Jakie błędy popełniło PiS? Analiza powyborcza Łukasza Żygadły. Przewidywania odnośnie najbliższych miesięcy

Łukasz Żygadło
Prawo i Sprawiedliwość wygrało kolejne wybory parlamentarne. Tak, wygrało. Czy to się komuś podoba czy nie. Należy to podkreślać, ponieważ w III RP nie było takiego przypadku. Co nie zmienia faktu, że obóz zjednoczonej prawicy nie może być zadowolony z wyniku.

Problem w tym, że partia rządząca zdobyła zbyt mało mandatów w Sejmie żeby móc samodzielnie sprawować władzę, a jej zdolności koalicyjne są przez wielu ekspertów i komentatorów określane na bliskie zeru. Jakie błędy popełniło PiS w kończącej się kadencji oraz kampanii? Co sprawiło, że opozycja zdobyła ilość mandatów pozwalających jej rządzić? Co będzie w przypadku przejęcia władzy przez opozycję? O tym będzie niniejsza analiza.

Jeszcze przed wyborami powtarzałem, że kończy się w mojej ocenie najtrudniejsza kadencja od 1989 roku. Za nami pandemia, trwa wojna na Ukrainie, a oba zjawiska bardzo mocno przyczyniły się do wzrostu inflacji, co negatywnie wpłynęło na poziom życia Polaków. Mimo wszystko PiS zdobyło 7 640 854, czyli o 410 tys. mniej niż przed czterema laty. Podkreślmy, że to naprawdę sukces. Może nie jakiś spektakularny bo jednak ekipa rządząca ma problem i może stracić władzę, ale jednak sukces. Jaki jest powód strat poniesionych przez PiS? Oczywiście należy tu wskazać na pandemię i wiele wydawać by się mogło absurdalnych decyzji z tym związanych. Lockdown i problemy z nim związane z pewnością spowodowały odpływ części elektoratu. Natomiast najmocniej zaszkodziły PiS kwestie związane z aborcją, a dokładniej reakcja społeczeństwa, w tym młodych ludzi na wyrok Trybunału Konstytucyjnego.

Mobilizacja młodych ludzi

Wielokrotnie rozmawiałem na ten temat ze znanym politologiem, prof. Rafałem Chwedorukiem, który jak mantrę powtarzał, że po „czarnych marszach” obraz polskiej polityki jest zupełnie inny od tego przed nimi. Dodawał, że PiS straciło znaczną część elektoratu młodych ludzi i nie potrafi tego odrobić. Jak widać ta teza okazała się właściwa. Protesty na ulicach z 2020 roku nie tylko doprowadziły do odpływu części elektoratu, ale również do mobilizacji młodych ludzi, którzy tłumnie poszli na wybory zwłaszcza w dużych miastach.

Z informacji do których dotarłem wiem, że politycy z Nowogrodzkiej dokonali już wstępnej analizy wydarzeń z niedzieli. Wnioski są dla nich bolesne. Panuje przekonanie, że dużo wcześniej powinno dojść do korekty prowadzonej przez nich polityki. Mało tego. Serwisy informacyjne podają, że podczas spotkania sztabu PiS po wyborach prezes partii Jarosław Kaczyński wziął całą winę na siebie. Jaki może być tego powód? Zbyt duże zaangażowanie w atak na Donalda Tuska, co głównie było widać podczas debaty w TVP, gdzie premier Mateusz Morawiecki i lider PO wzajemnie wbijali sobie szpile. Właśnie podczas debaty dużo zyskała Lewica i Trzecia Droga, bo dla wielu wyborców centrum, były to partie nieuczestniczące w plemiennej walce PiS i PO.

Zdobyli najwięcej głosów

Jednak pomimo tych wszystkich minusów i kłopotów partia rządząca zdobyła ponad 7,5 mln głosów, wygrywając wybory w Polsce, a schodząc głębiej, PiS wygrało w większości województw. W takim razie co jeszcze oprócz błędów które wyżej wymieniłem wpłynęło na dzisiejszą bardzo trudną sytuację ekipy Jarosława Kaczyńskiego?

Tu należy wskazać na wynik dwóch partii opozycyjnych, czyli Koalicji Obywatelskiej oraz Trzeciej Drogi. Na koalicję, której liderem jest Donald Tusk zagłosowały 6 629 402 osoby. To aż o 1 569 047 głosów więcej niż w 2019 r. Nie ma wątpliwości jest to sukces na który wpłynęła rekordowa frekwencja. Przez całą kampanię lider PO grał na emocjach wyborców. Jak widać w przypadku elektoratu opozycji ta metoda sprawdziła się dużo lepiej niż w przypadku elektoratu PiS. Problem w tym, że emocje i kłamstwa których dopuścił się w kampanii Donald Tusk nie zostaną z opozycją na długo. Przyjdzie czas weryfikacji, a będzie to czas bardzo trudny. Pytanie czy nastąpi przed upływem czterech lat, czy może szybciej? Uważam, że politycy PO jeśli zdobędą władzę zrobią wszystko żeby przetrwać przez całą kadencję, choć utrzymanie koalicji składającej się z tak wielu podmiotów może graniczyć z cudem i nie mam najmniejszych wątpliwości, że stale będzie wśród koalicjantów dochodziło do różnego rodzaju napięć.

Pozostałe partie opozycyjne

I tu pojawia się Trzecia Droga. Ekipa na pierwszy rzut oka o wiele silniejsza niż samo PSL z lat 2007-2015, kiedy to ludowcy byli koalicjantem Platformy Obywatelskiej w rządzeniu. Celowo wskazuję, że na pierwszy rzut oka gdyż koalicja ta zdobyła 3 110 670 głosów, jednak składa się z dwóch podmiotów (PSL i Polska2050) które jeszcze przed wyborami zapowiedziały, że w Sejmie stworzą dwa oddzielne kluby parlamentarne. Każdy z nich będzie bił się o swoje, uczestniczył w negocjacjach i przeciągał szalę korzyści na swoją stronę. Dodatkowo właśnie w wyniku Trzeciej Drogi obecnie rządzący powinni szukać największej części utraconego przez siebie elektoratu, przez co z pewnością Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia będą celem PR-owców z Nowogrodzkiej.

I wreszcie Konfederacja. Wynik tej partii również wpłynął na obecną sytuację PiS. Konfederacja od początku kampanii powtarzała, że po wyborach nie wejdzie w koalicję zarówno z PiS jak i KO. Problem w tym, że wówczas zakładano, że ludzie Mentzena i Bosaka zdobędą w Sejmie około 40 mandatów. Gdyby tak się stało, dziś sytuacja PiS wyglądałaby zgoła inaczej. Zapewne mielibyśmy silne rozmowy z Konfederacją, a w razie ich fiaska utworzyłby się rząd mniejszościowy kierowany przez Mateusza Morawieckiego, który miałby przed sobą wiele trudności, ale jednak wciąż bardzo duży wpływ na Polskę. Czy Konfederacja zawiodła? Partia ta zdobyła 1 547 364 głosów, czyli o 290 tys. więcej niż przed czterema laty. Zatem można mówić o poprawie wyniku i małym sukcesie, jednak apetyty były dużo większe. Z pewnością przed tą grupą wiele pracy i analiz, co poszło źle i co należy zmienić.

A co w przyszłości?

Na koniec możemy zastanowić się czego spodziewać się w najbliższych tygodniach? Z całą pewnością PiS będzie próbowało stworzyć rząd. Misję jego powołania prezydent RP powierza zwyczajowo partii która wygrała wybory. Jeśli to się nie uda (wiele na to wskazuje) to w drugim kroku inicjatywa przechodzi do parlamentu i taki właśnie jest plan opozycji. Jeśli w tym kroku opozycja dogada się i głosowanie w Sejmie pójdzie po jej myśli, prezydent ma obowiązek powołać nowy gabinet zapewne z premierem Donaldem Tuskiem na czele. Choć, kto wie…

Nie mam jednak najmniejszych wątpliwości, że słynne „100 konkretów” które zapowiadali politycy Koalicji Obywatelskiej można sobie włożyć między bajki. Już teraz (choć jeszcze nie rządzą) słychać plany o cięciu wydatków na politykę społeczną oraz strategiczne inwestycje typu Centralnego Portu Komunikacyjnego. Jeśli nowy rząd wróci do dawnej polityki, ulegnie planom Komisji Europejskiej, zezwoli na relokację migrantów, podniesie podatki i nie zmieni nic w polityce aborcyjnej, to politycy PiS będą mówić o kolejnym oszustwie Tuska, dodając, że ostrzegali przed tym od dawna. Wówczas jednak muszą pomyśleć o innej retoryce. Innym stylu komunikacji z wyborcami niż emocje i ślepy atak na Donalda Tuska. Jak widać ten typ walki sprawdził się idealne po drugiej stronie.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska