Małym kinom warto pomagać, bo mają tańsze bilety i mniej reklam

Sławomir Draguła
Sławomir Draguła
Renata Pawłowska-Pyra
Renata Pawłowska-Pyra Sławomir Mielnik
- Wbrew pozorom rynek filmowy w Polsce nie jest mały i drzemią w nim jeszcze spore pokłady - mówi z Renata Pawłowska-Pyra z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, zajmująca się cyfryzacją kin.

Czy w dobie wszechobecnych multipleksów oraz internetu, w którym zaraz po premierze można znaleźć najnowsze filmy, jest jeszcze miejsce dla małych kin w peryferyjnych miasteczkach?
Ależ oczywiście, że tak. Wbrew pozorom rynek filmowy w Polsce nie jest mały i drzemią w nim jeszcze spore pokłady. W kraju mamy 38 milionów mieszkańców i tyle samo rocznie odwiedza kina. Czyli statystyczny Kowalski jest na seansie tylko raz w roku. Jeśli kin będzie więcej, szczególnie w mniejszych miejscowościach, z których ludzie rzadziej jeżdżą do miast, na pewno będą miały widownię.

Dziś problemem małych kin jest stary sprzęt. Kopie z filmami są już tylko w wersji cyfrowej, a projektory na prowincji - analogowe. Gdzie szukać pomocy?
Polski Instytut Sztuki Filmowej pomaga w takich sytuacjach. Oferujemy nawet połowę dofinansowania na zakup projektora cyfrowego. A trzeba zaznaczyć, że ten sprzęt jest coraz tańszy. Jeszcze niedawno kosztował on pół miliona złotych, dziś to koszt 140 tysięcy. Warunek podstawowy: kino musi mieć swój wkład własny - 70 tysięcy złotych. Oferujemy też pieniądze na modernizacje kin, remonty, wymianę foteli, przebudowę sal itd.

Przeczytaj też: Cyfryzacja dobija prowincjonalne kina

Dyrektorzy małych kin, które w większości mieszczą się w domach kultury, skarżą się, że otrzymanie takiej dotacji uzależnione jest od spełnienia wielu warunków. M.in. w ciągu roku muszą zagrać 300 seansów, a przy prowadzeniu równolegle działalności kulturalnej w salach kinowych nie jest to łatwe do zrealizowania.
Nie przekonuje mnie ten argument. Przecież 300 filmów na rok to mniej niż jeden na dzień. Zresztą od 2011 roku udzieliliśmy już 130 takich dotacji i kina, które zostały zmodernizowane, świetnie sobie radzą.

Opolszczyzna też skorzystała?
Oczywiście. Jeden z wzorcowych projektów, który udał się dzięki naszej dotacji, to kino w Krapkowicach. Wyświetla filmy, gra premiery i ma widzów.

Dlaczego warto chodzić do małych kin?
Bo są kameralne, oferują tańsze bilety niż multipleksy, przed seansami nie ma tylu reklam, no i nie czuć w nich popkornu. Małe kina mogą być też nowocześniejsze od multipleksów. Te ostatnie są już na rynku co najmniej od 10 lat i więcej, a małe kina, które teraz przeszły modernizację, niejednokrotnie oferują lepsze warunki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska