Każde auto da się ukraść

Maciej T. Nowak
Najwięcej aut ginie w Ozimku i okolicach. Dlaczego? Bo tam przyjeżdża najwięcej gości z Niemiec, a złodzieje wprost przepadają za niemieckimi blachami.
Najwięcej aut ginie w Ozimku i okolicach. Dlaczego? Bo tam przyjeżdża najwięcej gości z Niemiec, a złodzieje wprost przepadają za niemieckimi blachami.
Dawniej, by ukraść malucha, wystarczył śrubokręt. Teraz złodziejom samochodów niezbędne są laptopy.

Dobrze ubrany pan, z kawą i gazetą w ręce, podchodzi do nowego passata zaparkowanego przed hipermarketem. Kawę stawia na dachu. Gazetą osłania zamek, który w tym czasie forsuje łamakiem. W środku, z etui wyciąga "odpalarkę", która łamie kod immobilizera. Następnie łamakiem przełamuje stacyjkę. Ściąga jeszcze kawę z dachu i odjeżdża. Tak się dzisiaj kradnie dobre auta.

Dawniej do kradzieży prymitywnych samochodów wystarczały prymitywne narzędzia. Podstawowym wyposażeniem złodzieja był śrubokręt, którym forsowano drzwi fiata 126 p, i moneta, którą zwierano bezpieczniki, by go odpalić. Zmieniły się jednak auta, którymi jeździmy po polskich drogach. Musiały się też zmienić metody i narzędzia złodziei.

Na początku lat 90. Polskę zaczęły zalewać auta sprowadzane z niemieckich szrotów. Najpopularniejsze wśród złodziei były audi 80, volkswageny golfy i mercedesy 124. - Przy ich kradzieżach trzeba się było już bardziej napracować niż przy maluchach - opowiada Sławomir Szorc, zastępca naczelnika sekcji dochodzeniowo-śledczej Komendy Miejskiej Policji w Opolu, który przez wiele lat ścigał złodziei aut. - Złodzieje wyciągali zamek z drzwi, domowym sposobem dorabiali kluczyk i jeszcze tej samej nocy jeździli jak swoim. Innym wariantem było sforsowanie zamka i stacyjki łamakiem. Takim autem jechali do złodziejskiej dziupli. Tam paser wymieniał zamki i wyrabiał nowe papiery.

Piotrek przeżywa swoje kradzieże
Przy kradzieżach audi przydatna okazywała się również... piłka tenisowa. Zamek centralny był hydrauliczny. Odpowiednio uformowaną piłkę przykładano do zamka. Kilka razy w nią uderzano, co wytwarzało ciśnienie, które podnosiło zapadki.
- Samochody wyprodukowane do 1998 roku można było kraść, korzystając wyłącznie z łamaków - mówi Zygmunt Smoleń. Od 18 lat zajmuje się złodziejami aut. Dziś jest szefem sekcji zwalczającej przestępczość samochodową w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Opolu. - Później zaczęto wprowadzać elektroniczne zabezpieczenia.

Pojawiły się immobilizery. To sprawiło problem złodziejom, ale nie na długo. Teraz na robotę jeżdżą z całą elektroniką. Nadal mają przy sobie łamaki, bo jakoś muszą się dostawać do środka.
Dobry złodziej musi zainwestować w sprzęt. - Nierzadko od 10 do kilkudziesięciu tysięcy złotych - ocenia Smoleń.
Tacy spece to elita wśród złodziei. Na Opolszczyźnie jest ledwie kilka osób potrafiących posługiwać się takim sprzętem. Jeden z nich to Piotr N. Opolscy policjanci zamykali go już kilka razy. - To inteligentny facet - opowiadają policjanci. - On przeżywa te swoje kradzieże, dla niego to jest jak ekstaza.
Piotr N. potrafił kraść samochody tylko w celach szkoleniowych. Brał dwie fury tej samej marki, wstawiał na posesję i rozbierał komputery i inne zabezpieczenia na czynniki pierwsze, by poznać ich budowę.

Wysokiej klasy specjaliści
Niedawno CBŚ i prokuratura zakończyły śledztwo w sprawie opolskich złodziei, którzy kradli luksusowe samochody na zamówienie. W latach 2001-2004 łącznie zwinęli 49 aut, których wartość oszacowano na blisko 4 miliony złotych.
Michał S. jeździł po Opolu i wypatrywał auta, a później jechał za właścicielem, żeby zobaczyć, gdzie mieszka. Wracał w nocy, razem z Wojciechem S. i Tomaszem F. Sam stawał na czatach, a oni zabierali się do roboty. Samochód albo odpalali w garażu, a jeśli noc była cicha, wypychali z posesji i uruchamiali na drodze.
Korzystali z najnowocześniejszego sprzętu. W pracy potrzebna im była "wyciągarka", czyli specjalna tuleja, dzięki której otwierali zamki w BMW. Gdy już siedzieli w środku, odpinali mieszczące się na kokpicie urządzenie zwane EWS. To urządzenie wysyła kody z kluczyka przez stacyjkę do komputera pokładowego, co pozwala uruchomić auto. W miejsce oryginalnej kostki wpinali swoją, dzięki czemu auto można było odpalić bez oryginalnego kluczyka. Kostki do BMW na zamówienie robił im elektronik.

W audi i volkswagenach drzwi forsowali łamakiem. Jeśli używało się go umiejętnie, pod odpowiednim kątem, otwierały się tak, jakby kluczyk był oryginalny. Dalej potrzebna była kostka z wyświetlaczem i chipem. Podpinali kostkę, a komputer wczytywał program. Gdy pojawił się napis "gotowy do uruchomienia", można było śrubokrętem odpalić samochód.

Policjanci podczas przeszukania mieszkania Michała S. znaleźli dziewięć komputerów pokładowych i laptopa. Specjalistą od elektroniki w grupie był Tomasz F. - Wyspecjalizowanie sprawców w kradzieżach określonych marek pojazdów osiągnęło tak wysoki poziom, że tylko w nielicznych przypadkach nie udało im się pokonać fabrycznych zabezpieczeń - napisała prokurator w akcie oskarżenia.
Skradzione auta pod osłoną nocy wieźli do Zgorzelca i Poznania. Trefny wóz pilotowało inne auto, którego rolą było ostrzeganie o patrolach. W Poznaniu złodzieje sprzedali m.in. BMW X5 warte 265 tys. zł. Paser zapłacił za nie 7 tys. dolarów, przemalował, przypiął nowe rejestracje i wóz pojechał na wschód.
Jeden z samochodów skradli w biały dzień. Właściciel kosił trawę na swojej posesji, a w tym czasie, wykorzystując hałas pracującej kosiarki, Wojciech S. odpalał jego furę w garażu.
Na złodzieja nie ma zamka
Kiedyś Opolszczyzna była dla złodziei eldorado. Mówili, że tutaj co krok można coś ciekawego ukraść. Głównie polowali na auta obcokrajowców, bo ci nie stosują
dodatkowych zabezpieczeń.

Opolszczyznę lubią odwiedzać głównie ekipy złodziejskie ze Śląska, jednak zapuszczają się tutaj nawet "fachowcy" z Mazur.
Opolscy policjanci poradzili sobie z plagą kradzieży. Jeszcze kilka lat temu udawało się wykryć sprawców kradzieży dziewięciu aut na sto. Obecnie wykrywalność przekracza 63 procent, co jest ewenementem w skali kraju.
Dziś najpopularniejsze wśród złodziei są volkswageny golfy i passaty. W pierwszym półroczu 2007 r. zginęło ich na Opolszczyźnie 51. Coraz bardziej popularne robią się też skody. Najwięcej aut ginie w Ozimku i okolicach. Dlaczego? Bo tam przyjeżdża najwięcej gości z Niemiec, a złodzieje wprost przepadają za niemieckimi blachami.

Na złodzieja nie ma zamka. Jeszcze niedawno panowało przekonanie, że autem, którego nie da się ukraść, jest audi Q7. - Ale w Polsce już kilka takich egzemplarzy zginęło - wyjawia Zygmunt Smoleń. Podobnie mówiło się o volkswagenie touareg - też miał być nie do ruszenia. Podobno można go unieszkodliwić bez wchodzenia do środka. Złodzieje potrafią podłączyć się do komputera pokładowego przez szczelinę w drzwiach. Alarmy też nie stanowią dla nich przeszkody, bo mają je rozpracowane. Są takie, które można unieszkodliwić przez wyjęcie żarówki w kierunkowskazie.

GPS w lesie jest
Dziś część luksusowych samochodów ma już GPS, który pomaga je zlokalizować. Ale i na to jest sposób. Gdy luksusowa fura wjeżdża do złodziejskiej dziupli, pojawia się spec z walizką, w której jest sprzęt do wykrywania GPS. Jeśli go znajdzie, każe natychmiast usunąć trefną brykę. Później GPS nadaje z lasu albo z dna jeziora.
Jak zabezpieczyć swój samochód? - Najlepiej zamontować jakieś swoje zabezpieczenie, sobie tylko znane - radzi Sławomir Szorc. - Trzeba też pilnować kluczyka. Nie oddawać go osobom trzecim, nawet w serwisie.
- Można zrobić np. swoje odcięcie dopływu paliwa - zaleca Zygmunt Smoleń.
Jednak własne zabezpieczenia nie dają 100-procentowej gwarancji. Auto zawsze można zholować na lawecie.

Dziś kradzionych w Polsce aut nie wywozi się już tak często za granicę jak kiedyś. Lewe bryki zostają w kraju. Dostają nowe tablice rejestracyjne i nowe dobrze podrobione papiery.
Zygmunt Smoleń radzi, by zachować szczególną ostrożność przy kupnie samochodu z tzw. okazji. Za niską ceną może się kryć szwindel. - Klient napala się na okazję, a później traci dwa razy. Płaci za auto, na które czasem długo odkładał pieniądze, a my mu je zabieramy, bo pochodzi z przestępstwa - tłumaczy Smoleń.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska