Jeden w skali Beauforta

Bogdan Bocheński
Uczestnikom regat najbardziej przeszkadzał słaby wiatr.
Uczestnikom regat najbardziej przeszkadzał słaby wiatr.
Słaby wiatr pokrzyżował regaty windsurfingowe na jeziorze dużym. Deskarze startowali do wyścigów nie z brzegu, a z wody.

W niedzielnych regatach w ramach imprezy "Na majówkę - na żaglówkę", zorganizowanej przez Stowarzyszenie Sportowe "Yacht-Klub Opolski", wzięło udział 24 windsurfingowców, w tym jedna kobieta.
- Zawody musieliśmy trochę zmodyfikować. Zamiast bardzo widowiskowego startu i mety na plaży pomiędzy ośrodkami "Jowisz" i "Kotwica" surferzy zaczynali i kończyli swe zmagania na jeziorze. Nie dopłynęliby z brzegu w rejon regat, ponieważ słabo wiało - wytłumaczył nam zmianę w przebiegu regat Roman Zając, główny organizator majówki. - Siła wiatru - 1 stopień w skali Beauforta. To nawet nie wiatr, a lekkie podmuchy.

Windsurfingowcy mieli do przepłynięcia trzy okrążenia tak zwanej trasy półwiatrowej, czyli ósemki. Jako pierwszy, po zaliczeniu półtorej ośemki, z pływania zrezygnował Bogusław Dubiel, windsurfer z liczącego 20 deskarzy klubu Eko Surf, który działa przy "Kotwicy".
- Dzisiaj, przy prawie bezwietrznej pogodzie, najlepiej pływać na desce typu wide-body, co oznacza szerokie ciało. Ma ona 90-100 centymetrów szerokości i żagiel o powierzchni co najmniej 12 metrów kwadratowych. Ja na moim sprzęcie wyglądam tak, jakbym się wybrał z motyką na słońce - powiedział wychodząc z wody pan Bogusław.
Windsurfer z Eko Surf ścigał się na desce szerokiej na pół metra, zaopatrzonej w żagiel o powierzchni 7 metrów kwadratowych.
- Taka wąska deska jest mało stabilna i mało wyporna. Nie nadaje się na słaby wiatr, ponieważ łatwo ucieka spod nóg windsurfera, który aby móc sunąć po wodzie, musi się strasznie namęczyć przy bujaniu żaglem. Takie rozpędzanie deski przy pomocy mięśni rąk windsurferzy nazywają pompowaniem żagla - wyjaśniał zmęczony Bogusław Dubiel. - Dobrze, że woda jest ciepła. Przy brzegu ma 20 stopni Celsjusza, dwieście metrów od niego - 17-18 stopni.
Zdaniem Romana Zająca znakomite warunki do surfowania na desce panowały na jeziorze dużym w sobotę.
- Wiatr wiał z siłą 4-5 stopni w skali Beauforta. Deski ślizgały się po powierzchni jeziora z prędkością 40-50 kilometrów na godzinę, z każdym podskokiem na fali czuło się wzmagającą adrenalinę - wspominał dzień przed regatami ich organizator.
Poza windsurfingowcami z Opola po jeziorze dużym ścigali się w niedzielę deskarze z Górnego Śląska, Zielonej Góry, Poznania, Warszawy.

- Warto do Turawy przyjeżdżać w okresach maj - czerwiec i wrzesień - październik, kiedy nad jeziorem wieją silne wiatry północno-zachodnie - zachęcał do odwiedzania Turawy przez "obcych" windsurferów Bogusław Dubiel. - Lato nie jest dogodnym czasem na surfowanie. Intensywność wiatrów ulega zelżeniu. Poza tym w lecie nasze jezioro zakwita milionami glonów, co też zbytnio do surfowania nie zachęca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska