KS Krasiejów - Start Bogdanowice 0 - 1

Fot. Bogusław Stupek
Na pierwszym planie zdobywca jedynej bramki w meczu Przemysław Karabin. Z tyłu obrońca gospodarzy Tomasz Mainka.
Na pierwszym planie zdobywca jedynej bramki w meczu Przemysław Karabin. Z tyłu obrońca gospodarzy Tomasz Mainka. Fot. Bogusław Stupek
Ambicja i wola walki gospodarzy nie wystarczyły do sięgnięcia po punkty. Zespół jest w coraz trudniejszym położeniu.

Skromna grupa widzów obserwowała spotkanie na krasiejowskim stadionie. Nie było choćby śladu dopingu dla potrzebujących III-ligowych punktów futbolistów gospodarzy.

- Trudno się temu dziwić - stwierdził z żalem Mieczysław Agafon, trener gospodarzy. - Kibice zdają sobie sprawę, że nasza sytuacja staje się z tygodnia na tydzień coraz trudniejsza, by nie powiedzieć beznadziejna. Brak dobrych wyników na boisku nie jest zatem dziełem przypadku. Kadra zespołu jest już szczątkowa. Mam coraz większe kłopoty przy skompletowaniu wyjściowej jedenastki, nie mówiąc o ławce rezerwowych. W meczu z coraz lepiej grającym zespołem z Bogdanowic broniliśmy się rozpaczliwie do momentu utraty sił, a na przedpolu rywala stworzyliśmy dwie, a raczej półtora sytuacji do zdobycia gola.

Gospodarze, czując respekt przed rywalem, całą uwagę poświęcili obronie dostępu do własnej bramki. Taka taktyka sprawiła, że stroną przeważającą byli goście z Bogdanowic.

- Przewyższaliśmy naszego przeciwnika przede wszystkim lepszą organizacją gry - podkreślił Marcin Gużda, pomocnik Startu. - Dużo graliśmy piłką, często gościliśmy na połowie Krasiejowa, wypracowaliśmy kilka sytuacji do zdobycia gola, ale na zwycięską bramkę przyszło nam czekać bardzo długo. Nie bez wpływu na taki scenariusz meczu była duża wola walki i determinacja bloku defensywnego drużyny z Krasiejowa i dobra postawa ich bramkarza.

Po bezbramkowej pierwszej odsłonie, w drugiej części pojedynku napór Startu wzrastał z minuty na minutę. Tuż po zmianie stron bliski strzelenia gola dla gości był Łukasz Zapotoczny. Jego precyzyjne uderzenie w znakomitym stylu obronił Damian Janoszka. Sześć minut później wyborną sytuację miał Tomasz Szymczyszyn, który nie trafił do bramki. W 57. min po rzucie rożnym strzał Pawła Woniakowskiego minimalnie minął bramkę Krasiejowa.

Te niewykorzystane okazje nie zdeprymowały spokojnie grającej ekipy "Bogdanki“. Mający długą ławkę zawodników rezerwowych trener Ryszard Remień dokonywał korekt w ustawieniu zespołu. Przyniosły one spodziewany efekt w 82. min. W kotłowaninie na polu karnym gospodarzy najwięcej sprytu wykazał wprowadzony na boisko dwadzieścia minut wcześniej Przemysław Karabin, zdobywając gola na wagę trzech punktów.

- Była to bramka zdobyta na raty - żartował jej strzelec. - Już wcześniej piłka była w bramce, ale ponieważ została szybko wybita pod moje nogi, dopełniłem formalności. Cieszę się podwójnie - ze strzelonego gola i mojego powrotu do drużyny po wyleczeniu kontuzji. Jeżeli zdrowie będzie dopisywało powalczę o stałe miejsce w pierwszym składzie, o które jednak nie będzie łatwo. Wygraliśmy zasłużenie. Zaprezentowaliśmy grę, w której widać było pomysłowość oraz dobre przygotowanie sprawnościowe i techniczne. Gorzej było z wykańczaniem dobrych sytuacji bramkowych.

- Po niespodziewanym zwycięstwie z Pniówkiem w Pawłowicach liczyliśmy na kolejną zdobycz - przyznał Mateusz Pinkawa, pomocnik Krasiejowa. - Niestety, rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Błąd przy stracie gola rozwiał nasze nadzieje na choćby jeden punkt. Ale nie tylko to boli. W całym spotkaniu wypracowaliśmy sobie mało sytuacji bramkowych. Murowanie dostępu do własnego pola karnego przez 90 minut nie może być sposobem na ratowanie naszej bardzo trudnej sytuacji w lidze.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska