sporo osób może być zaskoczonych, kiedy w trakcie meczu błyskawicznie startuję do piłki obronionej przez rozgrywającego - tłumaczy sam zainteresowany. - Jeżeli już wystartuję, to nikt nie może mi się nawinąć, ponieważ akurat w takich okolicznościach go nie usłyszę. Jest to jednak generalnie pożyteczne dla drużyny, bo w innym przypadku bym tego nie robił. Absolutnie nie myślę o tym, by w taki sposób „wychodzić przed szereg”.

Kędzierzyn-Koźle to nie tylko hala

Czynione rok po roku postępy sprawiły, że przed sezonem 2016/17 David przyszedł do Polski. Zasilił wtedy szeregi Cerradu Czarnych Radom i od tej pory nieprzerwanie występuje w PlusLidze. Później grał w Aluronie Virtu CMC Zawiercie i Asseco Resovii Rzeszów, aż w 2019 roku przeniósł się do Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle.

- Zanim przeprowadziliśmy się na Opolszczyznę, David wysłał mi wideo nagrane podczas swojego pobytu w Kędzierzynie-Koźlu. Była na nim widoczna Hala Azoty i ... nic więcej - śmieje się Kelli.

- Nie mieliśmy wobec Kędzierzyna-Koźla zbyt wysokich oczekiwań, ale znaleźliśmy tu wszystko, co nam jest potrzebne do życia - dodaje David.

Oprócz spędzania czasu w hali (David) i na ścieżkach biegowych (Kelli), rodzina Smithów najczęściej przebywa w domu. Wynika to przede wszystkim z bardzo napiętego kalendarza gier Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle.

- Nie mamy teraz szczególnie dużo czasu wolnego, więc każdą przerwę między meczami bądź treningami pragnę spędzać z rodziną - mówi David.

Państwo Smith nie ukrywają, że właśnie z powodów rodzinnych, kiedy już David zakończy karierę, na pewno wrócą do Stanów Zjednoczonych. Zapewniają jednak zarazem, że nie zapomną o miejscach, które odwiedzili właśnie dzięki siatkówce.

- Nasz syn chodzi do polskiej szkoły publicznej i nawet nieźle mówi po polsku, ale w pewnym wieku będzie musiał już kontynuować naukę w Stanach Zjednoczonych - podsumowuje Kelli. - Davidowi, przy jego wadzie słuchu, również nie byłoby łatwo na stałe osiedlić się w nowym kraju i uczyć obcego języka. Prawdopodobnie będziemy jednak podróżować częściej niż przeciętni Amerykanie, ponieważ oboje mocno przywiązujemy się do miejsc, w których spędziliśmy sporą część naszego życia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kadra Probierza przed Portugalią - meldunek ze Stadionu Narodowego

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska