Kowalczykowie nie chcą pamiętać

Ewa Kosowska-Korniak.
Minister sprawiedliwości wniósł do Sądu Najwyższego kasację w głośnej sprawie wysadzenia w powietrze auli Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu.

Sprawcami wybuchu, do którego doszło tuż przed świętem milicji - 6 października 1971 roku, w miejscu, w którym rokrocznie organizowano okolicznościowe uroczystości, byli bracia Jerzy i Ryszard Kowalczykowie. Ich czyn uznano za polityczny, wrogi państwu polskiemu. Dziś minister sprawiedliwości Lech Kaczyński twierdzi, że prawidłowa ocena dowodów nie pozwala na przyjęcie, że działania te miały podłoże polityczne i były wrogie PRL. Dlatego domaga się uchylenia zaskarżonego wyroku i umorzenie postępowania.

Nagłaśnianie wybuchu w auli było zabronione w mediach - w "Trybunie Opolskiej" dzień później ukazała się na ten temat tylko krótka anonimowa notatka, za którą chciano zdymisjonować redaktora naczelnego. I choć czytelnicy mogli przeczytać jedynie o nieustalonych przyczynach nocnej eksplozji w gmachu głównym WSP, zniszczeniu części pomieszczeń i braku ofiar śmiertelnych, i tak wiadomość o rzeczywistych przyczynach wybuchu na długo pozostała w pamięci opolan.

Nie chcą jednak o nich pamiętać sami zainteresowani i ich rodziny, dla których tamte wspomnienia są bardzo bolesne. Z doktorem Ryszardem Kowalczykiem nie udało nam się wczoraj spotkać w Instytucie Fizyki Politechniki Opolskiej, w którym pracuje. Nie było go także w mieszkaniu, a jego żona powiedziała, że małżonkowie nie chcą ani wracać do tamtych spraw, ani komentować decyzji ministra Lecha Kaczyńskiego, który wniósł o umorzenie sprawy. Natomiast Jerzy Kowalczyk od dawna nie mieszka w Opolu, jak ustaliliśmy - przeprowadził się w Bieszczady.

Bracia zapłacili za swój polityczny manifest surową cenę. Sąd Wojewódzki w Opolu uznał ich winnymi usiłowania dokonania zamachu terrorystycznego oraz sabotażu i szkodnictwa. Jerzy Kowalczyk otrzymał karę śmierci, a Ryszard Kowalczyk 25 lat więzienia. Kary te utrzymał w mocy Sąd Najwyższy, ale jak dowiedzieliśmy się - wszyscy sędziowie SN podpisali się pod wnioskiem o ułaskawienie obu braci. Tak jakby nie do końca byli przekonani o słuszności wyroku...
Rada Państwa dwukrotnie zastosowała wobec braci prawo łaski. Ryszard Kowalczyk opuścił więzienie w 1983 roku, na fali amnestii. Jego brat - dwa lata później. Choć braci uznawano za więźniów politycznych, w latach 90., w czasach, gdy ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym był Jan Piątkowski, a wyroki wydane przez SN na działaczy politycznych unieważniano, wyrok skazujący Kowalczyków pozostał w mocy.
- Nie unieważniono wówczas tylko wyroków politycznych, które zahaczały o przestępstwa kryminalne. Prawdopodobnie za taki uznano wyrok opolskiego sądu - mówi Jan Piątkowski, obecnie opolski poseł niezależny.

Dopiero teraz sprawą zainteresował się Lech Kaczyński. Dlaczego? Na to pytanie nie potrafiła nam wczoraj odpowiedzieć rzecznik prasowy ministerstwa sprawiedliwości Anna Kamińska, tłumacząc, że minister jest nieobecny. Potwierdziła jedynie fakt wniesienia kasacji.
Czytamy w niej, iż brak jest wystarczająco przekonujących dowodów, by przypisać braciom zamiar usiłowania dokonania aktu terrorystycznego oraz sabotażu i szkodnictwa. Zasadniczym motywem działania oskarżonych były "skłonności do destrukcji i fascynacja pirotechniką, a także niechęć czy też niemożność zaakceptowania obowiązujących norm współżycia społecznego".
Jednak, jak powiedział "NTO" Jan Piątkowski, jest dosyć prawdopodobne, iż Sąd Najwyższy odrzuci kasację jako proceduralnie niezasadną.
- Z punktu widzenia procesowego kasacja jest niezasadna, gdyż w czasie, gdy zapadł prawomocny wyrok, ta procedura odwoławcza nie istniała - mówi Jan Piątkowski. - Minister Kaczyński, który jest specjalistą z prawa pracy, a nie prawa karnego, może o tym nie wiedzieć. W tej sytuacji musiałby wystąpić o unieważnienie tamtego wyroku, a nie z kasacją.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska