Hokej. Dobra passa Orlika trwa i jest już trzeci

Marcin Sabat
Marcin Sabat
Napastnik Orlika Filip Stopiński jeszcze czeka na swą pierwszą zdobytą bramkę w tym sezonie
Napastnik Orlika Filip Stopiński jeszcze czeka na swą pierwszą zdobytą bramkę w tym sezonie Sławomir Jakubowski
Zawodnicy z Opola wygrali czwarty raz z rzędu. Pokonali na swoim lodowisku Zagłębie Sosnowiec 6:1 i umocnili się w czołówce tabeli.

Przez pierwsze pięć minut inicjatywa należała nieoczekiwanie do beniaminka z Sosnowca, a jego hokeiści odważniej atakowali i oddali więcej strzałów. Skutku bramkowego nie dały, a tymczasem w 5. min opolanie wykorzystali już pierwszy okres gry w przewadze. Składna akcja Drew George’a i Alexa Szczechury sprawiła, że rozpędzony Michael Cichy najeżdżał na bramkę, golkiper nie zareagował i naszemu napastnikowi pozostało tylko dopełnić formalności.

Z prowadzenia opolanie cieszyli się raptem trzy minuty. Wówczas fatalnie rozegrali krążek w środkowej strefie lodowiska i stracili go. Rywal ruszył z szybką kontrą i został podcięty z tyłu, a sędzia zarządził rzut karny. Marcin Kozłowski nie dał szans Frankowi Slubowskiemu. W kolejnych minutach minimalnie przeważać zaczął Orlik, ale jak na ostatni zespół w lidze i grający w niepełnym składzie Zagłębie spisywało się dobrze i właściwie mecz był wyrównany.

Pierwsza wizyta w szatni wyraźnie pomogła gospodarzom. Opolanie wzięli się do pracy, osiągając już wyraźną przewagę na lodzie. Poza tym rywale często ratowali się faulami, a przez to grali w osłabieniu i ułatwiali zadanie podopiecznym trenera Jacka Szopińskiego. Ci wykorzystali jedną z licznych gier w przewadze i w 29. min znów prowadzili. Cichy wjechał bardzo łatwo w tercję rywala, przytomnie dostrzegł będącego w lepszej sytuacji George’a, a ten spokojnie pokonał Michała Kielera.

Wcześniej i później sztuka ta nie udała się, choć nasi co chwila szukali strzału. Najlepszą okazję miał w 22. min Bartłomiej Bychawski. Przejechał on przez niemal całe lodowisko, rywale nie kwapili się, aby go zdecydowanie zatrzymać i w efekcie znalazł się niemal sam na sam z bramkarzem. Oddał strzał, a krążek choć wydawało się, że utknął “w bramkarzu”, to nieoczekiwanie odbił się od słupka, ale do siatki nie wpadł.

W trzeciej tercji goście głównie wyraźnie nie nadążali za naszymi, choć mieli swoją szansę. Po tym jak w 42 min karny Dakota Klecha nie zdołał pokonać bramkarza z rzutu karnego, rywale grali przez blisko minutę w podwójnej przewadze. Pod naszą bramką było gorąco, ale gol na 2:2 nie padł.

Za chwilę strzał Cichego został obroniony przez Kielera, ale wobec dobitki Georga był on bezradny. Przewaga Opolan rosła, a rywal jakby zwątpił, że coś może jeszcze zrobić. W efekcie został rozbity, a kolejne trzy trafienia dla Orlika były efektem składnych, szybkich i zespołowych akcji.

Orlik Opole - Zagłębie Sosnowiec 6:1 (1:1, 1:0, 4:0)
1:0 Cichy - 5., 1:1 M. Kozłowski - 8. (karny), 2:1 George - 29., 3:1 George - 45., 4:1 Cichy - 56., 5:1 Fabry - 56., 6:1 Bychawski - 60.
Orlik: Slubowski - M. Stopiński, Sznotala, F. Sto-piński, Szydło, Marzec - Bychawski, Sordon, George, Cichy, Szczechura - Korenko, Kostek, Klecha, Łymanski, Fabry - Dolny, Rompkowski, Gawlik, Korzeniowski, Zwierz. Trener Jacek Szopiński.
Zagłębie: Kieler - Kruczek, Krawczyk, M. Kozłowski, T. Kozłowski, A. Jaskólski - A. Kowalówka, Horzelski, Jaros, Czerniadiew, Stojek - J. Jaskólski, Andrejkiw, Sikora, Rutkowski, Wąsiński - Kafel, Gniewek. Trener Mieczysław Nahunko.
Sędziował Maciej Pachucki (Gdańsk); Kary: Orlik - 12 min, Zagłębie - 22 min; Widzów 400.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska