Kogo tak naprawdę słucha prezydent Andrzej Duda?

Witold Głowacki
Ikona opozycji, czyli Zofia Romaszewska, ojciec, czyli Jan Duda, znawca polityki i prawicowej duszy, czyli Andrzej Zybertowicz - to są ludzie, z których zdaniem naprawdę liczy się prezydent.

Pierwszy człowiek w państwie nie musi nikogo słuchać, ma mandat od co najmniej połowy głosujących Polaków, to jego ma słuchać zespół, który dobrał sobie do Kancelarii. A jeśli prezydent ma się z kimś naprawdę liczyć, to tylko z Suwerenem, społeczeństwem, narodem, Polakami. Teoretycznie - albo raczej na tym najprostszym poziomie znaczeniowym -to wszystko prawda, nawet w takiej sytuacji politycznej, w której zdaniem części polityków i komentatorów pierwszym człowiekiem w państwie jest nie tyle prezydent co pewien szeregowy poseł. Ale jednak i prezydent, jak każdy z nas, ma na swoim horyzoncie takie postacie, z których opinią z różnych powodów liczy się wyjątkowo mocno. Takich, które mogą wpływać na jego poglądy i decyzje, być może nawet uczestniczyć w ich kształtowaniu.

Czytaj także: Prof. Antoni Dudek: Andrzej Duda chce stworzyć w PiS swoje zaplecze, które pomoże mu w reelekcji

Tym razem więc omijamy bezpośrednie otoczenie prezydenta, zarówno jego ministrów - w tym tych pierwszoplanowych, jak Krzysztof Szczerski czy Krzysztof Łapiński - jak i część doradców. Skupiamy się na czterech osobach, co do których można przypuszczać, że dla prezydenta pełnią rolę autorytetów. Oto one.

Zofia Romaszewska
Wśród wszystkich doradców prezydenta to właśnie ona cieszy się największym respektem. Jest też osobą, której politycy różnych opcji na ogół się nisko kłaniają. Nic w tym dziwnego. Zofia Romaszewska to ikona opozycji, żona zmarłego trzy lata temu Zbigniewa Romaszewskiego, w latach 70. szefowa Biura Interwencyjnego KOR-u, odznaczona orderem Orła Białego (dopiero przez Andrzeja Dudę, choć naturalną kandydatką do najwyższego polskiego odznaczenia była od momentu jego restytucji). Zofia Romaszewska nawet w czasach PRL zajmowała się nie tylko interwencjami politycznymi, ale i społecznymi. Mocno zaangażowała się na przykład w dochodzenie sprawiedliwości w słynnej sprawie peerelowskiego prokuratora Witolda Rozwensa, który podczas polowania zastrzelił po pijanemu dziecko. Ale spraw były setki. Romaszewska nie bała się interweniować nawet w tych, w których SB i milicja sięgały po zbrodnię, by uciszać opozycję. Choć graniczyło to z zupełną niemożliwością, otwarcie walczyła o praworządność w czasach PRL. Po powstaniu „Solidarności” kierowała Komisją Interwencji i Praworządności Regionu Mazowsze. Aresztowana w 1982 roku dostała 3-letni wyrok za działalność opozycyjną, wyszła z więzienia za sprawą amnestii w 1983 roku.

zofia romaszewska

Po pierwszych wyborach z udziałem opozycji, w latach 1989 - 1995 pełniła funkcję dyrektora Biura Interwencji Kancelarii Senatu - co miało bardzo wymowne znaczenie symboliczne. Do 2001 roku była członkinią Ruchu Odbudowy Polski Jana Olszewskiego. Później, wraz z mężem, politycznie orientowała się coraz bliżej obozu Jarosława Kaczyńskiego. W 2010 i 2015 roku była kandydatką PiS na Rzeczniczkę Praw Obywatelskich a w 2012 roku uruchomiła Biuro Interwencji i Monitoringu przy Prawie i Sprawiedliwości. Nie wstąpiła jednak do PiS.

Czytaj także: Andrzej Duda z większą szansą na ponowną prezydenturę niż Donald Tusk [WIDEO]

Romaszewska należy niewątpliwie do ściśle elitarnej - dziś już zaledwie kilkuosobowej - grupy tych zupełnie pierwszoplanowych postaci opozycji demokratycznej z czasów PRL związanych z obozem obecnej władzy. Innymi słowy - Zofia Romaszewska była i jest osobą, z którą naprawdę liczy się Jarosław Kaczyński - i którą Jarosław Kaczyński naprawdę szanuje. Społeczną doradczynią prezydenta Andrzeja Dudy została natomiast na samym początku jego kadencji.

Według słów samego prezydenta to właśnie Zofia Romaszewska miała mieć kluczowy wpływ na jego lipcową decyzję o zawetowaniu dwóch z trzech ustaw o sądach. W tamtym sporze opowiedziała się, także publicznie, przeciw zamysłom Zbigniewa Ziobry i Jarosława Kaczyńskiego. Teraz bardzo mocno skrytykowała poprawki PiS do prezydenckich projektów ustaw o KRS i Sądzie Najwyższym. -Nie można likwidować demokracji całkowicie, (..) nie można wprowadzać jedynowładztwa z tego powodu, że chce się zmienić parę personaliów. - mówiła przed tygodniem w rozmowie z Konradem Piaseckim dla Radia Zet. - Naprawdę bliski mojemu sercu jest Jarek Kaczyński. Strasznie mi przykro. Te manipulacje polityczne tym razem mu się nie udały - to słowa Romaszewskiej z tego samego wywiadu. Ale to nie koniec. - Niestety, nie wiem, czy nie przestał. Nie wiem, czy nie przyznam racji - tak Romaszewska odpowiedziała na pytanie Piaseckiego, czy Kaczyński nie przestał być demokratą.

Tak mocnej wypowiedzi kogokolwiek z otoczenia prezydenta na temat PiS i prezesa partii jeszcze nie było. Trzy dni później natomiast Zofia Romaszewska, tym razem w rozmowie z Robertem Mazurkiem w RMF FM, opowiedziała się za tym, by Jarosław Kaczyński przejął tekę premiera. Dlaczego? -Wydaje mi się, że z całym szacunkiem dla pani premier, to mądrość Jarosława Kaczyńskiego no w ogóle nawet nie przystaje do mądrości pani premier. (…) Ona bardzo słabo daje sobie radę ze wszystkimi ministrami - tłumaczyła Romaszewska.

W tej chwili więc Romaszewska znajduje się więc w zmasowanym ogniu krytyki ze strony PiS-owskich radykałów, w sieci jest zaś przez twardy elektorat PiS wręcz hejtowana. „Pani Romaszewska zrobiła się w tym Pałacu jakaś dziwnie bojowa i mało przyjemna... I te jej wypowiedzi z walką o prawa człowieka nie mają nic wspólnego.” - pisze obcesowo o Romaszewskiej Krystyna Pawłowicz. Posłanka PiS żąda też od prezydenckiej doradczyni, by przeprosiła Beatę Szydło.

Raczej trudno się jednak spodziewać, żeby w podobny sposób zachował się wobec Romaszewskiej Jarosław Kaczyński. Dla niego krytyka ze strony legendy opozycji to zapewne poważny problem. I to Romaszewska jest w jego oczach tym najsilniejszym potencjalnym sojusznikiem prezydenta Andrzeja Dudy w wypadku, gdyby napięcie miedzy Nowogrodzką i Pałacem miało jeszcze eskalować.

Prof. Jan Duda
Ojciec prezydenta to głęboko religijny konserwatysta - głowa rodziny w najbardziej tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Zarazem - elektrotechnik i informatyk, profesor krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej - zdaje się uosabiać ideał owej prawicowej „inteligencji politechnicznej” malowany przed dekadą przez Ludwika Dorna.

Czytaj także: Agata Duda nie chce drugiej kadencji w Pałacu Prezydenckim

Poglądy bowiem Jan Duda ma bardzo jednoznacznie prawicowe, wyraziste i rpewne. - Mamy władze, które starają się pobudzić energię Narodu. Natomiast to lewackie i libertyńskie wstecznictwo niesie tylko rozkład, szczególnie moralny. Musimy być czujni - mówił przed rokiem „Naszemu Dziennikowi.

jan duda ojciec andrzeja dudy

Profesor Jan Duda chętnie wyraża dumę z syna i pozycji, którą osiągnął. „Mój syn zasłużył na piątkę i taką ocenę bym mu wystawił. Ma wizję Polski dumnej, suwerennej, chrześcijańskiej, mocnej” - mówił w wywiadzie. Wydaje się też pewne, że jego ojcowski autorytet w oczach prezydenta pozostaje niezachwiany, zdaje się raczej mało prawdopodobne, by Jan Duda uznawał, że ta kwestia mogłaby podlegać dyskusji czy choćby jakiemuś kompromisowi.

W marcu tego roku prof. Jan Duda wygłosił w Sali katechetycznej krakowskiej parafii świętego Józefa prawie dwugodzinny wykład na temat wychowania dzieci - poglądy ojca prezydenta w tej materii zdają się przynajmniej w części odzwierciedlać jego własne metody wychowawcze.

Czytaj także: Między prezydentem i PiS nadal trwa przeciąganie liny

- Chłopcy lubią się bawić rzeczami twardymi, które trzeba poskładać albo rozebrać, a dziewczynki lubią się bawić rzeczami miękkimi, które trzeba przytulić. I to jest tak oczywista różnica. Mężczyzna w ogóle ewolucyjnie został tak ukształtowany, żeby zajmował się sprawami strategicznymi. Ponadto mężczyźni dużo racjonalniej myślą. I to nie jest dyskryminujące. Tak jest po prostu - to próbka z wychowawczego wykładu prof. Dudy. Albo: - Chłopcy powinni być zmuszani do odprawiania pierwszych piątków. Bo nie ma lepszego kursu na chłopca niż częsta spowiedź. Taka jest prawda. On musi tam wyznać tam swoje winy dziecięce - mówił Jan Duda, co daje nam pewne pojęcie o stylu wychowania, jakie odebrał prezydent.

Andrzej Duda: Bezpieczeństwo zachodniego świata wymaga solidarności UE i USA

AIP/x-news

Z kolei to wyznanie profesora Dudy zdaje się świadczyć, że wychowywanie syna traktował jako rodzaj misji, być może nieco wykraczającej poza ramy świeckiego rozumienia rodzicielstwa. - Kiedy zaczynałem być ojcem, to zastanawiałem się, jak święty Józef wychował Pana Jezusa. To był dla mnie taki szczególny wzorzec. Teraz święty Józef jest dla mnie także szczególnym patronem, bo to patron dzieci adoptowanych. Ja się już wtedy zastanawiałem, jak święty Józef to zrobił, że wychował człowieka tej klasy - mówił wiosną Jan Duda zgromadzonym w piwnicach krakowskiej parafii świętego Józefa słuchaczom.

To chyba zrobiło mocne wrażenie nawet na Jarosławie Kaczyńskim. „Jarosława Kaczyńskiego irytowało pomijanie jego roli w doprowadzeniu do wyboru prezydenta przez różne osoby z otoczenia Andrzeja Dudy, eksponujące w zamian wątki mesjanistyczne” - czytamy w głośnym tekście Jacka Karnowskiego o różnego kalibru pretensjach prezesa PiS wobec prezydenta, który towarzyszył wywiadowi tego samego autora z Jarosławem Kaczyńskim.

Są jednak momenty, w których i Jan Duda potrafi zaskoczyć prawicę. Tak było w czerwcu, gdy na łamach „SuperExpressu” opowiedział się za przyjęciem uchodźców. -Jestem katolikiem i wyznaję na ten temat chrześcijańskie, miłosierne podejście. Trzeba przyjąć uchodźców. Głodnych nakarmić, spragnionych napoić, podróżnych w dom przyjąć, nagich przyodziać - jeśli chodzi o uchodźców, to właśnie taka filozofia miłosierdzia mi przyświeca. - mówił gazecie.

Prof. Andrzej Zybertowicz
Historyk i socjolog z Torunia, badacz m.in. postkomunizmu i służb specjalnych jest realnym współtwórcą ideologii i języka Prawa i Sprawiedliwości. To jego teoria „układu polityczno-biznesowego” zdominowała na lata retorykę i myślenie Jarosława Kaczyńskiego, to on też od 2008 do 2010 roku doradzał Lechowi Kaczyńskiemu w zakresie bezpieczeństwa państwa. Wniósł do Prawa i Sprawiedliwości naprawdę sporo - jego rolę na intelektualnym zapleczu partii można porównywać z tą, jaką swego czasu odgrywała prof. Jadwiga Staniszkis. Zarazem jednak Zybertowicz nie stronił od obecności na tych najbardziej dla PiS newralgicznych odcinkach frontu. W 2006 roku pełnił funkcję eksperta Komisji Weryfikacyjnej ds. Wojskowych Służb Informacyjnych Antoniego Macierewicza. Z kolei po katastrofie smoleńskiej wchodził w skład komitetów naukowych II i III Konferencji Smoleńskiej.

profesor andrzej zybertowicz

Doradcą prezydenta został na początku kadencji. Od tego momentu zachowuje pewien ledwo wyczuwalny dystans wobec Nowogrodzkiej, niejednokrotnie jednak potrafił swymi wypowiedziami licytować równie wysoko jak najbardziej oddani Jarosławowi Kaczyńskiemu politycy PiS.

Czytaj także: Andrzej Zybertowicz: Trójmorze to nie projekt antyunijny. Przeciwnie, ma wzmocnić UE

W tej chwili to właśnie Zybertowicz jest w otoczeniu prezydenta tym człowiekiem, który najlepiej zna kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości, panujące w nim zwyczaje, zależności i nieformalną hierarchię. To on może być pod tymi względami tym najcenniejszym doradcą Dudy, człowiekiem, który w trudniejszych chwilach może podpowiedzieć, czego można się spodziewać po Jarosławie Kaczyńskim i jego otoczeniu. Pamiętajmy bowiem, że Andrzej Duda, awansowany z drugiego szeregu partii wprost na kandydata na prezydenta, nie miał w zasadzie warunków, by naprawdę dobrze poznać prezesa PiS, by przyglądać się sposobowi w jaki podejmuje decyzje, czy planuje kolejne ruchy w polityce. Tymczasem Zybertowicz już taką okazję miał. W tych najmniej przejrzystych momentach gry na linii Nowogrodzka-Pałac, Zybertowicz może być dla prezydenta kimś w rodzaju przewodnika po zaklętym kręgu Jarosława Kaczyńskiego.

Zarazem Zybertowicz ma temperament i talent publicystyczny. U boku prezydenta również potrafi z tego korzystać. Bywają momenty, w których to jego słowa przebijały się nawet mocniej niż wypowiedzi prezydenckich ministrów. Warto zauważyć, że już niejednokrotnie Zybertowicz zdołał w ten sposób skupić uwagę mediów w chwilach o mniej lub bardziej kryzysowym dla prezydenta charakterze.

Prof. Jan Zimmerman - z dużym znakiem zapytania
Tak, to może zabrzmieć co najmniej podejrzanie, bo dawny akademicki promotor Andrzeja Dudy kilkakrotnie publicznie bardzo ostro skrytykował prezydenta i to z niewątpliwie niezbyt przyjemnych dla głównego zainteresowanego pozycji rozczarowanego dawnego mistrza. - Andrzej Duda ma taki charakter, że kiedy przyjdzie mu o czymś rozstrzygać, woli komuś ustąpić, nie chce lub nie umie wiązać się odpowiedzialnością. Czy taki ktoś może być prezydentem? Dobrym prezydentem? Nie - mówił w maju zeszłego roku „Kulturze Liberalnej”. Zarazem jednak ujawnił, że rozmawiał z prezydentem o jego postawie politycznej. - Andrzej, miałeś do spełnienia wielką rolę historyczną. Mogłeś po prostu być sobą i mogłeś być prezydentem wszystkich Polaków, a nie jesteś. Pomyśl, jaką masz szansę w historii, w podręcznikach mogliby o tobie pisać, tak mu to wygarnąłem - mówił Zimmerman.

jan zimmermann

Profesor prawa z Uniwersytetu Jagiellońskiego zdążył poznać Andrzeja Dudę - był promotorem jego pracy doktorskiej. Trudno osądzić, czy w 2016 roku Zimmerman czuł jeszcze jakiś rodzaj nauczycielskiej powinności wobec prezydenta, czy raczej tylko wyrażał żal, że jego dawny uczeń idzie drogą sprzeczną z jego własnymi poglądami.

Czytaj także: Prof. Jan Zimmermann: Andrzej Duda świetnie sobie radzi, gdy jest komuś podporządkowany

Faktem jest jednak, że po prezydenckich wetach profesor zmienił ton wypowiedzi o Dudzie. - Byłem na granicy zupełnego zwątpienia w niego. Był we mnie jednak cień nadziei, że jakiś pierwiastek szacunku dla prawa i racjonalności jeszcze w nim jest i przyjdzie moment, że może się o tym dowiemy. Dlatego decyzja o wetach nie była dla mnie całkowitym zaskoczeniem - powiedział w lipcu Zimmerman cokolwiek tajemniczo „Gazecie Wyborczej”.

Według słów samego profesora, prezydent po pierwszej publicznej krytyce przestał odbierać od niego telefony i odpowiadać na wiadomości. Ale jeśli wierzyć Zimmermanowi, to były i czasy, kiedy przyszły prezydent a wtedy doktorant przynosił choremu promotorowi sernik. Z innych źródeł słyszymy, że również zakupy. Wydaje się mocno prawdopodobne, że dla Andrzeja Dudy - przynajmniej dla Andrzeja Dudy przed trzydziestką - profesor Zimmerman jednak był kimś ważnym. Kimś, nad czyją opinią nie przechodzi się, ot tak, do porządku dziennego.

Pytanie więc o to, czy - i jak - wcześniejsza ostra, publiczna krytyka ze strony promotora doktoratu wpłynęła na prezydenta, jego motywacje i decyzje, pozostawmy otwarte.

Andrzej Duda: Bezpieczeństwo zachodniego świata wymaga solidarności UE i USA

AIP/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kogo tak naprawdę słucha prezydent Andrzej Duda? - Portal i.pl

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska