Kupiec śpi spokojnie

Michał Lewandowski
Sprawa sprzedaży Wytwórni Spirytusu i Drożdży Paszowych w Goświnowicach bulwersuje mieszkańców wsi od półtora roku. Po transakcji pracę straciło 150 osób.

Mieszkańcy spotkali się z samorządem wioski i gminy w poniedziałek wieczorem w tamtejszej szkole podstawowej. - Goświnowice to największa wieś w gminie Nysa - powiedział NTO sołtys, Wiesław Jodko. - Ale rolników praktycznie tu nie ma. Mieszkańcy pracowali w gorzelni, elewatorze, sadzie, pegeerze. Dziś sad jest zaorany, o pegeerze wszyscy już zapomnieli, a o pomoc w ratowaniu gorzelni piszemy bezskutecznie do telewizji, sądów i ministra sprawiedliwości.

Byli pracownicy w piśmie, które rozesłali między innymi do telewizyjnej "Sprawy dla reportera" i Sądu Okręgowego w Katowicach, przedstawili historię gorzelni tak:
Wytwórnia Spirytusu i Drożdży Paszowych (WSiDP) była własnością Polmosu w Raciborzu. W 1996 roku syndyk masy upadłościowej tego przedsiębiorstwa wystawił ją na przetarg. Spółka Eko-Handel z Pawłowa, która dziś jest właścicielem gorzelni, zaoferowała wówczas najwyższą cenę, lecz pieniędzy nie wpłaciła i do transakcji nie doszło. Zakład został wydzierżawiony innemu przedsiębiorstwu, które do marca 2000 roku prowadziło produkcję, zatrudniając około 150 osób. Kiedy okres dzierżawy upłynął, syndyk znowu podjął próbę sprzedaży. Chętnych do kupna przebił ofertą opiewającą na 2,8 miliona złotych Eko-Handel. Syndyk sprzedał spółce zakład.

"Najdziwniejsze jest to, że syndyk spisał z nabywcą akt notarialny przed dokonaniem zapłaty, przekazując mu zakład na własność, mimo zalegania do dziś kwoty ponad 2,2 miliona złotych, czyli sprezentował państwowy majątek prywatnej firmie, która nie miała zamiaru za nią płacić" - konkludują pracownicy w swoim piśmie.
Właściciel gorzelni w listopadzie 2000 roku uruchomił produkcję spirytusu i drożdży paszowych. Ze względu na brak pieniędzy na surowce i wypłaty dla 150 pracowników po 6 tygodniach zakład stanął.
W październiku ubiegłego roku pełnomocnik syndyka, Ewa Stępień, poinformował pracowników pisemnie, że ten już rok wcześniej wystąpił do Komornika Sądowego Rewiru II w Nysie z wnioskiem o wszczęcie egzekucji wobec Eko-Handlu.

Pracownicy skarżyli się jednak w piśmie do katowickiego sądu, że zabezpieczenie majątku przez komornika nie przeszkodziło właścicielowi w wywiezieniu z gorzelni między innymi urządzeń z linii rozlewni wódek, ciągu technologicznego produkcji drożdży, wyposażenia warsztatów itp.
"Powiadomieni o poczynaniach właściciela syndyk i komornik nie uczynili nic - żalą się. - W momencie demontażu pojawił się na terenie zakładu komornik, lecz po rozmowach z demontującymi ludźmi pozwolił urządzenia wywieźć w nieznanym kierunku".
"Syndyk z chwilą sprzedaży zorganizowanych części majątku upadłego nie ma wpływu na ich dalsze losy - tłumaczy Ewa Stępień w swoim piśmie do pracowników. - To komornik prowadzący egzekucję ponosi odpowiedzialność za wszelkie szkody wyrządzone przy wykonywaniu czynności".
Według pani pełnomocnik syndyk wielokrotnie domagał się od komornika informacji o postępach w egzekucji, lecz takowych nie otrzymał.

Niezależnie od egzekucji komorniczej syndyk procesuje się z towarzystwem ubezpieczeniowym, które było gwarantem transakcji kupna-sprzedaży goświnowickiej gorzelni na kwotę dwóch milionów złotych. Ubezpieczyciel broni się przed zapłatą, a kiedy proces się skończy, nie wiadomo.
- 12 lutego powiadomiliśmy o całej sprawie ministra sprawiedliwości, panią Barbarę Piwnik, prosząc o interwencję - informuje Adam Wieczorek, radny Goświnowic. - Niestety, od niej do dziś również nie ma jeszcze odpowiedzi.
Wiceburmistrz Nysy, Stanisław Arczyński, powiedział NTO, że gmina także interweniowała w nyskiej prokuraturze w sprawie goświnowickiej gorzelni, bo chciała ustalić chociażby, kto ma płacić podatek od nieruchomości: - Dowiedzieliśmy się, że sprzedaż zakładu odbyła się legalnie - twierdzi Arczyński. - Kupiec przedstawił gwarancje zapłaty od ubezpieczyciela, a teraz śpi spokojnie, bo syndyk dochodzi swego od towarzystwa reasekuracyjnego. To przykład wybitnie nieudanej prywatyzacji.

Kupnem goświnowickiej gorzelni zainteresowana jest obecnie spółka z Krakowa, która chce od zaraz uruchomić tam produkcję.
"Zgodnie z aktem notarialnym obecnym właścicielem nieruchomości jest spółka Eko-Handel z Pawłowa i tylko ona lub komornik w drodze egzekucji mogą dokonać sprzedaży przedmiotowego majątku" - informuje pełnomocnik syndyka, Ewa Stępień.
Hipotekę zakładu obciążył też nyski samorząd: - Teraz bez naszej wiedzy i zgody niczego nie sprzedadzą - twierdzi Stanisław Arczyński. - W ten sposób samorząd będzie miał w końcu wpływ na dalszy los tej firmy.
Według Arczyńskiego pracownicy gorzelni zaczęli protestować jednak zbyt późno: - Daliście się chyba podzielić - mówił. - W paczkowskiej Pollenie załoga była solidarna i mimo kłopotów zakład istnieje do dziś. Ostatnio rozmawiałem ze związkowcami z Nysa Motor. Pytałem ich, czemu nie reagowali od razu, kiedy nie otrzymali pierwszej wypłaty. Daewoo nie opłacało się zwalniać ludzi, bo musieliby wypłacić im wysokie odprawy. Bardziej kalkulowało się przetrzymać ich na postojowym. A związkowcy siedzieli cicho. Wy też powinniście zareagować wcześniej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska