Koronę żniwną tanio sprzedam. Za rok się przyda?

Krzysztof Strauchmann
Korona z Racławic Śląskich zdobyła pierwsze miejsce. Przed rokiem identyczna korona z Kórnicy była trzecia w województwie.
Korona z Racławic Śląskich zdobyła pierwsze miejsce. Przed rokiem identyczna korona z Kórnicy była trzecia w województwie.
Zwycięska korona na dożynkach wojewódzkich była plagiatem lub zwykłym oszustwem. Tak źle i tak niedobrze.

Po niedzielnych dożynkach wojewódzkich w Domu Ludowym w Racławicach atmosfera żałoby. Panie z Koła Gospodyń Wiejskich nie kryją rozżalenia. Nikt nie docenił ich wysiłku, pracy, obiadów wydanych w jeden dzień ponad tysiącowi zaproszonych gości. Za to wszyscy się czepiają ich korony.

- Niech pan to sprostuje! - wydzwania do redakcji wściekły sołtys Kórnicy. - Co sprostować? Wszystko. Widział pan, co o mnie piszą teraz w internecie!
Rozżalony jest nawet mąż kobiety, którą przypadkowo ujęto na zdjęciu przy koronie.

Czemu w gazecie jest tylko ona? Przecież w kole jest więcej pań, a koronę niosły cztery. Teraz we wsi sąsiedzi pomyślą, że to ona odpowiada za aferę.

Przeczytaj:Plagiat na dożynkach w Racławicach Śląskich

- Dziesięć kobiet robiło tę koronę ponad pół roku. Spotykały się prawie codziennie. Ja gotowałam ziarna, a cała wieś pomagała nabić te ziarna na metalowy drucik. Na zrobienie korony zużyliśmy aż 600 metrów drutu z ziarnami. To straszny ogrom pracy - mówi Irena Jackowska, sołtys wsi Osiek koło Strzelec Opolskich. Oni też w niedzielę przyjechali na konkurs koron dożynkowych w Racławicach. I też nie kryją oburzenia i żalu, że ich autentycznego wysiłku i pięknego dzieła komisja nie doceniła.

- Spotkała nas niesprawiedliwość. Nie wierzę w tłumaczenie pań z Racławic, że same skopiowały koronę z ubiegłego roku z Kórnicy na podstawie zdjęć. To niemożliwe, żeby ją tak odwzorować w każdym detalu. Racławice były pięknie przystrojone. Dożynki zorganizowali dobrze. Ale ich korona jest plagiatem!

- Moim zdaniem tak dokładne skopiowanie korony żniwnej nie jest możliwe - przyznaje też Elżbieta Oficjelska, etnograf z Muzeum Wsi Opolskiej.

- To żywy materiał. Nie da się identycznie odtworzyć wymiarów czy poszczególnych elementów. Zresztą rolą twórców jest indywidualne podejście do dzieła. Nawet jeśli się inspirują, coś zawsze zrobią inaczej, choćby krzyż albo orła. Inaczej dobiorą kwiaty i owoce. Przyjście na konkurs z kupioną albo skopiowaną koroną jest niehonorowe.

Niezgodne z etosem pracy na roli i zasadami uczciwej rywalizacji. To po prostu oszustwo.
Latem w internecie pokazało się kilka ofert sprzedaży dożynkowych wieńców z Opolszczyzny. Ceny przystępne - 1 - 1,5 tys zł. Na portalu aukcyjnym Allegro wystawiono ubiegłoroczną koronę z Kępnicy koło Nysy.

Sprzedający zachwalał, że jest warta 1,5 tys. zł, bo robiło ją kilkanaście osób przez rok. Nagroda na dożynkach wojewódzkich wynosi 2 tysiące. Uczestnicy konkursu nieoficjalnie przyznają, że nawet połowa z 39 tegorocznych koron mogła być kupiona. Dla gospodyń wiejskich tysiąc czy dwa to duże pieniądze. One nawet na dożynki muszą przyjechać za swoje pieniądze.

- Budujemy we wsi boisko dla dzieci. Dlatego liczyliśmy na nagrodę - przyznaje sołtyska z Osieka.

Zgryz z koronami ma też urząd marszałkowski, organizator konkursu. Po dożynkach wpłynęła do nich skarga na piśmie, której jeszcze nie rozpatrzyli. Zapowiadają, że przyszły regulamin wyeliminuje takie praktyki.

- Wystarczy zażądać fotografii z całego procesu twórczego - doradza etnograf.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska