Holenderska cisza
Jeszcze przed przyjazdem Legii i polskich kibiców do Holandii, miasto Alkmaar wydawało się mało przyjazne dla gości. Władze podjęły decyzję, że nie są w stanie przyjąć polskich kibiców z powodu obchodów 450-lecia Alkmaars Ontzet.
W dniu meczu polscy kibice byli łapani na ulicach, w restauracjach, a nawet w wynajętych mieszkaniach przez policję i następnie byli wywożeni poza granicę miasta. Według tłumaczeń Polacy nie mogli przebywać w Alkmaar do godziny 18 - tak tłumaczyli to policjanci.
Sami próbowaliśmy skontaktować się z klubem, ale numer telefonu do rzecznika prasowego nie jest dostępny publicznie. Po rozmowie z recepcją stadionową zostaliśmy przekierowani na adres mailowy rzecznika. Do teraz odpowiedzi nie otrzymaliśmy i klub milczy.
Miasto atakuje Legię
Z kolei miasto Alkmaar wydało już oświadczenie na temat wczorajszego zajścia. Z ich perspektywy winni są kibice i piłkarze Legii, a nie oni sami.
Burmistrz Anja Schouten:
"Kibice, którzy stosują nadmierną i niedopuszczalną przemoc wobec policji i stewardów, nie są mile widziani w naszym mieście. Wraz z odpowiednimi stronami badamy, czy i jak zakazać wstępu na mecze europejskie gościom o takim profilu ryzyka".
Policja, prokuratura, władze miasta i AZ nie pochwalają wczorajszego zachowania Legii Warszawa. Ustalenia poczynione z wyprzedzeniem zostały naruszone, kibice, a także zawodnicy klubu zachowywali się źle. Wydarzenia zostaną zbadane, a dochodzenie już się rozpoczęło.