Herbert Czaja, prezes Izby Rolniczej w Opolu: Musimy chronić polską ziemię

Krzysztof Świderski
Herbert Czaja, rolnik z Kadłuba Wolnego, prezes Izby Rolniczej w Opolu.
Herbert Czaja, rolnik z Kadłuba Wolnego, prezes Izby Rolniczej w Opolu. archiwum nto
Herbert Czaja, rolnik z Kadłuba Wolnego, prezes Izby Rolniczej w Opolu na temat prawa znoszącego ograniczenia zakupu ziemi rolnej przez obywateli Unii Europejskiej.

W maju przyszłego roku  znikną ograniczenia w nabywaniu ziemi rolnej przez obywateli Unii Europejskiej.  Co ta zmiana oznaczać  będzie dla Polski?
Skończy się okres ochronny trwający 11 lat, od naszego wejścia UE. Obecnie cudzoziemiec chcący kupić u nas ziemię musi uzyskać zgodę Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Od maja 2016 roku nie będzie to już potrzebne. Zamierzający sprzedać ziemię liczą na wzrost cen, natomiast ci, którzy chcą powiększyć swoje gospodarstwa, mają powody do zmartwienia. Siła nabywcza rolników z krajów „dawnej piętnastki” jest bowiem dużo większa i ceny gruntów mogą osiągnąć poziom zaporowy dla naszych rolników. Po zniesieniu ograniczeń mogą sięgnąć nawet 90 procent średniej w Niemczech, gdzie hektar kosztuje średnio ponad 14 tysięcy euro. Istnieją też poważne obawy, że tańszą polską ziemią zainteresują się zagraniczni spekulanci.

Czy można temu zapobiec?
Nawet trzeba, bo ziemia jest dobrem narodowym. Do Sejmu trafiło już kilka projektów ustaw chroniących interesy polskich rolników. Jeden z nich zakłada, że Agencja Nieruchomości Rolnych będzie obowiązkowo pośredniczyć w obrocie ziemią, a notariusze będą musieli informować agencję o każdej prywatnej transakcji, chyba  że nabywcą miałby być któryś z sąsiadów.
Agencja nie zezwalałaby na sprzedaż ziemi, gdyby cena rażąco odbiegała, w górę lub w dół, od średniej na danym terenie. Jeśli chętnych na dany areał byłoby więcej, to ANR rozpisywałaby przetarg podobny do dzisiejszych ograniczonych.

A co z limitamim obszarowymi?
To także jest brane pod uwagę. Zmiany w ustawie o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa mają wykluczyć z udziału w przetargach tych, którzy kiedykolwiek kupili od ANR co najmniej 300 ha. Kupujący ziemię będą musieli osobiście prowadzić gospodarstwo, a jeśli bez zgody agencji sprzedadzą ziemię wcześniej niż po dziesięciu latach, to zapłacą karę w wysokości 40 proc. wartości transakcji. To słuszne rozwiązanie. Osobiście znam takich, co wielokrotnie sprzedawali ziemię, a następnie znów kupowali dobre kawałki. Z takimi zwykli rolnicy nie mają szans. Uważam, że zasady obrotu ziemią, jakie będą obowiązywać od maja 2016 roku, powinny być proste, czytelne i preferować rolników z sąsiedztwa albo z tej samej lub sąsiedniej gminy. A cudzoziemców dopuszczać, jeśli rzeczywiście mieszkają w Polsce.

Czy Unia nie uzna tego za niedopuszczalną ingerencję w wolny obrót gospodarczy?
Nie chcemy niczego innego niż to, co chroni  rolników w krajach, w których obowiązuje już wolny obrót gruntami. Tam bardzo trudno jest kupić ziemię komuś „z ulicy”. Unia nie zabrania rozwiązań ograniczających spekulację. Np. w Danii cudzoziemiec może kupić ziemię pod warunkiem, że ma odpowiednie kwalifikacje i komunikatywną znajomość języka. Jeśli kupującym miałby być Francuz, który mieszka w Polsce już 5 lat i w dodatku chociaż jako-tako porozumiewa się po polsku, to jest pewna gwarancja, że chce tu rzeczywiście coś robić, że czuje się obywatelem. Ale jeśli mieszka w Paryżu i chce tylko korzystnie  ulokować pieniądze, to co innego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska