IV liga piłkarska: Śląsk Łubniany - Chemik Kędzierzyn-Koźle 2-3 [relacja, składy, opinie]

Sławomir Jakubowski
Sławomir Jakubowski
Paweł Grabowiecki wlał nadzieję w serca kibiców z Łubnian, ale jego dwie bramki nie dały choćby punktu w starciu z Chemikiem.
Paweł Grabowiecki wlał nadzieję w serca kibiców z Łubnian, ale jego dwie bramki nie dały choćby punktu w starciu z Chemikiem. Sławomir Jakubowski
Goście wykorzystali wszystkie swoje szanse i prowadzili 3-0, ale to zdecydowanie im nie pomogło i do końca musieli być czujni, bo rywal nie odpuścił.

Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem kędzierzynian, ale grali oni tylko poprawny futbol, nie mieli dużej przewagi, ale co najważniejsze w piłce nożnej byli skuteczni. Śląsk z kolei zaczął obiecująco, jednak bez okazji bramkowej, po czym spuścił z tonu.

W 23. minucie po raz pierwszy dał o sobie znać Księski. Dynamiczny napastnik gości nie bał się pojedynków, dużo walczył i wypracowywał sytuacje kolegom. We wspomnianej minucie nie po raz pierwszy “urwał się" obrońcy z lewej strony i dograł w pole karne, gdzie Łapszyński sfinalizował akcję partnera. Kolejną bramkową akcję zaczął Księski, ale szybko przegrał piłkę do Grosiaka, który zagrał w pole karne. Tam w zamieszaniu uderzał Sadyk, a ponieważ bramkarz Kozioł leżał już na ziemi miał ułatwione zadanie.

Tuż przed przerwą było 0-3, po tym jak Michoń wycofał piłkę do Łapszyńskiego, a ten strzelił mocno w środek bramki z 11 metra, a piłki nie zdołał odbić golkiper.
- Mimo prowadzenia 3-0 przestrzegałem zespół, bo w przeszłości mieliśmy taką sytuację, że mimo takiej zaliczki nie wygraliśmy - powiedział Maciej Lisicki, trener Chemika. - 3-0 to niby dużo i uspokaja zespół, ale nie przesądza o wyniku, kiedy do końca meczu pozostaje 45. minut. Uczulałem piłkarzy, że kluczowe będzie kilka pierwszych minut, ale dwa błędy sprawiły, że po dziesięciu rywal wrócił do gry.

Pierwszy błąd popełnił w 48. minucie Kuchta, który pozornie prostą piłkę wypuścił z rąk, a z prezentu skwapliwie skorzystał Grabowiecki. Pomocnik z Łubnian w 55. minucie przywrócił nadzieje swojej drużynie. Po tym jak Michoń źle wybił piłkę, szybko trafiła ona do Grabowieckiego, który z 10 metrów umieścił ją w siatce. W 81. minucie przed szansą na doprowadzenie do remisu stanął Szypuła, ale w sytuacji sam na sam lepszy był Kuchta. W tym okresie to Chemik kontrolował wydarzenia na boisku, gdyż miejscowym impetu starczyło do 65. minuty. Pokryło się to z kontuzją Świrskiego, a jego brak w defensywie wyraźnie ułatwił zadanie gościom, którzy chyba wystrzelali się przed przerwą, bo teraz dwie okazje zmarnowali.
- Niby opanowaliśmy sytuację i sami zaatakowaliśmy, ale musieliśmy być bardzo czujni, bo błąd, czy jakiś stały fragment gry mógł nam odebrać ważne punkty - dodał trener Lisicki.

Śląsk Łubniany - Chemik Kędzierzyn-Koźle 2-3 (0-3)
0-1 Łapszyński - 23., 0-2 Sadyk - 37., 0-3 Łapszyński - 43., 1-3 Grabowiecki - 48., 2-3 Grabowiecki - 55.
Śląsk: Kozioł - Szczutowski (46. Gackowski), Świrski (61. Mołdrzyk), Kamiński, Ślepecki - Grabowiecki, Gibała, Piejko, Bartosiewicz (46. Gacmaga) - Karabin, Szypuła. Trener Dariusz Broll.
Chemik: Kuchta - Piwowar, Jakubczak, Semeniuk, Michoń - Grosiak (81. Kiel), Browarski (54. Szafarczyk), sadyk (73. Dziewulski), Łapszyński, Jaciuk - Księski (90. Woźniak). Trener Maciej Lisicki.
Sędziował Marcin Zientek (Opole). Żółta kartka: Kiel. Widzów 250.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska