Zważywszy na to, że przez nieco ponad pół roku niebiesko-czerwoni rozegrali tylko dwa oficjalne mecze, to ten głód piłki jest już ogromny.
- Już nie możemy się doczekać i jesteśmy w bardzo pozytywnych nastrojach, cieszymy się, że te najgorsze momenty minęły i możemy z tego korzystać także grając w piłkę - nie kryje radości szkoleniowiec naszej ekipy Dietmar Brehmer.
Nie przeszkadza mu także to, iż jego podopieczni wcale nie będą faworytami tego starcia. Oni sami bronią się przed spadkiem, z kolei rywale rywale zajmują aktualnie lokatę dającą prawo walki w play off o awans.
- Wiemy z kim gramy, ale też wiemy jak wygląda nasza sytuacja, dlatego potrzebujemy punktów również i z tak trudnym przeciwnikiem - zauważa. - Tak czy inaczej postaramy się pokazać z jak najlepszej strony - dodaje z optymizmem, który bierze się choćby stąd, iż jest zadowolony z pracy, jaką jego podopieczni wykonywali na treningach w ostatnich tygodniach.
Zdradził przy okazji, że ma już w głowie praktycznie całą wyjściową jedenastkę, choć przy dwóch, trzech pozycjach jeszcze się zastanawia.
- Na razie będzie to moją tajemnicą, aczkolwiek mam nad czym myśleć, jednak takie rozterki są bardzo wskazane, bo to znaczy, że rywalizacja jest mocna - zauważa Brehmer.
Ostatecznie do Radomia nie pojechał Patryk Janasik, który musi pauzować za żółte kartki. Wcześniej z kolei z gry wypadli Tobiasz Weinzettel oraz Kamil Słaby. O ile golkiper niebawem powinien wrócić, o tyle defensor granie nie tylko w tym sezonie, ale i w tym roku ma już z głowy.
Co ważne bowiem, przy sytuacji epidemiologicznej z jaką wciąż musimy się mierzyć w kraju, to opolanie na mecz wyjechali dobrze ponad dobę przed pierwszym gwizdkiem. Zresztą już jakiś czas temu w Odrze nikt nie myślał by uczynić to w dniu spotkania. Nie pozwala na to choćby zwyczajnie odległość. Jakby nie było siedziby dwóch zainteresowanych drużyn dzieli około 300 km.
- Jesteśmy przecież profesjonalnym klubem i skoro gramy to musimy brać pod uwagę, że tak długa podróż do tak odległej miejscowości mijałaby się z celem na tym poziomie - tłumaczył już wtedy Brehmer. - Tym bardziej po takiej przerwie.
Warto odnotować, iż starcie w Radomiu będzie transmitowane w Polsacie Sport. Wspominamy o tym nie bez powodu, a ze względu na okoliczności, albowiem na ten moment mecze wciąż muszą się odbywać bez publiczności. Przy pustych trybunach i to na stadionie przy ul. Oleskiej będą także jeszcze, zaplanowane na pierwszą połowę czerwca, pojedynki z GKS-em Jastrzębie i Wartą Poznań.
Nie inaczej ma być 16 czerwca gdy nasi piłkarze zagrają w Nowym Sączu z Sandecją. Za to trzy dni później, gdy na ich obiekt zawita Chrobry Głogów, to wtedy będzie mogło już ich dopingować maksymalnie około tysiąca widzów (na dokładne wytyczne w tym względzie jeszcze czekamy).
Na ten moment ważniejsze są jednak inne liczby, albowiem na przestrzeni dwóch tygodni niebiesko-czerwoni wybiegną na boisko pięciokrotnie. Ba! W nieco ponad siedem tygodni odrabiania ligowych zaległości zagrają 12 razy.
- Ciężki okres jest za nami, ale jeszcze cięższy przed nami - nie kryje napastnik opolan Arkadiusz Piech. - Od czwartku startuje nasz maraton gier i mam nadzieje, że ta ciężka praca, którą wykonaliśmy ostatnimi czasy przyniesie efekty. Dawaliśmy z siebie 100 procent, nie tylko dlatego, że trenerzy nas z tego rozliczali - przyznaje.
- Dodatkowo będzie ciężko także z tego powodu, że wracamy do grania w ogóle, bo nie było nawet sparingów i trudno ocenić na jakim pułapie jesteśmy. Na szczęście przeciwnik jest w podobnej sytuacji - tłumaczy z przymrużeniem oka Piech. - Niemniej jesteśmy pełni optymizmu. Zobaczymy jak to się wszystko potoczy, ale moim zdaniem damy radę i utrzymamy się na zapleczu ekstraklasy - podkreśla.
Warto zauważyć, iż Odra wciąż jest tuż „pod kreską” oznaczającą degradację, ale też do bezpiecznej lokaty traci tylko dwa punkty. W dodatku swoje mecze we wtorek przegrały będący za nią duet Wigry Suwałki i Chojniczanka Chojnice oraz wyprzedzający ja o dwa „oczka” GKS Bełchatów. Ewentualna wygrana spowoduje, że nasz team wreszcie ucieknie ze strefy spadkowej.
Odra Opole w Radomiu...
- 52.94%
- 41.18%
- 5.88%
- Fajnie byłoby wygrać, ale nawet remis ucieszy - zauważa Rafał Niziołek, który może wrócić do składu po ponad roku przerwy.