Kuba Sienkiewicz z Elektrycznych Gitar: "Mam funkcję błazna, a błazen powinien szydzić"

Anna Konopka
Anna Konopka
Kuba Sienkiewicz, Elektryczne Gitary.
Kuba Sienkiewicz, Elektryczne Gitary. Natalia Popczyk
Rozmowa z Kubą Sienkiewiczem, wokalistą Elektrycznych Gitar, który podczas występu na KFPP dodał do hitu „Kiler” nową zwrotkę, kpiącą z „dobrej zmiany” PiS-u.

Czy uważa pan, że w Polsce wraca cenzura?
Nie wraca. Nastąpiło tylko jeszcze większe spolaryzowanie mediów. Znam czasy cenzury. Jej zniesienie w roku 1989 było dla mnie najważniejszym przejawem i zdobyczą wolności – prawo do informacji, do swobodnego wybierania źródeł. Dziś mamy internet i media w pełnym spektrum. Szkoda tylko, że serwisy informacyjne telewizji i radia publicznego mówią wyłącznie językiem obecnego rządu.

Na próbach Elektryczne Gitary „Kilera” śpiewały w klasycznej wersji. Chcieliście zrobić drobną niespodziankę TVP?Gdybym śpiewał to samo na próbie, nie byłoby niespodzianki. Trzeba ożywiać przestrzeń publiczną - to jest działalność misyjna.

Teraz to telewizja dopiero się pogniewa…Na pewno nie. W telewizji pracuje wielu dobrych specjalistów, którzy nie zwracają uwagi na takie drobiazgi jak improwizowane rymowanki solistów, tylko myślą o ogólnej wizji i koncepcji programu.

Czy ktoś z produkcji festiwalowej miał żal, jak występ został przyjęty przez środowisko z branży?Miałem tylko kilka głosów uznania od kolegów z estrady, ale czuję, że ci rozczarowani po prostu nie chcieli rozmawiać. Nikt z produkcji festiwalowej również ze mną jeszcze nie rozmawiał. Po występie na miejscu w kuluarach miałem wrażenie, jakby nic się nie stało i myślę, że to słuszna reakcja.

Co pana sprowokowało do zbudowania nowej zwrotki „Kilera” dotyczącej „dobrej zmiany”? Kiedy narodził się ten pomysł? Piosenka „Kiler” ma otwartą formę po ostatnim refrenie. W tym miejscu podczas wykonań na żywo zawsze pojawia się tekst improwizowany, który przechodzi płynnie w swobodne solo saksofonu. Tekst zależy od bieżącego kontekstu, dlatego tym razem postanowiłem pożartować z języka znanego z mediów - języka, który mnie śmieszy, jak i - nie ukrywam - drażni.
Wasze koncerty dość często przebiegają nieprzewidywalnie. Kiedyś pan stwierdził, że „Praktycznie wiele może się zdarzyć i to są bardziej happeningi niż klasyczne koncerty rockowe”. Teraz tym bardziej nabrało to autentyczności...
Podobne wygłupy wykonujemy podczas piosenki „Dr Dyzma”. Tu jeszcze dochodzi choreografia za każdym razem inna. Gdybyśmy się nie bawili, nie wytrzymalibyśmy ponad 25 lat na estradzie w jednym zespole.

Co w takim razie należy w kraju zmienić, bo śpiewał pan w Opolu, że „Polska jest w ruinie”?„Polska w ruinie” to kłamliwe hasło z kampanii wyborczej - niestety obraźliwe dla wielu Polaków. Takie rzeczy trzeba wyszydzać. Jako śpiewający autor, mam funkcję błazna, a błazen powinien szydzić, to jego naturalna rola.

Zniesienie cenzury w roku 1989 było dla mnie najważniejszym przejawem i zdobyczą wolności

W utworze było też, że „Same zakręty, Kiler wyklęty. Kiler skazany na dobre zmiany”? Czas opuszczać kraj lub się podporządkować?Każdy człowiek może wypracować własną wewnętrzną wolność - nie musi z powodu bieżącej sytuacji ani opuszczać kraju, ani się podporządkowywać.
Określenie „dobra zmiana” jest również psychologiczną manipulacją wyborczą służącą pozyskaniu poparcia ludzi niezadowolonych i również obraźliwą dla osób pełniących dotychczas służbę publiczną oraz dla wszystkich, którzy czuli się dobrze we własnym kraju. Z kolei użycie słowa „wyklęty” jest wytknięciem kolejnej fałszywej tezy, że to dopiero obecnie rządzący upomnieli się o żołnierzy niezłomnych z powojennego podziemia niepodległościowego.

Przy odsłonięciu gwiazdy na opolskim Rynku przypomniał pan o rocznicy 4 czerwca, czyli końcu PRL-u w Polsce. Pana zdaniem, dlaczego trzeba pamiętać o tamtym przełomowym momencie polskiej historii – szczególnie w obecnej sytuacji politycznej?Wraz z kilkoma krajami bloku wschodniego przebyliśmy podobną drogę od roku 1989, ale Polska była liderem, ponieważ w okresie PRL, w tych opresyjnych warunkach potrafiliśmy mocniej od naszych sąsiadów rozwijać niezależną myśl polityczną, refleksję historyczną i naszą kulturę. Możemy być dumni i pamiętać o tym bez kompleksów. Dzień 4 czerwca jest dobrą okazją do podtrzymywania tej pamięci. Rocznica ta jest szczególnie ważna dla wszystkich, którzy zauważali i czuli, że Polska powoli zmierza w dobrą stronę, choć niewątpliwie z trudem, błędami i potknięciami.

Internet już zawrzał po zaskakującym występie Elektrycznych Gitar na KFPP. Na różnych forach widać, jak wielu Polaków utożsamia się ze słowami „nowego Kilera”, dziękuje wam za wyrażenie sprzeciwu wobec polityki rządu.Trudno jeden wygłup na antenie nazywać górnolotnie „sprzeciwem”. To było tylko wytknięcie języka manipulacji i agresji. Wylało się też na mnie w internecie i w mailach mnóstwo bezsilnej agresji. Moi rodzice już pracują w UB, a ja otrzymałem specjalne honorarium. Mogę się teraz na własnej skórze przekonać, jak pewne postawy światopoglądowe opierają się na urojeniach i określonym stanie umysłu i że żaden racjonalny dialog ani polemika nie wchodzą w grę.

Jakie komentarze słyszał pan do tej pory po wykonaniu „Kilera” na opolskim festiwalu - kto i co komentuje?Kilka rodzajów komentarzy – można robić ciekawe zestawienia i badania. Po pierwsze – serdeczne i wspierające mnie, po prostu „tak trzymać” i inne w tym tonie. Po drugie – rozsądkowe: „o co tyle hałasu – zwykły żart estradowy”. Trzecie – entuzjastyczne z nadinterpretacją: „to współczesne „Mury”, sztandarowy zespół KOD, ale im dokopali”. I oczywiście agresywne – w tych ostatnich jestem lekarzem przyjmującym łapówki i pracownikiem SB. Są też barwne opisy tego, co dotychczasowi fani, ale zawiedzeni występem, zrobili z moimi płytami – nie muszę cytować, Czytelnik sam sobie wyobrazi. Jest też część głosów wyrażających żal, że tak nieodpowiedzialnie potraktowałem wydarzenie o charakterze artystycznym - festiwal piosenki, mieszając go z polityką.

Czy bycie artystą, wokalistą popularnego zespołu z uznanym dorobkiem, zobowiązuje do rodzaju „trzymania ręki na pulsie” i uwypuklania niepokojów społecznych poprzez na przykład śpiewanie protest songów?Obserwując estradę i wydawnictwa, widzę, że są twórcy bardziej ode mnie zaangażowani w sprawy społeczne na bieżąco. Ja, owszem, lubię, jak widać, puścić oko, deformując jakąś swoją piosenkę albo dobierając i komentując odpowiednio repertuar. Natomiast po roku 1989 nie piszę już piosenek zaangażowanych politycznie i społecznie. Robiłem to w latach 80. Śpiewałem je na niezależnych występach i rozpowszechniałem nagrania. Szybko straciły one kontekst i obecnie są zupełnie niekomunikatywne. Bezpieczniej czuję się, podejmując tematy historyczne. Ludzkie losy z perspektywy czasu są bardzo ciekawe, a historia się powtarza. Protest songi są dziś nieprzydatne. Piosenka autorska nie peł¬ni tej funkcji kodu porozumienia jak dawniej - przejęły ją media społecznościowe.

Chcieliście też może jakoś zmobilizować tę część społeczeństwa, która polityką się nie interesuje lub uważa, że problem jej nie dotyczy?Nie mieszajmy do tego kolegów z zespołu. Zrobiłem to z własnej inicjatywy i jak wspomniałem, chodziło mi tylko o wyszydzenie języka manipulacji i agresji.
W tym języku padają takie słowa jak „sort” i „kategoria” w bardzo niedobrym kontekście. A przy okazji zainteresowania moim nietypowym wykonaniem „Kilera” warto zauważyć, że w mediach i na forach jest wiele nadinterpretacji rzeczy błahych. Musimy na to uważać, bo w ten sposób tracimy czas i energię, zajmując się rzeczywistością nieistniejącą.

Czy po „nowym Kilerze” z Opola jest możliwe, abyście się stali bardami, symbolami sprzeciwu wobec władzy?Do 2015 roku też szliśmy nieco pod prąd, nabijając się z poprawności politycznej, unijnych procedur, konsumpcyjnego modelu życia. Zawsze szukaliśmy inspiracji w sprzecznościach, ludzkiej (w tym też własnej) słabości, niekonsekwencji, w nadęciu i w upadku człowieka. Bawiliśmy się deformacją języka. Nie można wykluczyć, że przy takim podejściu do piosenki i estrady, w obecnych warunkach będzie jeszcze większe pole do popisu.

A może powróci ogromna popularność z pierwszej połowy lat 90.?Bardzo ważnym elementem jest napisanie chwytliwej piosenki, a na to nie ma nigdy gwarancji ani dobrej recepty. Wiele razy przekonałem się, jak bardzo jest to nieprzewidywalne. To tak, jakby chcieć odpowiedzieć pacjentowi, który pyta, co go dokładnie czeka i kiedy.

Podczas pamiętnej wizyty w Opolu, w trakcie odsłaniania gwiazdy, podkreślano, że Elektryczne Gitary są świetnymi obserwatorami życia, że pozwalacie uwolnić te złe emocje, które wynikają z życia, frustracji i tego, co nas męczy. Faktycznie rozbrajacie rzeczywistość swoimi płytami?Najczęściej poprzez autoironię. Śmiejąc się z samych siebie. Poza tym poprzez zabawę językiem, stylem muzycznym. Śpiewając lekko o rzeczach poważnych i poważnie o bzdurach.

Wystąpiliście w tematycznej części Opola 2016, która dotyczyła muzyki filmowej. Numery Elektrycznych Gitar dość często trafiały do polskich superprodukcji. Jakie dla Was ma to znacznie?Zespół Elektryczne Gitary nagrywał muzykę do filmów „Kiler”, „Kilerów 2-óch” i „Kariera Nikosia Dyzmy”. Ja jeszcze dodatkowo do kilku seriali i do filmu „Spona”. To bardzo sympatyczna praca, ale ciekawsze dla mnie są zamówienia na piosenki o tematyce historycznej. W roku 2010 nagraliśmy płytę „Historia” z piosenkami na okrągłe rocznice. Podobnie będzie w tym roku.

Fani musieli czekać aż cztery lata na nową płytę, którą usłyszymy w najbliższych dniach. Po krążku „Nic mnie nie rusza” przyszła pora na porcję historii, której głównym motywem są wydarzenia z szóstką w dacie. Skąd wizja na album „Czasowniki”?Jesienią 2015 Narodowe Centrum Kultury zamówiło u nas piosenki na okrągłe rocznice w 2016, czyli na chrzest Polski 966, zamach majowy 1926, powstanie węgierskie i Poznań 1956, Radom i Ursus 1976. W bieżącym roku Uniwersytet Warszawski poprosił o piosenkę na swoje 200-lecie. W ten sposób osią nowego programu stały się piosenki z szóstką. Drugie tyle utworów na płycie „Czasowniki” to inne obrazki z historii Polski. Razem 12, jak na tarczy zegara.
Gdybyście teraz wydawali płytę „Historia” - to o czym byłyby piosenki?”
„Czasowniki” to właśnie druga „Historia”. Oprócz tego, że program zajmuje się tegorocznymi rocznicami, w kilku piosenkach, na przykład takich jak „Zamach 1926”, „Węgry 1956” czy „Radom 1976”, pojawiło się aktualne memento. Historia jest jak medium. Prowadzi za rękę autora, który mierzy się z jakimś tematem i sama mu pokazuje, co jest ważne.

Dziękuję za rozmowę.

Jakub Sienkiewicz

muzyk rockowy, wokalista i gitarzysta, autor tekstów oraz lider powstałego w 1989 roku zespołu Elektryczne Gitary, który wylansował tak wielkie hity jak: „Dzieci wybiegły”, „Kiler”, „Człowiek z liściem”, „Ona jest pedałem”. Dziś skład grupy tworzą: Kuba Sienkiewicz, Aleksander Korecki, Piotr Łojek, Leon Paduch i Jacek Wąsowski. Sienkiewicz z wykształcenia jest lekarzem neurologiem, w latach 80. był działaczem Niezależnego Zrzeszenia Studentów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska