Grzegorz Zawiślak: "Nie można się obrażać na jedną czy drugą partię polityczną"

Łukasz Żygadło
Grzegorz Zawiślak
Grzegorz Zawiślak Krzysztof Strauchmann
Liczę, że współpraca z nową administracją będzie równie dobra co z poprzednią - mówi burmistrz Prudnika Grzegorz Zawiślak.

Łatwiej być przedsiębiorcą czy burmistrzem miasta?

Każda z tych ról ma swoją specyfikę, ale jest też wiele podobieństw. Działalność gospodarczą prowadziłem bardzo długo i zaczynałem jako dwudziestoparolatek. Składałem i sprzedawałem komputery. Bywało różnie, ale wiedziałem, że jeżeli chcę godnie zarobić, to muszę pracować ponad przyjęte 8 godzin dziennie.

Tak samo jest w samorządzie, czasu dla rodziny często brakuje. Później do samego objęcia fotela burmistrza prowadziłem firmę z zakresu doradztwa transportowego, ale także pracowałem „na etacie” jako dyrektor nyskiej odlewni żeliwa. Były to zajęcia satysfakcjonujące, ale czegoś mi brakowało. Potrzebowałem nowych impulsów do rozwoju i postanowiłem sprawdzić się samorządzie, bo jako burmistrz masz jednak większe możliwości wpływu na tę najbliższą otaczającą nas rzeczywistość.

Odpowiedzialność jest o wiele większa, a i czasem może przytłoczyć świadomość tego, że moje decyzje mają wpływ na prawie trzydzieści tysięcy mieszkających w naszej gminie ludzi. Prowadzenie wcześniej działalności gospodarczej sprawia, że na pewne rzeczy patrzę trochę inaczej niż ktoś, kto ma doświadczenie stricte samorządowe czy urzędnicze. Polski przedsiębiorca znany jest ze swojej zaradności i kreatywności.

Dla nas, gdy pojawia się słowo problem, to od razu musi być rozwiązanie. Staram się łączyć to co najlepsze z tych, wydawałoby się dwóch przeciwstawnych płaszczyzn. Jednak to praca, a właściwie służba na stanowisku burmistrza jest dla mnie największym wyzwaniem w dotychczasowej karierze zawodowej.

To teraz zapytam inaczej. Nie tęskni pan za czasem gdy był przedsiębiorcą, czy może polityka wciągnęła pana na dobre?

Czasem nostalgicznie wspominam czasy, w których zaczynałem jako początkujący przedsiębiorca. Może to jednak wynikać z faktu, że byłem po prostu młodszy (śmiech). Jednak odpowiadając całkiem poważnie, to gdybym cofnął się w czasie do początku roku 2018, to nie zmieniłbym swojej decyzji o kandydowaniu na burmistrza. Ta praca sprawia dużą satysfakcję, szczególnie jak obserwujemy zmiany, jakie dokonują się dzięki naszym działaniom. Jak możemy obserwować powstające inwestycje. Jak czasami słyszymy słowo „dziękuję”. To naprawdę budujące chwile.

Oczywiście przychodzą trudniejsze momenty. Trzeba je jednak szybko przezwyciężyć, bo pracy oraz wyzwań jest naprawdę dużo i to też lubię w sprawowaniu funkcji burmistrza. Nie ma miejsca na nudę. To mnie wciągnęło, a polityka w mniejszym stopniu, bo na szczeblu gminnym jest jej na szczęście niewiele, chociaż widzę zapędy upolityczniania samorządów. Należy pamiętać słowa Wincentego Witosa że tam „gdzie zaczyna się interes Narodu, kończy się interes partii”.

Rządzi pan Prudnikiem od ponad pięciu lat. Co uważa pan za swój największy sukces zrealizowany w tym okresie?

Wejście na jasny i klarowny kurs rozwoju Prudnika jako miasta dobrego do życia. Na to składa się szereg działań na wielu płaszczyznach. Staramy się by Prudnik był ciekawą alternatywą dla dużych ośrodków, by chciało się tutaj mieszkać, wychowywać dzieci i zestarzeć się. By jednak to nastąpiło trzeba było wiele w naszej gminie zmienić i nadal zmieniać.

Na decyzję o wyborze miejsca zamieszkania wpływ ma wiele czynników. Oczywiście miejsca pracy są tutaj decydujące, ale nie możemy zapominać o innych równie ważnych aspektach. Scalenie strefy inwestycyjnej już za niedługo przyniesie wymierne efekty w postaci inwestorów, a co za tym idzie nowych miejsc pracy. Dzisiaj na „topie” są kwestie środowiskowe, bo chcemy oddychać czystym powietrzem. Stąd nasze działania związane z likwidacją tzw. kopciuchów, ale także pielęgnacja drzewostanu i inwestycje w kanalizowanie sołectw.

Każdy młody mieszkaniec patrzy także pod kątem dostępności i jakości edukacji począwszy od żłobków, przez przedszkola po szkoły podstawowe i średnie. Dlatego na ogólnie rozumianą oświatę wydaliśmy ponad 8,5 mln środków inwestycyjnych m.in. na nowe przedszkole w Łące Prudnickiej, ale także remonty budynków oświatowych czy nowe place zabaw. Po szkole czy pracy chcemy także aktywnie i kulturalnie spędzić wolny czas, więc stale pracujemy nad tym by oferta naszych jednostek była atrakcyjna i zróżnicowana.

Wprowadziliśmy wiele nowych imprez, a znane marki takie jak Jazz Festival czy Memoriał im. Stanisława Szozdy zyskały nowe oblicze. Prowadzimy niespotykane do tej pory inwestycje w infrastrukturę sportową. Do tych wszystkich miejsc trzeba sprawnie dojechać, więc potrzebujemy dobrych dróg, chodników i ścieżek rowerowych.

Przez ostatnie 5 lat powstało wiele nowych dróg, ale w kwestiach ogólnie rozumianego transportu, to wprowadzenie darmowej komunikacji miejskiej uważam za największy sukces. W każdej z tych wyżej wymienionych dziedzin wykonaliśmy sporo pracy i mieliśmy sukcesy, ale zdaję sobie sprawę, że jeszcze wiele pracy przed nami.

Czego miastu brakuje?

Zdziwię Pana jak powiem pieniędzy? (śmiech). Potrzeb jest wiele, szczególnie takich, które są poza zasięgiem naszego budżetu. Mówimy tutaj o wielkich inwestycjach, jak na przykład obwodnica wschodnia. Wielokrotnie apelowałem o lepszy dostęp do mediów, czyli prądu i gazu, których na pograniczu brakuje. Przydałoby się także kilku większych inwestorów by wprowadzić zdrową rywalizację o pracownika. Jestem jednak przekonany, że zbliża się dobry czas dla miast takich jak Prudnik.

W województwie dolnośląskim i śląskim kurczy się dostępność atrakcyjnych gruntów inwestycyjnych, a działające w tych województwach specjalne strefy ekonomiczne - katowicka i wałbrzyska, operują także na Opolszczyźnie. Warto nadmienić, że są to strefy, które są w czołówce europejskiej. Dlatego oczy inwestorów zwracają się w kierunku naszego województwa a i Prudnik też jest już zauważany. Widzę progres w tym zakresie.

Pamiętam jak kiedyś rozmawialiśmy i stwierdził pan, że takie miasta jak Prudnik czeka duży problem demograficzny. Czy ma pan jakiś pomysł jak temu zaradzić?

Problem demografii nie dotyczy tylko Prudnika, ale wszystkich miast o podobnej wielkości, szczególnie w województwie opolskim, które wyludnia się w dość szybkim tempie. Nawet tworząc tutaj bardzo dobre warunki do zamieszkania, nie uda się nam przezwyciężyć ogólnopolskich i europejskich trendów. Opolskie i jego mieszkańcy są tak naprawdę rozdzierani pomiędzy województwo śląskie i dolnośląskie.

Miasta takie jak Prudnik wychowują mieszkańców i podatników dla Opola, Wrocławia czy Krakowa. Na naszych barkach spoczywają koszty edukacji, na które w coraz mniejszym stopniu otrzymujemy środki z subwencji oświatowej. W momencie, w którym te koszty mogłyby zacząć się zwracać. mieszkaniec naszego miasta idzie na studia i najczęściej rozpoczyna pracę w większym ośrodku.

Często od razu bądź po dwóch czy trzech latach, decyduje się także tam płacić podatki. Na miejscu zaś zostają jego rodzice, którzy mogą potrzebować opieki senioralnej, której koszty bieżące także w największej części spoczywają na samorządzie. Jeśli mamy się rozwijać, a nie zwijać, jeśli mamy być atrakcyjnym miejscem do zamieszkania dla ludzi młodych, to musimy mieć na to środki. Mniejszym ośrodkom należy zrekompensować stratę podatników.

Należałoby tutaj zmienić udział gmin w podatku dochodowym. Dobrym rozwiązaniem może być także podział tego podatku per capita - czyli na „głowę” mieszkańca.

Jakie przed Prudnikiem stoją największe wyzwania w 2024 roku?

Dzięki pracy całego zespołu w Urzędzie Miejskim, naszych jednostkach i spółkach przez te 5 lat udało nam się pozyskać rekordowe dofinansowania. Sam budżet inwestycyjny na najbliższe dwa lata sięgnie kwoty około 100 mln złotych. To olbrzymie środki, które trzeba będzie dobrze wydatkować i zakończyć wielkie projekty inwestycyjne - takie jak remont stadionu, budowa domu dziennego pobytu na ul. Tkackiej, remont kapitalny kamienic na ul Morcinka, czy budowa/remont dróg: w strefie przemysłowej, Chrobrego, Kochanowskiego, Ogrodowej, Działkowej, Asnyka.

Oczywiście trzeba będzie w dalszym ciągu aplikować o kolejne środki rządowe i europejskie, by remontować i budować następne drogi, termomodernizować budynki i wprowadzać jak najwięcej rozwiązań służących środowisku. Dużym wyzwaniem jest także przerośnięty zasób mieszkaniowy. Mamy ponad 1600 lokali komunalnych i liczba ta jest zbyt duża jak na miasto naszej wielkości. Gminy podobne do Prudnika potrafią mieć między 150-400 mieszkań. Będziemy podejmowali kroki, by wprowadzać narzędzia ułatwiające uwłaszczenie mieszkańców. Jednocześnie nie zapominając o zadaniach dla jakich gmina posiada zasób komunalny, czyli pomocy biedniejszym mieszkańcom w zapewnieniu dachu nad głową.

Czy ma pan nadzieję na dobrą współpracę z rządem i administracją Donalda Tuska?

Dobry samorządowiec powinien współpracować ze stroną rządową bez względu na swoje przekonania polityczne. Ja jako burmistrz niezależny, nie należący do żadnej partii politycznej, pokazałem, że można dobrze współpracować ze stroną rządową. Zarówno na poziomie ministerialnym, agend i spółek rządowych, a także z administracją wojewódzką. Nie przeszkadzało to w żaden sposób by współpraca była dobra także z samorządem województwa opolskiego.

Nie można mówić o rozwoju miasta gdy „obraża się” na jedną bądź drugą partię polityczną, która aktualnie dzierży władzę. Liczę, że współpraca z nową administracją będzie równie dobra co z poprzednią. Mam też nadzieję, że w jakieś formie przetrwają fundusze typu Polski Ład, bo pozwalały one zdobyć pieniądze na dofinansowania projektów, na które ciężko było pozyskać środki z innych źródeł.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska