Małgorzata Wilkos: W pierwszej kolejności trzeba zmienić prezydenta miasta

Łukasz Żygadło
Radna miasta Opola Małgorzata Wilkos: Ekipa rządząca w mieście całkowicie odkleiła się od problemów mieszkańców, przez co ludziom po prostu coraz gorzej się żyje. Miasto jest dramatycznie zadłużone. Sytuacja w Opolu przypomina bal na Titanicu, a górę lodową już widać...

Prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski podczas swojego wystąpienia na KFPP w Opolu użył słów autorstwa Wojciecha Młynarskiego: „Róbmy swoje na pewno coś się uchowa. Kultura, sztuka, wolność słowa”. Czy taka aluzja do obecnej ekipy rządzącej w Polsce była potrzebna?

W mojej ocenie były to słowa niepotrzebne. Prezydent Wiśniewski na siłę szukał zaczepki. W dzisiejszych czasach nikt rozsądnie myślący nie uważa, że w Polsce nie ma wolności słowa. Mamy wolność, każdy może wyrazić swoje zdanie, mamy pluralizm polityczny i medialny. Odniosłam wrażenie, że prezydent nerwowo zachowywał się na scenie.

Prezydent nawiązał również do wydarzeń z 2017 roku, kiedy pojawiło się widmo przeniesienia festiwalu do Kielc, jednak chyba zapomniał, że to on chciał zerwać umowę z Telewizją Polską na bazie fałszywych informacji. Pani była wówczas blisko Arkadiusza Wiśniewskiego. Jak to wyglądało?

Prezydent Opola chciał zerwać umowę z TVP na bazie informacji o tym, że niektórzy artyści mieli być blokowani i przez to nie wystąpią na festiwalu. Potem jak to z artystami bywa, zrodził się bojkot festiwalu, na co Arkadiusz Wiśniewski po prostu zamknął amfiteatr i oznajmił, że festiwalu nie będzie. Szybko jednak przekonał się, że festiwal w Opolu jest możliwy do przeprowadzenia tylko z Telewizją Polską, dlatego się z festiwalem przeprosił. Teraz prezydent znajduje się w dziwnej sytuacji.

Dlaczego?

Ponieważ z jednej strony bojkotuje telewizję publiczną, zarówno centralę TVP jak i regionalną TVP3 Opole, z drugiej zaś strony chwali się festiwalem, on i jego bliscy współpracownicy zasiadają w VIP-owskich lożach w amfiteatrze. Coś tu nie gra, prawda?

Jeśli już mówimy o wolności słowa. Jak pani ocenia oddanie się tej idei przez samego Arkadiusza Wiśniewskiego?

Wystarczy spojrzeć jak wyglądają sesje Rady Miasta Opola. Gdy opozycja próbuje zabrać głos, wejść w polemikę z jedynie słusznymi poglądami pana prezydenta, to radni Arkadiusza Wiśniewskiego natychmiast składają wnioski o zamknięcie dyskusji i ona się kończy. Jedynie prezydent miasta i przewodniczący rady miasta jednym głosem mogą się wypowiadać. Natomiast radni opozycji z Prawa i Sprawiedliwości i Platformy Obywatelskiej są blokowani. Dodatkowo wypowiedzi Arkadiusza Wiśniewskiego podczas sesji Rady Miasta nie odnoszą się prawie w ogóle do spraw miejskich, są to polityczne tyrady pełne manipulacji nieustannie atakujące polski rząd.

A jak pani ocenia komunikaty rzecznika prezydenta Adama Leszczyńskiego? Choć, trzeba przyznać, że krążą legendy, że to nie on jest autorem części tekstów, a sam prezydent…

Nie wiemy kto jest autorem komunikatów i odpowiedzi, choć wszystkie są podpisane przez pana Leszczyńskiego. Jednak trzeba powiedzieć wprost, że komunikaty rzecznika prezydenta są po prostu nie na temat. One atakują oponentów, radnych, rząd, natomiast nie odnoszą się w ogóle do meritum.

Dawniej z Arkadiuszem Wiśniewskim szliście razem do wyborów, dziś jesteście po dwóch stronach barykady. Co było punktem zapalnym, że dzisiejszy prezydent oddalił się od środowiska, które umożliwiło mu rządy w Opolu?

Myślę, że Arkadiusz Wiśniewski tak naprawdę nigdy blisko tego środowiska nie był. Podczas pierwszej kampanii wyborczej uznał, że współpraca z naszym środowiskiem może pomóc mu wygrać wybory. I to się stało. Przez jakiś czas później ta współpraca układała się dobrze, natomiast w mojej ocenie z czasem zaczęła Arkadiuszowi Wiśniewskiemu ciążyć i dlatego musiała się zakończyć.

Co było momentem zapalnym, bądź pretekstem? Festiwal z 2017 roku?

Po tej sprawie jeszcze współpracowaliśmy. To działo się powoli. Gdy w 2015 roku Zjednoczona Prawica wygrała wybory i zaczęły pojawiać się różne grupy i ruchy typu KOD itd., to Arkadiusz Wiśniewski powoli ciążył w ich stronę Ostatecznie postawił na mocną współpracę z Rafałem Trzaskowskim i widzimy tego efekty. Opole zaczyna przypominać Warszawę, lecz w najgorszym tego słowa znaczeniu. Mamy drożyznę, podnoszone są podatki, opłaty za bilety komunikacji miejskiej, za parkowanie w strefie płatnego parkowania, wprowadzane są absurdalne rozwiązania komunikacyjne i podobnie jak w stolicy mamy wielką aferę z ludźmi prezydenta powołanymi do spółki Wodociągi i Kanalizacja.

Mimo wszystko zachowanie prezydenta jest zastanawiające, ponieważ wiele osób przypomina, że Arkadiusz Wiśniewski dzisiejszemu rządowi zawdzięcza bardzo dużo…

Oczywiście. Przecież rząd Platformy Obywatelskiej nigdy nie zgodziłby się na powiększenie Opola. Jeden telefon z Berlina zablokowałby sprawę. Natomiast oprócz tej największej kwestii, trzeba powiedzieć, że ogromne pieniądze przez lata płynęły do Opola. Dzięki wsparciu ministra Patryka Jakiego udało się pozyskać środki na budowę obwodnicy Piastowskiej, remont Okrąglaka, na sport i wiele innych dziedzin. Tylko w dwóch ostatnich latach Opole otrzymało z Rządowego Funduszu Polski Ład - Program Inwestycji Strategicznych około 150 mln złotych m.in. na budowę przedszkola na ul. Krapkowickiej, na nowy dom seniora, czy rozbudowę infrastruktury drogowej na terenach inwestycyjnych we Wrzoskach.

Niestety w ostatnich latach coś w Opolu się zatrzymało. Zamiast mówić o rozwoju, mieszkańcy zaczynają pytać o zadłużenie miasta. Jak pani ocenia stan finansów naszego samorządu?

Pod względem finansowym sytuacja w mieście nie jest dobra, a szansy na poprawę na nie widzę. Od 2019 roku, czyli w czasie drugiej kadencji Arkadiusza Wiśniewskiego zadłużenie miasta rośnie bardzo szybko. W 2019 roku całość zadłużenia wyniosła 312 mln złotych, a koszt obsługi tego zadłużenia wynosił 7 mln złotych. Dzisiaj w roku 2023 zadłużenie budżetu miasta to 540 mln złotych, a koszt jego obsługi to 42 mln złotych. Czyli koszt obsługi zadłużenia jest większy niż dofinansowanie miasta do MZK. Jednak to nie wszystko, bowiem musimy pamiętać, że zastawione są udziały spółki WiK, gdzie łączne zadłużenie wynosi prawie 140 mln złotych. Nie zapominajmy również, że taka inwestycja jak nowy stadion miejski budowana jest przez miejską spółkę Zakład Komunalny, dlatego tych kosztów nie widzimy w budżecie miasta. Mam wrażenie, że sytuacja w Opolu przypomina bal na Titanicu, gdzie wszyscy się bawią, wierzchołek góry lodowej już widać, jednak nie ma żadnej reakcji, refleksji, statek płynie na zderzenie. Koszty obsługi zadłużenia z roku na rok są coraz większe, a inwestycje nie sprawdzają się.

Które inwestycje nie sprawdzają się?

Spójrzmy na centra przesiadkowe wybudowane w ostatnich latach w Opolu. Koszt ich budowy wyniósł łącznie 320 mln złotych, roczny koszt obsługi to 2 mln zł, ale mieszkańcy niezbyt chętnie z nich korzystają. W centrum przesiadkowym Opole - Wschód od września do grudnia ubiegłego roku dziennie średnio wydawanych było 18 biletów parkingowych, a jest to całodobowy parking na 300 miejsc. Z jednej strony mamy tego typu drogie inwestycje, a z drugiej strony zlikwidowano rowery miejskie, ograniczane są połączenia autobusowe, część linii w weekendy nie kursuje, nie ma linii nocnych, a komunikacja miejska dla uczniów jest w Opolu najdroższa w całej Polsce.

Jednak pojawiają się pieniądze na gazetkę miejską typu „Czas na Opole”. Czy ten rozrost biura promocji jest potrzebny?

Wszystko jest kwestią wyborów. Jedni włodarze miast utrzymują niższe podatki i tańszą komunikację, inni wolą wydać pieniądze na promocję samego siebie, bo nie ukrywajmy, ta gazetka służy do promocji Arkadiusza Wiśniewskiego. Oprócz wielkich budowli, prezydent wydaje pieniądze na swoją gazetkę, biuro promocji, studio telewizyjne w ratuszu, a za wszystko płacą mieszkańcy w postaci wysokich podatków, rosnących cen w strefie parkowania itd. Podatki i opłaty lokalne w Opolu mamy metropolitalne, jednak Warszawą nie jesteśmy.

Co w pani ocenie w Opolu należy w pierwszej kolejności zmienić?

W pierwszej kolejności należy wymienić prezydenta. Zmiana jest potrzebna ponieważ obecna ekipa rządząca w mieście całkowicie odkleiła się od problemów mieszkańców, przez co ludziom po prostu coraz gorzej się żyje. A problemów jest dużo, bardzo wiele mniejszych spraw do załatwienia, począwszy od stanu nawierzchni dróg i chodników, źle działającą komunikację miejską, przez drogą strefę płatnego parkowania. Prezydent miasta to samorządowiec, który powinien być z mieszkańcami i dla mieszkańców, tymczasem Arkadiusz Wiśniewski nie słucha głosu mieszkańców i mam wrażenie, że sprawy Opola i Opolan coraz mniej go interesują.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska