Kim jest Piotr Szpaczek? Poznaj lepiej prezesa Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle [SYLWETKA]

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Piotr Szpaczek (z prawej) z początkiem 2022 roku zastąpił na stanowisku prezesa Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle Sebastiana Świderskiego, z którym poznał się jako ... kibic.
Piotr Szpaczek (z prawej) z początkiem 2022 roku zastąpił na stanowisku prezesa Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle Sebastiana Świderskiego, z którym poznał się jako ... kibic. ZAKSA S.A. / Press Focus
Jest rodowitym kędzierzynianinem, ale nigdy nie był wielkim siatkarzem. Zdecydowanie lepiej szło mu w badmintonie, lecz tylko przez krótki czas. Dzięki tej dyscyplinie poznał jednak również tajniki zarządzania w sporcie. Z kolei bycie wiernym kibicem siatkarskim otworzyło mu drzwi do poznania Sebastiana Świderskiego, którego z dniem 11 stycznia 2022 roku zastąpił na niezwykle prestiżowym stanowisku. Poznajcie lepiej Piotra Szpaczka, nowego prezesa Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle.

- Gdy w 2015 roku rozpoczynałem swoją pracę w ZAKSIE, myślałem, że będzie to jedynie chwilowy rozdział w moim życiu - rozpoczyna opowieść Piotr Szpaczek. - Przez ostatnich kilka lat wszystko się jednak gwałtownie zmieniło. Teraz chciałbym pracować w niej jak najdłużej. Kiedyś, jeszcze gdy byłem zagorzałym kibicem Mostostalu Azoty Kędzierzyn-Koźle, nawet w najskrytszych marzeniach nie myślałem, że w przyszłości będę prezesem tak utytułowanego, aktualnie najlepszego klubu w Europie.

Wyjątkowy fan

- Z siatkówką jestem związany od szkoły średniej. Wtedy zacząłem grać w nią amatorsko, między innymi w młodzieżowych klubach w Kędzierzynie -Koźlu. Nie byłem jednak wyróżniającym się zawodnikiem, wielka kariera nigdy mi nie groziła. W tym samym czasie zacząłem być też zagorzałym kibicem. Doskonale pamiętam złote czasy Mostostalu Azoty - u siebie byłem na praktycznie wszystkich meczach, często jeździłem też na wyjazdy. Co ciekawe, właśnie jako kibic nawiązałem znajomość z Sebastianem Świderskim i Michałem Chadałą.

Sebastiana poznałem pierwszy raz, kiedy był zawodnikiem. On tego nie pamięta, bo miał wtedy mnóstwo takich fanów jak ja (śmiech). Miało to miejsce na przełomie wieków, po meczu Ligi Światowej Polska - Brazylia w katowickim Spodku. Wtedy ogólnie w naszym kraju był wielki boom na siatkówkę, który i mi się udzielał.

Jakiś czas później poznałem Michała. Stało się to przez naszego wspólnego przyjaciela, Pawła Machynię. Michał wtedy już nie był czynnym siatkarzem, tylko trenerem Młodej ZAKSY. Na tyle mocno przypadliśmy sobie do gustu, że później przez niemal 10 lat byliśmy sąsiadami. A jako że Michał znał się również z Sebastianem, ten czasami przychodził do niego w odwiedziny. Kiedy „Świder” wrócił w 2010 roku do ZAKSY, zaczęliśmy widywać się znacznie częściej. Nasze więzi dodatkowo wzmocniły się po tym, jak podczas meczu w Rzeszowie doznał kontuzji zerwania mięśnia czworogłowego uda. Odwiedzałem go wtedy w jego domu, starałem się jak najmocniej wesprzeć i można powiedzieć, że od tego momentu zaczęliśmy się naprawdę kumplować. W przyszłości nasze ścieżki połączyły się również na płaszczyźnie zawodowej.

Niespełniony badmintonista

- Zanim na dobre związałem się z siatkówką, miałem jednak do czynienia z inną dyscypliną, która mocno ukształtowała mnie jako człowieka - badmintonem. W szkole podstawowej był to dla mnie sport numer jeden, regularnie go trenowałem. Niestety, w tamtych czasach nie było w Kędzierzynie-Koźlu możliwości, by kontynuować jego uprawianie po zakończeniu podstawówki. W tym celu musiałbym wyjechać z rodzinnego miasta. Na to się jednak nie zdecydowałem, więc zakończyłem grę w badmintona z niezłymi wynikami, ale osiąganymi jedynie na szczeblu regionalnym.

Doświadczenia z młodości sprawiły, że kiedy już się usamodzielniłem, postawiłem sobie za cel stworzenie warunków do tego, by młodzież mogła uprawiać w Kędzierzynie-Koźlu badmintona dłużej niż ja mogłem to czynić. Całkowicie społecznie rozwinąłem klub UKS 15 Kędzierzyn-Koźle, który wprowadziliśmy do 2 ligi. Zdawałem sobie przy tym sprawę, że młodzi adepci muszą mieć przy tym wzory do naśladowania, w postaci dorosłych zawodników. Formalnie byłem tam prezesem, ale tak naprawdę robiłem praktycznie wszystko. Obok zarządzania, zajmowałem się szeroko pojętą logistyką, byłem też sparingpartnerem dla naszych zawodników. Bardzo dużą pomoc miałem w kwestii księgowości i rozliczeń od Małgosi. Na czele klubu stałem cztery lub pięć lat. W tym czasie okazało się, że mamy w Kędzierzynie-Koźlu wielu zdolnych badmintonistów, którzy zdobywali nawet mistrzostwo Polski juniorów. Praca w UKS 15 była dla mnie solidnym przetarciem, jeżeli chodzi o zarządzanie w sporcie.

ZAKSA po raz pierwszy

- W 2015 roku okazało się, że w biurze ZAKSY zwalnia się jedno stanowisko marketingowe. Spotkałem się więc z Sebastianem Świderskim, by dowiedzieć się, czego klub oczekuje od osoby pełniącej tą rolę. Kiedy przedstawił mi szczegóły, zadeklarowałem gotowość do pomocy. Tak zacząłem pracę jako marketingowiec, lecz myślałem, że to będzie zajęcie „na chwilę”. Uważałem, że to generalnie zadanie dla młodych ludzi. Wiąże się bowiem z wieloma wyrzeczeniami - zajętymi weekendami, pracą popołudniami czy dyspozycyjnością i koniecznością bycia pod telefonem właściwie przez całą dobę.

Pracę w ZAKSIE zaczynałem niejako od podstaw. Początkowo zajmowałem się sprzedażą biletów i karnetów, dbałem też o właściwy branding całej hali. Uczyłem się wszystkich rzeczy związanych z organizacją meczu, bo jest ich naprawdę bardzo dużo. Z czasem natomiast ukierunkowałem się bardziej na nawiązywanie relacji z nowymi sponsorami i dbanie o jak najlepsze stosunki ze wszystkimi podmiotami wspierającymi nasz klub. Trochę odciążyłem pod tym względem Sebastiana, który i tak miał mnóstwo na głowie, pracując od rana do wieczora. Współpracowało nam się bardzo dobrze, ponieważ generalnie mieliśmy zawsze podobne spojrzenie na tematy związane ze sponsoringiem. Stąd też w ostatnim czasie to właściwie na mojej głowie były już wszystkie kwestie dotyczące umów z naszym partnerami.

I nie wyobrażam sobie, żebym dalej tego nie robił. Jestem osobą bardzo kontaktową, lubiącą rozmawiać z ludźmi. Za swój osobisty sukces, ale i zarazem całego klubu uważam fakt, że w bardzo trudnym czasie pandemii odeszła od nas tylko jedna firma. I to jedynie na chwilę, bo już ponownie nas wspiera. Osobiście jeździłem do wszystkich naszych sponsorów, prosząc o to, byśmy w ciężkich chwilach trzymali się razem. Po największym sukcesie w historii Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, czyli zdobyciu Ligi Mistrzów, poczułem jednak zarazem, że czas na nowe wyzwanie.

Telefoniczny impuls

- Moje odejście z ZAKSY w maju 2021 roku absolutnie nie wiązało się z tym, że cokolwiek w klubie działo się nie tak. Żegnając się z nią normalnie płakałem. Gdy przekazywałem swoją decyzję Sebastianowi, obaj się wzruszyliśmy. Nie chciał, żebym odchodził, ale uczciwie wyjaśniłem mu powody swojej decyzji. Pragnąłem poszerzyć swoje zawodowe horyzonty i zaakceptowałem propozycję objęcia stanowiska dyrektora zarządzającego w klubie piłki ręcznej Górnik Zabrze. Samemu kiedyś w nią grałem, w podstawówce i szkole średniej.

W Zabrzu było czuć wielkie tradycje i duży potencjał do rozwoju. Jego włodarze chcieli świeżego spojrzenia na klub, które pozwoliłoby rozwinąć go pod względem marketingowym. Miałem więc duże pole do popisu. Nie udało mi się jednak wcielić wszystkich pomysłów w życie, bo w Górniku przepracowałem jedynie niespełna pół roku.

Klub z Zabrza nie był zbyt zadowolony, że tak szybko poprosiłem o rozwiązanie umowy. Mi też było z tym nieco niezręcznie. Przeprosiłem za całą sytuację. Ostatecznie, choć na pewnych warunkach, wraz z prezesem Górnika osiągnęliśmy porozumienie i rozstaliśmy się w normalnych okolicznościach.

O moim tak szybkim powrocie do Kędzierzyna-Koźla przesądził w głównej mierze telefon od Sebastiana Świderskiego, w którym poinformował mnie, że kandyduje na prezesa Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Wtedy oczywiście najpierw mu pogratulowałem, a chwilę później rzuciłem: „tylko pamiętaj, że jak już zostaniesz prezesem PZPS-u, to ostatnią umowę w klubie podpiszesz właśnie ze mną”. To był oczywiście żart, wtedy w ogóle nie rozważałem powrotu do ZAKSY. Z czasem jednak stał on się rzeczywistością.

ZAKSA po raz drugi

- Duże znaczenie przy podejmowaniu decyzji o powrocie miały dla mnie liczne telefony od sponsorów ZAKSY. Słyszałem nawet głosy, że jeżeli w klubie zabrakłoby i mnie, i Sebastiana, to oni przestają ją wspierać finansowo. Były to dla mnie pierwsze poważniejsze sygnały do namysłu. Wcześniej byłem przekonany, że to, czym zajmowałem się w ZAKSIE, może robić praktycznie każdy. Widocznie jednak nie do końca tak było. Uznałem, że nie można dopuścić do tego, by po ewentualnym wyborze Sebastiana na prezesa PZPS rozpadło się dużo relacji, jakie klub wypracował ze sponsorami na przestrzeni wielu lat.

W okolicach października zacząłem myśleć o powrocie do ZAKSY, ale absolutnie nie o objęciu w niej stanowiska prezesa. Chciałem jedynie otrzymać stanowisko dyrektorskie, by móc samemu decydować o pewnych rzeczach biznesowych. Tak zostałem dyrektorem biznesowym, aż pewnego razu usłyszałem od Sebastiana, że byłoby dobrze, gdybym jednak został prezesem. Na początku byłem do tego nastawiony sceptycznie, ale kiedy „Świder” zadeklarował mi pełną gotowość do pomocy, dałem się przekonać do tego pomysłu. Złożyłem stosowne dokumenty, Rada Nadzorcza mnie przesłuchała i tak od 11 stycznia 2022 roku stałem się prezesem ZAKSY.

Mam nadzieję, że za mojej kadencji klub będzie zdobywać kolejne trofea przynajmniej z podobną regularnością, jak to miało miejsce przez kilka ostatnich lat. Marzy mi się, żeby uzupełnić naszą gablotę o puchar za zwycięstwo w Klubowych Mistrzostwach Świata. Posługując się terminologią tenisową, wtedy moglibyśmy już z czystym sumieniem powiedzieć, że jako klub zdobyliśmy siatkarskiego Wielkiego Szlema.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska