Jarosław Szóstka, wiceburmistrz Prudnika: Nie lubię radykalnych postaw

Łukasz Żygadło
- Konieczna jest zmiana polityki podziału podatków, zwłaszcza tych trafiających do samorządów. Widzimy, że małe miasta będą powoli usychać, dlatego musimy zmienić cały system dystrybucji pieniądza - mówi Jarosław Szóstka, wiceburmistrz Prudnika.

Mówi się, że zastępca prezydenta, burmistrza, wójta, czy wicedyrektor to najlepsze fuchy ponieważ zarządza się, jednak bez pełnej odpowiedzialności. Zgodzi się pan z tą teorią?

Pełna odpowiedzialność zawsze spada na tego, kto całemu projektowi „daje twarz”. Burmistrz wybierany jest w wyborach powszechnych, a zastępców dobiera sobie sam. Bywa tak, że koalicje wyborcze sprawiają, że na pozycję wice trafiają osoby z klucza partyjnego. Różnie to wtedy bywa. Wszystko zależy od upoważnień, jakie otrzymują zastępcy. Czasami są specjalnie „kastrowani” i nie mają praktycznie żadnych pełnomocnictw, przez co są wyłącznie figurantami. W Prudniku mamy inną sytuację bowiem wywodzimy się z burmistrzem z jednego komitetu, prowadziliśmy razem kampanię i dalej stanowimy zgrany zespół. Dlatego też posiadam pełnomocnictwa do prowadzenia wszystkich spraw urzędowych oprócz tych związanych z kadrami.

Nie może pan zwalniać pracowników?

Nie mogę zwalniać i zatrudniać ludzi, to wyłączna kompetencja burmistrza.

Kończąc ten temat, możemy obalić mit to tym, że zastępca nie robi nic?

Akurat zastępcy, których znam mają dużo pracy, ale mogę być nieobiektywny (śmiech).

Odnoszę wrażenie, że pan w Prudniku odpowiada za politykę historyczną. Czy mylę się?

W przeszłości byłem jedną z osób, które zdecydowały się na przeprowadzenie kampanii, której celem było nazwanie ronda w Prudniku im. Żołnierzy Wyklętych. Do tego z wykształcenia jestem historykiem, dlatego do szeroko rozumianej polityki historycznej podchodzę poważnie. W gminie Prudnik po podziale kompetencji przyszło mi nadzorować Muzeum Ziemi Prudnickiej, Prudnicki Ośrodek Kultury oraz Agencję Sportu i Promocji, czyli trzy podmioty angażujące się w upamiętnienia oraz regionalną politykę historyczną.

Jak ważna jest polityka historyczna dla miasta?

Bardzo ważna, bo wpływa na nasze postawy i wartości, jakimi kierujemy się w życiu. Musimy pokazywać i uczyć historii regionalnej, ale przede wszystkim historii Polski. W Prudniku ten obszar był przed rokiem 2018 trochę zapomniany. Ciężko było choćby o obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Do pewnego momentu władze miasta nie składały nawet wiązanki kwiatów po pomnikiem na placu Wolności, czyli miejscu, w którym obchodzimy wszystkie narodowe święta. W mojej ocenie był to wielki błąd, który wraz z burmistrzem Grzegorzem Zawiślakiem naprawiliśmy. Teraz w Prudniku pamiętamy o ważnych datach dla regionu i Polski. Staramy się żeby każde święto było obudowane szerszymi działaniami - koncertami, czytaniem dzieł narodowotwórczych, festynem, czy pokazem filmów historycznych. Chcemy budować wśród młodych prudniczan poczucie świadomości narodowej. Podobnie sprawy mają się z nauką szacunku do lokalnej historii. Tutaj przykładem będzie kwesta na 1 listopada, kiedy to wspólnie z działaczami społecznymi, harcerzami i młodymi ludźmi kwestujemy na rzecz miejscowej nekropolii. Z zebranych pieniędzy udało nam się odnowić m.in. grób Filipa Roboty, działacza polonijnego sprzed odzyskania przez Polskę niepodległości, a niedawno odrestaurowaliśmy nagrobek Paula Langego, dawnego burmistrza Prudnika z czasów niemieckich, który bardzo przysłużył się dla miasta.

Prymas Stefan Wyszyński, to chyba bardzo ważna postać dla Prudnika, prawda?

Jedna z ważniejszych. Patron naszego miasta. Sanktuarium w Prudniku Lesie, jako miejsce jego uwięzienia, jest znane w całym kraju. Bardzo mocno działamy na rzecz tego, żeby to miejsce zyskiwało na popularności. Dla mnie osobiście to miejsce znaczące, zwłaszcza w wymiarze religijno-kontemplacyjnym. Gdy mam trudny czas, dużo problemów, lubię pojechać w okolice sanktuarium, pomodlić się, wyłączyć. Przebywanie w okolicach miejsca odosobnienia prymasa Wyszyńskiego jest pewnym metafizycznym przeżyciem. Polecam każdemu przyjazd do Prudnika-Lasu. Dodam, że ubolewam, że w samym Prudniku prymas Wyszyński był zapomniany. Zaraz po uwięzieniu to było logiczne, mieliśmy rządy komunistyczne, ale i po roku 90 zaniedbano trochę Wyszyńskiego i samo miejsce jego odosobnienia. A tak nie powinno być, bo Prymas Wyszyński był prawdziwym mężem stanu, kimś wychodzącym ponad obszar religijny. Powinniśmy być dumni, że Stefan Wyszyński był w Prudniku i coś po sobie zostawił.

Zapewne ma pan większe ambicie niż bycie zastępcą burmistrza. Jak daleko sięgają pana plany?

Nie myślę o realizacji swoich ambicjach tylko przez pryzmat działalności w polityce. Można być zastępcą burmistrza, burmistrzem, posłem, marszałkiem, jednak ja starałem się zawsze budować swoją karierę w oparciu o mocne fundamenty, a były nimi kompetencje i umiejętności które posiadam. Przed objęciem obecnego stanowiska prowadziłem swoją działalność w zakresie marketingu i PR. Staram się tego nie zapomnieć, koordynując osobiście w naszej gminie największe kampanie promocyjne i eventowe. W wolnych chwilach dalej projektuję graficznie. Moje ostatnie prace, to plakaty na Dni Prudnika. Jeżeli okoliczności będę sprzyjały, to będę rozwijał karierę polityczną, jednak gdyby wyborcy zadecydowali inaczej, to spokojnie poradzę sobie w sektorze prywatnym.

Jednak wstąpił pan wpierw do Porozumienia następnie do stowarzyszenia OdNowa Marcina Ociepy. Dla mnie to jasna chęć uczestniczenia w życiu politycznym.

Polityka przyciąga i mnie wciągnęła. Ministra Ociepę poznałem przed wyborami samorządowymi w 2018 r. i to głównie przez niego wstąpiłem do Porozumienia. Później przy zawirowaniach politycznych, kiedy to minister zdecydował się założyć własne stowarzyszenie, poszedłem za nim. Dla mnie ważny jest lider, a mało jest takich polityków jak Marcin Ociepa, nie skupiających się tylko na sobie, a budujących środowisko i patrzących na 10, 15 lat do przodu. Widać to było po Opolu, kiedy był tutaj przewodniczącym rady miejskiej, wtedy budował swoje środowisko, zakładał stowarzyszenia oraz Collegium Nobilium Opoliense, miejsce kształcenia przyszłych elit pracujących dla regionu i kraju. Mamy w OdNowie również całkiem fajną ekipę samorządowców, co sprawia, że jesteśmy unikatową grupą na skalę kraju. Poprzez stowarzyszenie możemy tworzyć doskonałą grupę lobbingową w rządzie.

Co udało się wylobbować?

Wiele małych, z perspektywy Warszawy nieistotnych tematów, a dla nas wręcz niezbędnych. Było to choćby otwieranie przejść granicznych w okresie pandemii. Sukcesem naszego środowiska jest także wsparcie rządowe dla gmin górskich, w tym dla Prudnika i Głuchołaz. Bez naszego udziału, rozmów, argumentów, nie udałoby się pozyskać dodatkowych środków.

Wybrał pan jako partię dla siebie Porozumienie, które reprezentowało najbardziej liberalne podejście do gospodarki. Czy ten element miał znaczenie?

Porozumienie to moja pierwsza i na razie ostatnia partia polityczna i przynależność do niej wynikała z połączenie spojrzenia liberalnego na gospodarkę z konserwatywnymi wartościami, oraz faktu, że było to najmniej radykalne, centrowe i stonowane skrzydło w Zjednoczonej Prawicy. Ja nie lubię radykalnych i skrajnych postaw.

Czy np. Suwerenna Polska dla pana jest zbyt radykalna?

Jestem zwolennikiem dialogu i prowadzenia polityki w sposób przemyślany, programowy, a nie hasłowy. Rozumiem jednak osoby, które wybierają Suwerenną Polskę, bo ta partia trafia do nich np. z antyunijnym przekazem. Każdy jest inny, inaczej patrzy na świat. Na tym również polega siły Zjednoczonej Prawicy, gdzie jest miejsce dla różnych środowisk.

Załóżmy, że kiedyś zostanie pan posłem. Co chciałby pan zmienić?

Długo nad tym myślałem i pewnie 5-6 lat temu moja odpowiedź wyglądałaby inaczej.

Ciekawe. Czyli jak?

Pewnie postawiłbym na sprawy światopoglądowe oraz związane z polityką historyczną. Ogólnie bardziej nośne medialnie, gdyż człowiek na początku drogi politycznej szuka rozgłosu.

A w tej chwili?

Patrzę bardziej pragmatycznie. Uważam, że moim najważniejszym działaniem byłaby chęć zmiany polityki podziału wpływów podatkowych, zwłaszcza tych trafiających do samorządów. Widzimy, że małe miasta będą powoli usychać, dlatego musimy zmienić cały system dystrybucji pieniądza.

Więcej środków powinno zostawać w mniejszych miastach?

Zdecydowanie. Jeżeli nie przerwiemy niekorzystnego trendu dla małych miejscowości, to bardzo ciężko będzie mówić o ich rozwoju i będziemy obserwować dalszą metropolizację. Dziś mieszkaniec, którego mała gmina wykształci na wczesnym etapie edukacji, odchodzi na studia i nie wraca do swojego miasta, a w konsekwencji nie płaci u nas podatków. W mieście zostają jego rodzice - już starsi i potrzebujący opieki, a opieka zdrowotna i senioralna jest kosztowna. Czyli dziś wychowujemy mieszkańców i podatników dla większych miast. Aby być konkurencją, musimy dostać z tego tytułu jakąś rekompensatę.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska