Kasety pod nadzorem

Tomasz Dragan
- W Namysłowie radni nie mogą odsłuchać taśm, na których nagrana jest sesja rady miejskiej - twierdzi radny Adam Świtlik.

Przebieg obrad zapisuje na papierze pracownica biura rady. Dodatkowo sesja nagrywana jest na kasety magnetofonowe.
- Jednak nie zawsze w protokole, który jest sporządzany z obrad, znajduje się wszystko to, co powiedziano na sesji - uważa radny Świtlik. Twierdzi, że czytając protokół z kwietniowej sesji, zauważył w nim braki. - W wypowiedziach przewodniczącego Dubińskiego dotyczących przyjęcia do pracy protokolantki - wyjaśnia radny. - Dubiński stwierdził, że była na urlopie. Tymczasem, jak się potem dowiedziałem, nic takiego nie miało miejsca. Po prostu tej pani skończyła się umowa o pracę, a po kilku miesiącach została ponownie zatrudniona w urzędzie. Ponieważ nie był to pierwszy przypadek, w którym przewodniczący wprowadza radnych w błąd, postanowiłem za pomocą kasety udowodnić mu, iż nie zawsze mówi prawdę.

Świtlik skontaktował się z pracownicą biura rady i poprosił ją o udostępnienie mu kaset z nagraniem sesji. - Pani powiedziała mi, że nie ma z tym żadnego problemu - kontynuuje radny Świtlik. - Kiedy jednak przyszedłem do biura rady, pani poinformowała mnie, że nie może mi udostępnić kaset. Argumentowała, że ktoś ważny wydał jej takie polecenie.
Do dzisiaj radnemu Świtlikowi nie udało się ustalić, kto zabronił mu odsłuchania kaset. - Pytałem burmistrza, ale on temu zaprzeczył. Wydaje mi się, że takie polecenie mogły wydać dwie osoby: pani sekretarz, której organizacyjnie podlega w urzędzie biuro rady, albo sam przewodniczący Dubiński. Tak czy inaczej, do tej pory nie rozumiem, dlaczego kasety z zapisem sesji rady objęte są taką tajemnicą.
Grażyna Łupińska z biura Rady Miejskiej Namysłowa wyjaśnia nam, że kaseta jest tylko narzędziem pomocniczym służącym do pisania protokołów z sesji. Nie jest to oficjalny dokument potwierdzający przebieg obrad. Dlatego zarówno radni, jak i mieszkańcy miasta nie mogą z niego korzystać. Powszechnie dostępnym zapisem z sesji jest tylko pisemny protokół.

- Piszemy w nim przeważnie słowo w słowo. Dodatkowo, aby uniknąć pomyłek, notujemy sobie na kartce wypowiedzi radnych - informuje Grażyna Łupińska. - Potem, posiłkując się kasetą, sporządzamy protokół. Jeżeli radny ma jakieś zastrzeżenia co do tego dokumentu, to zgodnie ze statutem naszej gminy powinien je zgłosić przewodniczącemu. Ten następnie decyduje o ich uwzględnieniu lub odrzuceniu.

Pracownica biura rady dodaje, że w statucie gminy nie ma zapisów o tym, iż kasety są narzędziem dokumentującym obrady rady. Na ten sam zapis powołuje się przewodniczący Kazimierz Dubiński. - Nasza pani mecenas wyjaśniała radnemu Świtlikowi na sesji, że dokumentem z obrad jest protokół, a nie kasety. I tutaj nie ma więcej co wyjaśniać - mówi Kazimierz Dubiński. - To, że ktoś się przejęzyczył podczas obrad, nie powinno być od razu postrzegane jako powód do robienia z tego sensacji. Zarzut utajniania kaset jest dla mnie niepoważny, ponieważ są one tylko materiałem pomocniczym dla biura rady. Jeżeli pan Świtlik ma jakieś zastrzeżenia do protokołu, powinien je zgłosić w biurze rady albo bezpośrednio u mnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska