Jakie opolskie firmy grupowo zwalniają pracowników?

Edyta Hanszke
Edyta Hanszke
Do pośredniaków trafiają m.in. drogowcy, hutnicy i nauczyciele. W połowie sierpnia w regionie było 47 563 bezrobotnych.

Szesnaście opolskich firm i instytucji zapowiedziało zwolnienie 525 osób od kwietnia do końca lipca br. Wśród nich jest Przedsiębiorstwo Robót Drogowych i Mostowych z Kędzierzyna-Koźla (261 pracowników), dawne Zakłady Koksownicze w Zdzieszowicach (100 osób), ale także Publiczne Gimnazjum nr 2 w Opolu (35 osób) czy Zespół Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych w Opolu (14 osób).

Zwolnienia w regionie zapowiedziały też ogólnopolskie firmy, takie jak PKP IC, PZU czy bank PKO, ale to na szczęście pojedyncze osoby. Etaty redukują też mniejsze przedsiębiorstwa (zatrudniające do 20 osób), w których nie stosuje się pojęcia zwolnień grupowych.

Przyczyny zwolnień są różne. Znający branżę budownictwa mówią, że kędzierzyńsko-kozielską firmę rozłożyła na łopatki ustawa o zamówieniach publicznych, która premiuje najtańsze cenowo oferty, więc firmy prześcigają się w schodzeniu z ceny za wykonanie prac, tyle że potem balansują na granicy finansowej.

Pracownicy szkolnictwa płacą utratą pracy za malejącą liczbę dzieci. Pozostałe firmy zwalniające narzekają na spowolnienie gospodarcze.

Jest praca dla polskich nauczycieli. W Niemczech

- W lipcu na 833 osoby, które zarejestrowały się w naszym urzędzie pracy, 60 straciło zajęcie z powodu kłopotów ekonomicznych pracodawcy, w sierpniu takich osób było 49 na 802 zarejestrowane - wylicza Anna Ligaj-Pach z Powiatowego Urzędu Pracy w Opolu.
Na koniec lipca w regionie mieliśmy zarejestrowanych 47 371 bezrobotnych, a stopa
bezrobocia wynosiła 13,1%. W połowie sierpnia w rejestrach przybyły kolejne 192 osoby.

Piotr Rogowiecki, ekspert Pracodawców RP, nie jest zaskoczony tymi kiepskimi danymi rynku pracy, bo wiążą się one z sytuacją gospodarczą w kraju i w Europie.

Gwałtownie spada PKB, czyli jeden z podstawowych mierników dochodu narodowego. - W drugim kwartale br. zanotowaliśmy wzrost zaledwie o 2,4 proc. w porównaniu z tym samym okresem roku ubiegłego, a trzeba podkreślić, że był to czas Euro 2012. Na przykład Polacy kupują teraz coraz mniej, a jeśli już, to przerzucają się na tańsze produkty - mówi Rogowiecki. - Na to nakłada się jeszcze trudna sytuacja ekonomiczna w państwach europejskich, takich jak Grecja czy Włochy, a ostatnio nawet w Niemczech, z którymi ściśle współpracujemy.

Szczęściem Opolszczyzny w nieszczęściu jest to, że dominują u nas firmy małe i średnie, często prowadzone przez rodziny. Erwin Filipczyk, prezes Śląskich Kruszyw Naturalnych z Krapkowic (zatrudniają 29 osób), podkreśla, że zaletą tych firm jest elastyczność, która ujawnia się właśnie w sytuacjach takich jak obecnie. - Właściciele nie podejmują gwałtownych ruchów kadrowych i nie zwalniają ludzi, dopóki naprawdę nie muszą - wyjaśnia prezes Filipczyk.

Jego zdaniem, sytuację w branży budownictwa infrastrukturalnego, w której działa jego firma jako dostawca surowca, mogłoby polepszyć zwiększenie zamówień ze strony inwestorów, którymi są np. samorządy. Tyle że akurat teraz kończy się czas korzystania z unijnych dotacji (na lata 2007-2013), na których w dużej mierze bazowały samorządy i firmy. Ich własne budżety są skromne.

Jacek Suski, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Opolu, też nie ma dobrych wiadomości. - Bezrobocie będzie rosło w regionie w tym roku i nie zanosi się, żeby było lepiej w następnym roku - mówi dyrektor.

Światełkiem w tunelu ma być 10,6 mln zł, które powiatowe urzędy pracy w regionie właśnie dostały, m.in. na staże i dofinansowanie miejsc pracy bezrobotnym Opolanom, którzy nie skończyli 30 lat i przekroczyli pięćdziesiątkę. - Szczególnie sytuacja drugiej grupy wiekowej jest trudna - komentuje Jacek Suski, dyrektor WUP. - Pracodawcy nie chcą ich zatrudniać.

Kolejna dobra informacja to uruchomienie nowej puli 63 mln zł, o którą mogą starać się PUP-y z całego kraju. Z jedenastu opolskich dziewięć zapowiedziało, że złoży wnioski.

Minister finansów trzyma jeszcze w kasie kilka mln zł z Funduszu Pracy, które zdaniem niektórych ekspertów, mogłyby tymczasowo ograniczyć bezrobocie w Polsce. Tyle że te pieniądze zmniejszają nasze zadłużenie, więc minister nie jest skory do ich wydawania.

Józef Sebesta, marszałek województwa opolskiego, uważa, że sięgnięcie do
"zamrażalnika" nie rozwiąże problemu bezrobocia. - To, czego nam trzeba, to istotna zmiana prawa ograniczająca koszty pracy dla pracodawców. Także pensja minimalna powinna być uzależniona od regionu, a nie jednakowa w całym kraju - postuluje marszałek.

Przedsiębiorcy przyklaskują marszałkowi: - W czasie spowolnienia nie oczekujemy obniżenia kosztów pracy, ale przynajmniej niepodwyższania. Tymczasem w lutym lub marcu podniesiono składkę rentową dla pracodawców. To nie sprzyja zatrudnianiu nowych osób. Dla przedsiębiorcy ważna jest ekonomia, ale ma on też świadomość, że każde wypowiedzenie to ludzki dramat - podkreśla Piotr Rogowiecki z Pracodawców RP.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska