Kryzys w zespole Kolejarza

fot. Sławomir Mielnik
Obcokrajowcy przyjeżdżają na mecz, zdobywają kilka punktów, kasują pieniądze i wyjeżdżają, a wynik ich nie interesuje - mówi Adam Czechowicz.
Obcokrajowcy przyjeżdżają na mecz, zdobywają kilka punktów, kasują pieniądze i wyjeżdżają, a wynik ich nie interesuje - mówi Adam Czechowicz. fot. Sławomir Mielnik
Zamiast tworzyć jedność, żużlowy zespół podzielił się na obozy.

Po porażce z Orłem Łódź pękł balon. Pojawiły się informacje, że klub nie będzie już korzystał z usług Lubosa Tomicka, co jednak zdementował prezes Jerzy Drozd. Iskrzy natomiast wśród zawodnikach, którzy nie przebierają już w słowach.

- Obcokrajowcy wcale nie są tak dobrzy - powiedział Adam Czechowicz, kapitan drużyny. - Przyjeżdżają na mecz, zdobywają kilka punktów, kasują pieniądze i wyjeżdżają, a wynik ich nie interesuje. My natomiast tu mieszkamy, na nas, mimo że staramy się ciągnąć wynik, skupia się niezadowolenie.

Innego zdania jest wiceprezes klubu Zbigniew Szulc.
- Spodziewałem się, że po meczu z Łodzią nasi żużlowcy zdobędą się na przeprosiny za przegraną - mówi. - Oni jednak szukają winnych wśród obcokrajowców, którzy według nich mają wygrywać mecze. Snują teorie jakoby Tomicek sprzedał mecz z Łodzią co jest totalną bzdurą. Przecież to Czech, jako jedyny wygrał z Emilem Karmerem, a jednak do biegu nominowanego nie został wystawiony. Pojechał Piotr Rembas, który nie przywiózł punktu.

Szulc twierdzi też, że to zarząd zapewnia pieniądze i dlatego musi mieć też wpływ na ustalanie składu.

- To może się nie podobać naszym opolskim żużlowcom - kontynuuje Szulc. - Jednak Tomicek czy Brian Lyngso są podstawowymi zawodnikami drużyny i będą nadal powoływani na mecze.

Zarząd zastanawia się nawet nad skorzystaniem z zapisów kontraktowych i obniżeniem stawek tym zawodników, którzy nie osiągają zapisanej tam średniej. Padł pomysł, żeby zawiesić dwóch najbardziej niepokornych.

- Wszystko byłoby dobrze, gdyby działacze byli fair wobec nas - twierdzi Czechowicz. - Tymczasem są zaległe płatności, działacze nie odbierają telefonów. Rozumiem, że mogą być opóźnienia, ale my przecież musimy przygotować sprzęt, z czegoś żyć.
Teraz dodatkowo mówi się o karaniu, ale trzeba popatrzeć w których momentach mecze były przegrane. Nie wiem też dlaczego miałbym być karany, kiedy nie czuję się winny i nie chcę pokutować za innych. Teraz mamy długą przerwę, nie ma żadnych zawodów, w jaki sposób mamy więc trzymać formę.

- Ponoć z trenerem Piotrem Rembasem nie podajecie ręki Tomickowi?
- A jak mamy to zrobić - kończy Czechowicz. - Gość przyjeżdża na stadion, siedzi w swoim busie, a my co. Mamy za nim biegać żeby się przywitać.

- Ciągle mamy szansę na wejście do pierwszej czwórki - stwierdza Drozd. - Faktycznie na posiedzeniu zarządu pojawił się pomysł o karaniu zawodników, ale żadne decyzje nie zostały podjęte. Oni sami muszą zrozumieć, że wszystko jest w ich rękach i nie wolno nadal zaogniać atmosfery.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska