Każdy mówi co innego

Beata Szczerbaniewicz
- Fundatorka nie zgadza się na żadne zmiany, a ja popieram jej zdanie - mówi sołtys Stanisław Grabas.
- Fundatorka nie zgadza się na żadne zmiany, a ja popieram jej zdanie - mówi sołtys Stanisław Grabas.
Fundatorka pomnika poległych w Steblowie nie chce się podporządkować zaleceniom wojewódzkiego zespołu do spraw upamiętnień.

Jak głosi napis w dwu językach, pomnik postawiono ku "Pamięci poległych w I i II wojnie światowej mieszkańców Steblowa". Na tablicach wyryto 15 nazwisk żołnierzy z I wojny i 82 zabitych w II wojnie. Działający przy urzędzie wojewódzkim zespół do spraw upamiętnień skierował do burmistrza gminy Krapkowice, Piotra Sollocha, zalecenia wprowadzenia zmian, dostosowujących napis do obowiązującego prawa. Termin ich wprowadzenia upłynął 30 czerwca.
- Zastrzeżenia budzi słowo "gefallen", czyli polegli, które sugeruje, że są to żołnierze i bohaterowie. Lepiej byłoby zamienić je na "Opfern", czyli ofiary - wyjaśnia Małgorzata Raczyńska z wydziału spraw społecznych urzędu wojewódzkiego. - Korekta jest niewielka, nie chcemy nikogo zmuszać siłą i wyciągać konsekwencji, bo można by wystąpić w tej sprawie do prokuratury. Pojedziemy jeszcze raz do Steblowa, może uda nam się przekonać mieszkańców.

Fundatorka pomnika, 76-letnia mieszkanka wsi Jadwiga Nehrlich, twardo jednak odmawia zgody na jakiekolwiek zmiany. Burmistrz nie chce rozmawiać na ten temat, gdyż twierdzi, że osobą odpowiedzialną za pomnik jest miejscowy proboszcz. Ksiądz Józef Maślanka też odmawia wyjaśnień. Sołtys Stanisław Grabas mówi, że podziela zdanie pani Nehrlich, bo pomnik jest "w porządku".
Przemysław Nijakowski, dyrektor gabinetu wojewody, ma inne zdanie. Dodaje, że pomnik w Steblowie jest kontrowersyjny z dwóch powodów:
- Napisy to raz, a dwa - to kwestia braku pozwolenia budowlanego. Jest ono konieczne w przypadku każdego pomnika, obojętnie czy upamiętnia on niemieckich żołnierzy, czy powstańców śląskich.
Choć pomnik w Steblowie stoi już od roku, do dziś wydział administracji budowlanej starostwa w Krapkowicach nie wydał pozwolenia na jego budowę. Nawet nie wpłynął tam wniosek w tej sprawie.

Wiejskie koło Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców nie czuje się odpowiedzialne za pomnik.
- Nie mamy z nim nic wspólnego, fundatorem jest mieszkanka wsi, która nawet nie należy do mniejszości - mówi Ryszard Donitza, przewodniczący koła. - Rozmawiałem z nią kilka razy, jeszcze zanim pomnik stanął i potem, w trakcie budowy. Próbowałem tłumaczyć, że trzeba wystąpić o pozwolenie, zaniosłem proboszczowi trzy strony uchwały Rady Pamięci Walki i Męczeństwa, radząc, aby dostosować pomnik do kryteriów, ale ksiądz odpowiedział, że jemu wystarczy zgoda kurii. Nieraz musiałem tłumaczyć się z tego powodu przed wojewodą, ale nic nie mogę zrobić. Ta sprawa jest niejasna, ksiądz stoi na stanowisku, że pozwolenia nie trzeba, ale z prawa jasno wynika, że skoro nie jest to nagrobek, czyli nikt w tym miejscu nie jest pochowany, jest ono niezbędne.
O pozwoleniu budowlanym każdy mówi co innego. Sołtys - że jest u proboszcza. Jadwiga Nehrlich - że ma je w domu, wydane w Warszawie, ale urzędnicy przykazali, by go nikomu nie pokazywać. Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Krapkowicach prowadził postępowanie wyjaśniające w tej sprawie, zostało ono zakończone.
- Inspektor uznał, że pomnik stanowi element większego obiektu, jakim jest cmentarz, w związku z czym nie wymaga odrębnego postępowania i nie ma przesłanek, aby nakazać rozbiórkę - informuje Piotr Glombik młodszy inspektor PINB.
Według fundatorki zamieszanie wokół pomnika to "robota mniejszości":
- Jakby to Oni postawili, nikt by się nie czepiał. Niczego nie dam tam zmienić i koniec - mówi Jadwiga Nehrlich. - Ufundowałam go z własnych oszczędności, aby uczcić śmierć ojca i innych mieszkańców. Nic złego nie zrobiłam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska