W większości gmin diety radnych, niezależnie od ich wysokości, są zryczałtowane. Oznacza to, że rajcy otrzymują pieniądze także w czasie wakacji, gdy sesji czy zebrań komisji stałych się nie zwołuje.
- O, przepraszam, my często obradujemy także w wakacje - obrusza się Adam Radom, wiceprzewodniczący i szef komisji oświaty w byczyńskiej radzie miasta.
Tam, jeśli radny piastuje tak jak on dwie funkcje, otrzymuje tylko jedną dietę - tę wyższą. W jego przypadku jest to 450 zł. Szeregowy radny w Byczynie może liczyć na 300 zł. Najmniej w porównaniu do innych gmin.
W Lasowicach Wielkich radni gminy dostają 220,24 zł, ale za jedną sesję czy zebranie komisji. Ich wynagrodzenie zależy więc od tego, jak często się zbierają.
Najwięcej natomiast zarabiają radni w powiecie - 1020, 80 zł.
- Nawet przy minimalnych wynagrodzeniach zawsze znajdzie się ktoś, kto powie, że diety są za wysokie - twierdzi Adam Radom.
Jego zdaniem należałoby się raczej zastanowić, czy radni są wynagradzani adekwatnie do swojej aktywności. W każdej radzie są bowiem tacy, którzy się angażują i tacy, którzy grzeją tylko krzesło na sesjach.
- Aktywny radny spotyka się z wyborcami, występuje w ich sprawach, wyjeżdża w teren, przygotowuje się do sesji - mówi Leszek Krzyżanowski, radny powiatu z prawicowej Wspólnoty dla Rodziny. - Dieta idzie na związane z tym wydatki, wyjazdy w teren, rachunki za telefon. W przypadku moim i moich kolegów z WdR-u na koszty związane z procesami w sprawie kluczborskiego szpitala, czy wydawanie naszego biuletynu - wymienia.
Na koniec zaznacza, że z ostatniej podwyżki diet rada powiatu zrezygnowała. - Ale rzeczywiście jest tak, że wysokość diety nie zawsze idzie w parze z zaangażowaniem - kwituje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?