Kim pan jest, panie prezydencie Komorowski?

bronislawkomorowski.pl
Prezydent elekt, Bronisław Komorowski
Prezydent elekt, Bronisław Komorowski fot. Archiwum
Kim jest Bronisław Komorowski, który z woli prawie 9 milionów Polaków będzie naszym prezydentem przez najbliższe 5 lat? Dla jednych wzorcowy Polak-patriota, dla innych agent wojskowej "razwiedki", dla jeszcze innych zabójca zwierząt. Dla wielu - mniejsze zło o aparycji jowialnego dyrektora wiejskiej szkoły.

- Dusza człowiek, mój przyjaciel. Wystarczy, że Bronek skinie, a ja za nim pobiegnę - deklaruje Leszek Korzeniowski, opolski poseł PO. - W trakcie mojej przygody politycznej nie poznałem nikogo, kto byłby fajniejszy. Był u mnie w domu, biesiadowaliśmy. Uratował mi kiedyś skórę. To było zaraz po tym, jak PiS wygrało wybory i na Opolszczyźnie miał powstawać PO-PiS. Tusk się wtedy na mnie mocno wkurzył, podpadłem. A Bronek powiedział: dajcie to mnie, załatwię. I załatwił.

Imię dostał po "Korsarzu"
Gdy spojrzeć na życiorys nowego prezydenta Polski surowym lustracyjnym okiem patrioty genetycznego (słynne określenie autorstwa Jarosława Kaczyńskiego), to można zaryzykować twierdzenie, że dużo bliżej Bronisławowi Komorowskiemu do moheru niż do aksamitu.

Jego ojciec Zygmunt, AK-owiec z Wileńszczyzny, po sowieckim "wyzwoleniu" przebijał się do Polski u boku legendarnego "Łupaszki". Pojmany i więziony. Przed NKWD-owskim plutonem egzekucyjnym uratował go złoty pierścionek, jakim przekupił więziennego strażnika. Amnestionowany w 1947 r., rozpoczął studia w Poznaniu i został profesorem ekonomii na Uniwersytecie Warszawskim, a po 1989 ambasadorem wolnej już Polski w wolnej już Rumunii.

Na swojej internetowej stronie w zakładce "autorytety" nowy prezydent Polski wymienił m.in. stryja Bronisława Komorowskiego. Pod wiele mówiącym pseudonimem "Korsarz" stryj walczył w szeregach AK. W wieku 17 lat został rozstrzelany w podwileńskich Ponarach. To po nim dzisiejszy prezydent-elekt nosi imię. "Korsarz" zaś odziedziczył je po swoim wuju Bronisławie Romerze, rotmistrzu szwoleżerów rozstrzelanym przez bolszewików w Petersburgu w 1918 roku.

Anna i Bronisław Komorowscy nad wodą.
Anna i Bronisław Komorowscy nad wodą. bronislawkomorowski.pl

Bronisławowi Komorowskiemu dzieciństwo upłynęło w niedostatku, ale na wesoło.
(fot. bronislawkomorowski.pl)

Jeśli dorzucić do tego fakt, że jeden z Komorowskich zginął w bitwie nad Worsklą, walcząc u boku księcia Witolda w 1399 roku, oraz i to, że z "tych Komorowskich" pochodzi słynny "Bór"- Komorowski, który rozpoczął powstanie warszawskie, trzeba przyznać, że "papiery na polskość" ma prezydent-elekt takie, że mucha nie siada. A do tego piątkę dzieci. Plus głęboki katolicyzm.

Ciekawostka rodzinno-historyczna. Jedna z licznych ciotek prezydenta, Helena Wołłowicz herbu Bogoria ( Komorowski lubuje się w podkreślaniu swych szlacheckich korzeni), była w powstaniu warszawskim sanitariuszką pułku "Baszta". Jej towarzyszem broni był Rajmund Kaczyński, ojciec braci Kaczyńskich. On to był pierwszym rannym, którego opatrywała 1 sierpnia 1944 roku.

Rzecz charakterystyczna: w omawianej zakładce "autorytety" znajdziemy wyłącznie krewnych Bronisława Komorowskiego. Nie ma tu wielkich nazwisk, którymi zwykli protezować się inni polscy prezydenci i kandydaci na nich: Jerzego Giedroycia, księdza Tischnera, Jana Pawła II, kardynała Wyszyńskiego, ważnych postaci historycznych. Dla jednych będzie to kolejny powód, aby do Komorowskiego podchodzić podejrzliwie, dla innych wręcz przeciwnie - to dowód na ludzki wymiar nowego prezydenta.

Bronek puszcza fraszkę
U Komorowskiego nawet dzień urodzenia kojarzy się historycznie. Przyszedł na świat w Obornikach Śląskich koło Wrocławia - 4 czerwca 1952 roku. 37 lat później, też 4 czerwca, odbyły się pierwsze po wojnie półwolne wybory, w wyniku których zdechła PRL. W wolną Polskę Komorowski wszedł z całkiem pokaźnym bagażem działań niepodległościowych. Działał w niezależnym harcerstwie, gdzie poznał przyszłą żonę Annę i do którego wciągnął go obecny szef grupy Allianz, Paweł Dengel. Drużyna, do której należał Komorowski, miała nie byle jakiego patrona, bo legendarny powstańczy batalion "Parasol".
Wtedy, w końcówce lat 60., powstańcy warszawscy byli jeszcze krzepkimi, zadzierżystymi facetami w wieku dojrzałym, obcowanie z nimi to było coś więcej niż szkolne spotkania z trzęsącymi się starcami-kombatantami. To "coś więcej" odkładało się w psychice nastolatka i owocowało drukowaniem ulotek antysocjalistycznych oraz malowaniem na murach antyrządowych napisów.

Po raz pierwszy aresztowano go, gdy miał 19 lat. Co ciekawe, do działań opozycyjnych namawiał go gorąco jego ojciec. Patrząc na niego dziś, trudno to sobie wyobrazić, ale w młodości był Komorowski narowisty i porywczy. Paweł Dengel tak wspominał swojego czasu ich młodość: "Z plecakami przemierzaliśmy Suwalszczyznę i Mazury Garbate.

Tę datę będę też pamiętał ze względu na stary telewizor w Gołdapi, który później wszyscy oblegaliśmy, oglądając w nocy z zapartym tchem transmisję lądowania "Apollo" na Księżycu. Bronek kochał konie i świetnie na nich jeździł. Wtedy, podczas wakacji, imponował nam, bo gdy tylko widział na łące jakiegoś pasącego się konia, wskakiwał na niego i bez siodła, na oklep ujeżdżał go".

Przełom ustrojowy zastał przyjaciela przyszłego prezydenta w Anglii. Gdy do Londynu przyjechał ze swoją pierwszą oficjalną wizytą pierwszy premier wolnej Polski, premier Tadeusz Mazowiecki, w tej delegacji był również Komorowski. "To ja, już jako ten Nikodem Dyzma" - żartował z siebie w obecności Pawła Dengela, trochę nie dowierzając, że historia wyniosła go tak wysoko. Gdyby mógł wtedy przewidzieć ciąg dalszy...

- Tak, Bronek jest bardzo zdystansowany do siebie i pełen poczucia humoru - potwierdza Danuta Jazłowiecka, opolska europosłanka PO. - Ma taki zwyczaj, że na ważnych obradach partii układa fraszki na aktualny temat. I rozsyła je SMS-ami. Siedzimy na sali, pełne napięcie, bo trwa jakiś spór, a tu nagle, pi-pi, pi-pi, ludzie zerkają na ekraniki, Donald się sroży, i nagle wszyscy chichoczą. Pełne odprężenie, coś kapitalnego... To Bronek puścił fraszkę.
Niestety, mimo wstawiennictwa posłanki, pan prezydent nie zgodził się na udostępnienie nto próbek swego okolicznościowego politycznego fraszkopisarstwa.
W kościele chowa się pod chórem
Choć PO przedstawiana jest przez tak zwaną żelazną prawicę jako partia bezbożników na usługach obcych mocarstw, nowy prezydent będzie pielęgnował pierwsze i drugie przykazanie równie sumiennie jak jego poprzednik. Ze wspomnień Izabeli Dzieduszyckiej, szefowej Przymierza Rodzin, organizacji wspieranej przez Kościół, a powstałej w stanie wojennym celem niesienia pomocy rodzinom internowanych: "Na pielgrzymce do Miedniewic zwróciła moją uwagę rodzina Komorowskich.

Dwoje ich najmłodszych dzieci chodziło do szkoły Przymierza Rodzin. (...) Nasze kontakty stały się bardzo bliskie, kiedy Piotrek Komorowski najmłodszy syn, miał wypadek i walczył o życie. Wtedy codziennie chodziliśmy z uczniami na mszę prosząc Boga o jego życie. Kiedy potem ciężko zachorował jeden z kolegów Piotra, to na msze święte w jego intencji przychodziła cała rodzina Komorowskich."

Zadzwoniłem do Bolesława Jurkuna, sołtysa Budy Ruskiej, gdzie Komorowscy przed laty kupili weekendową chałupę. Chciałem spytać o pobożność nowego prezydenta. Zaśpiewując kresowo, sołtys wypytał najpierw badawczo, skąd mam jego numer, po czym oświadczył: - Do kościoła Bronek chodzi tu bardzo często i bardzo dużo, to mogę zaświadczyć pod przysięgą.

No, ale się chowa... No, medialny mało taki jakiś... Ucieka pod chór, za kolumny. Przychodzimy w niedzielę do kościoła, rozglądamy się, a tu nie ma Bronka, choć ludzie we wsi widzieli samochód. A tu nagle, kiedy trzeba iść do komunii, wychodzi spod schodów.

A co Komorowski robił po kościele? Bolesław Jurkun: - A po kościele na rybkę. Zaciągniem siecią, żakami... Ale Bronek na rybę niepazerny jest, nie, żeby od razu do zamrażarki zapasy robić. Ot, weźmie jedną, dwie, sprawi i zje sobie. - Jesteście na ty? No i te sieci? Z marszałkiem Sejmu sieciami? To kłusownictwo! - Panie! Te stawy nasze od pradziada! Ja właściciel! Sieciami mnie wolno. A na ty jesteśmy, bo to swój chłop. On u mnie na łodzi za motor robi, macha wiosłami, krzepki...

Anna i Bronisław Komorowscy nad wodą.
(fot. bronislawkomorowski.pl)

- A żona Anna?
- Jak to kobita... Chodzi wokół domu i ciągle coś sadzi, przesadza...
- A pan to na kogo głosował?
- Panie... Panie, jak ja pana...
- No, co?
- Zastrzelił mnie pan tym pytaniem! Ta jak na kogo?! Jak na kogo?!

Przesunąć kiełbasę nosem
Szlacheckie korzenie Komorowskim wcale nie oznaczały dostatku w rodzinie, wręcz przeciwnie. Danuta Jałowiecka: - Mało kto o tym wie, ale oni stracili na Wschodzie potężny majątek. Bronek nigdy się o zwrot tego majątku nie upomniał. Mówi, że rozumie tych, którzy się upominają, ale on tego nie zrobi. W latach 50. i 60. bieda w domu Komorowskich aż piszczała. Ale tak bardziej na wesoło.

Prezydent-elekt tak wspomina ten czas na swojej stronie w sieci: - Tata gotował nam kartoflankę, potrafił zamieniać jedzenie w zabawę. Dzielił między nas kiełbasę, której było bardzo mało. Każde z nas dostawało dużą pajdę chleba i mały plasterek kiełbasy. Zabawa polegała na tym, żeby tak nosem przepychać kiełbasę na chlebie, aby zjeść ją dopiero z ostatnim kęsem. Po latach powtórzyłem tę zabawę ze swoimi dziećmi. Były zachwycone.

Edward Gondecki, jeden z liderów PO w Opolu i szef rady nadzorczej NFZ, zapytany, też podkreśla niezwykłą towarzyskość i poczucie humoru nowego prezydenta. Jest z nim zresztą na "ty". - To jeden z niewielu tak wysoko postawionych ludzi, którzy w rozmowie z tobą nie stwarzają dystansu, a wręcz starają się go zmniejszyć - mówi Gondecki. - Świetny gawędziarz i rozmówca. Potrafi na spokojnie wszystko wytłumaczyć, jak wtedy w 2005 roku, kiedy tłumaczył nam tu, że nie powinniśmy wchodzić w koalicję z PiS.

Stefan Niesiołowski wspomina, że towarzyskości Bronka szczególnie brakowało mu na spacerniaku w Jaworzu, gdzie w stanie wojennym obaj zostali osadzeni przez juntę Jaruzelskiego. Komorowski wyszedł wcześniej i od tej pory Niesiołowskiemu brakowało dobrego rozmówcy.

A jeleń uciekł ...
W kampanię Bronisława Komorowskiego zaangażował się znany rysownik satyryczny Marek Raczkowski, dla którego rysunków polska inteligencja na nowo zaczęła kupować "Przekrój". Jeden z komiksów, którymi artysta poparł swego kanydata to dialog zająca-ojca z zającem-synem. Syn: - Tato, dlaczego głosujesz na Komorowskiego, on strzela do zwierząt.

Ojciec: - Zapewniam cię, synu, że myśliwi to dla lasu problem wcale nie największy. Danuta Jazłowiecka: - To myślistwo wypominano Bronkowi nie raz, nie dwa, ale on jak zwykle broni się anegdotą. Kiedyś poszedł z kolegą na polowanie i na strzał wyszedł mu jeleń. Ale procedury nakazują ostrzec swego kompana, więc Komorowski krzyczy: "Będę strzelał!". I jeszcze raz: "Będę strzelał!". I jeszcze raz… No i jeleń mu uciekł... Taki z niego myśliwy.

Czy w taki sam sposób będzie tracił szanse jako prezydent? Danuta Jazłowiecka: - Będziemy jako Polacy z niego dumni. A osobiście powiem tylko tyle, że to typ faceta szalenie ceniony przez kobiety. - Bo taki przystojny? Z tym wąsem i krągłościami? - Bo taki sumienny!!! Kobiety cenią odpowiedzialnych!

Myśliwski komiks Raczkowskiego można sobie pobrać w pliku ze strony prezydenta-elekta i wydrukować na koszulce. Podobnie jak wiele innych hecownych haseł i rysunków, których jest bohaterem. Ten jego serwis to taki koktajl tradycji z przyszłością: w jednej zakładce sepiowe zdjęcia wąsatych przodków, w innej czerń i biel PRL-u.

A w kolejnej najnowsze wpisy Komorowskiego na twitterze i odnośniki do naszej-klasy, Youtube'a i Facebooka. Ostatni wpis prezydenta-elekta na twitterze pojawił się przedwczoraj: "Zrobię wszystko, aby tego zaufania nie zawieść i pełnić Urząd Prezydenta z dumą i godnością. Obiecuję być prezydentem wszystkich Polaków."

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska