Kamerami w chuliganów

Iwona Kłopocka <a href="mailto:[email protected]">[email protected]</a> 077 44 32 603
Mamy cię! Już niebawem takie harce na przerwie dyrektor będzie oglądał na żywo w swoim gabinecie.
Mamy cię! Już niebawem takie harce na przerwie dyrektor będzie oglądał na żywo w swoim gabinecie.
Oświata. Minister edukacji idzie na wojnę ze szkolnym bandytyzmem. Chce monitorować korytarze, żeby wyplenić z nich przemoc i narkotyki. Mają też wzrosnąć kary za napaść i znieważanie nauczycieli.

Opinia

Opinia

Władysław Opoka, dyrektor Zespołu Szkół Elektrycznych w Opolu:
- Moja szkoła jest w centrum miasta, blisko targowiska. Każdy mógłby tu wejść. To nie podstawówka, by zamknąć się na kilka godzin i mieć spokój. Założyliśmy monitoring i teraz żaden intruz mnie nie zaskoczy. Widać, kto podjeżdża pod szkołę, kto chwyta za klamkę. Mamy też monitoring wewnętrzny. Kamery nie zawsze są włączone, ale ich obecność wpływa na zachowanie uczniów. Nie chodzi o to, by ich śledzić, ale by móc reagować, gdy pojawi się niebezpieczeństwo. Monitoring to jednak tylko element pomocniczy w wychowaniu. My musimy kształtować stałe postawy młodych ludzi.

Poprawa bezpieczeństwa to podstawa programu naprawy polskiej szkoły przedstawionego w poniedziałek przez ministra Romana Giertycha. Służyć ma temu m.in. powszechny monitoring placówek. Kamery w szkołach miałyby pomóc w ukróceniu tam przestępczości, a zwłaszcza handlu narkotykami.
- To bardzo dobry pomysł - uważa Władysław Opoka, dyrektor opolskiego Zespołu Szkół Elektrycznych. - My z własnej inicjatywy wprowadziliśmy monitoring już kilka miesięcy temu.
- Diabeł tkwi w szczegółach - mówi psycholog Alina Wijakowska. - Podglądanie wszystkich nie służy dobrej atmosferze. Rodzice nie powinni też mieć wrażenia, że wszystkie szkoły to siedlisko zła, a w każdym sklepiku sprzedaje się narkotyki. Monitoring powinny stosować te szkoły, które mają rzeczywiste powody do obaw.

Rodzice uważają jednak, że w sprawie bezpieczeństwa dzieci nie należy dzielić włosa na czworo.
- W każdej szkole powinien być podgląd przynajmniej na główne wejście, żeby nikt obcy nie wchodził tam niezauważony - mówi Zofia Bilczyk z Opola, matka gimnazjalistki.
Uczniowie są bardziej sceptyczni.
- To nic nie da - sądzi Karolina, uczennica gimnazjum nr 3. - Szkoda pieniędzy na te kamery, bo diler nie musi w ogóle wchodzić do szkoły. On stanie za rogiem i też swoje zrobi.
Pomysł ministra popiera Irena Koszyk, naczelnik wydziału oświaty w opolskim ratuszu.
- Jeśli rząd wie, jak sfinansować monitoring, to tylko przyklasnąć - podkreśla.
Sprawa dotyczy 30 tysięcy szkół w całym kraju. Pieniądze na systemy kamer minister chce zyskać, likwidując Fundusz im. Komisji Edukacji Narodowej. Ta instytucja powstała w ubiegłym roku, aby wyrównywać szanse dzieci z najbiedniejszych regionów Polski.
Kamery w szkołach to niejedyny pomysł ministra na poprawę bezpieczeństwa. Roman Giertych domaga się także instalowania blokad internetowych w szkolnych komputerach. Chodzi o to, by uczniowie zostali skutecznie odcięci od szkodliwych treści - pornografii i stron nawołujących do przestępstw. Pieniądze na to ministerstwo chce ściągnąć z Unii.
Potrzeby stosowania blokad nie widzi większość pytanych przez nas nauczycieli.
- Zajęcia przy komputerze odbywają się zawsze pod opieką nauczyciela, który ma pełną kontrolę nad tym, co robią jego uczniowie - mówi Wojciech Rerich, dyrektor Publicznego Gimnazjum nr 8 w Opolu.

Forum

Szczególną ochroną prawną resort edukacji chce objąć nauczycieli, nadając im status funkcjonariuszy publicznych. Oznaczałoby to, że za napaść lub znieważenie nauczyciela uczeń ponosiłby odpowiedzialność karną. Kodeks karny przewiduje za takie czyny - odpowiednio - 3 lata i 1 rok pozbawienia wolności.
- Straszenie młodzieży więzieniem niczego nie zmieni - uważa Danuta Katorosz, dyrektor V LO w Opolu. - Raczej trzeba myśleć o odpowiednim wychowaniu.
Innego zdania jest Irena Koszyk.
- To byłby skuteczny straszak - uważa. - Od momentu transformacji punkt ciężkości przesunięto na prawa ucznia. Jestem za tym, by uczniowie brali też odpowiedzialność za swoje zachowanie i ponosili tego konsekwencje.

Wielu nauczycielom podoba się idące za nowym statusem podniesienie prestiżu i rangi zawodu.
- Każdą próbę nobilitacji naszego zawodu przyjmuję z uznaniem - podkreśla Wojciech Rerich.
Zdaniem związkowców z ZNP te pomysły mają drugorzędne znaczenie.
- Tu chodzi tylko o przypodobanie się opinii publicznej - uważa Sławomir Broniarz, prezes ZNP.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska