MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Marley z podopolskich Lipek. Dzięki 'Mam Talent' stał się sławny na całą Polskę

Katarzyna Kownacka
- Gdybyś ty wiedział, gdzie byłeś we mnie swoim głosem - zachwyciła się wokalem Kamila Bednarka Agnieszka Chylińska na castingu programu "Mam talent". Dwa odcinki show wystarczyły, by chłopak spod Skarbimierza stał się gwiazdą.

Dziś fanki rzucają w niego stanikami.

Posłuchałam Kamila i zakochałam się w nim. W jego głosie i wyglądzie. Jest świetny, taki słodki i ładny. Kocham Go - wyznaje na forum YouTuba Miśka. "On musi wygrać... I love you :)" - dorzuca kinia2413. "Ma w końcu dziewczynę czy nie?" - dopytuje ktoś inny. "Jejku... Bardzo bym chciała go poznać…" - wzdycha kolejna fanka.

Zaczarował widzów i internautów
- I tak jest cały czas, odkąd Kamil wystąpił w półfinale - śmieje się Kornela Bednarek, młodsza siostra rastamana z Lipek pod Brzegiem. - Po programie dostał trzy i pół tysiąca maili na Naszej Klasie i 400 esemesów. Zawiesił mu się od nich telefon. Do mnie też ciągle ktoś pisze prośby o autograf albo jakiś kontakt… A na którymś z ostatnich koncertów Kamila i jego zespołu było jak na Beatlesach - na scenę poleciały biustonosze...

19-latek z Opolszczyzny zachwycił widzów i internautów kapitalnym głosem, miłością do słonecznego reggae i chłopięcym uśmiechem. Filmik z jego występu w TVN obejrzało na YouTubie już ponad 3 mln internautów. On sam czerwienieje na wspomnienie słów Chylińskiej i rozemocjonowanych dziewczyn.

- Faktycznie piszczą... I wołają: to on! to on! - przyznaje nieco zażenowany. - Potem proszą o autografy. Rozdałem ich już całą masę. A słowa Agnieszki Chylińskiej kompletnie mnie powaliły. Zawstydziłem się mocno, bo to komplement od kogoś, kogo słuchałem, jak byłem mały, i kogo zawsze bardzo szanowałem…

Kornela powszechnej euforii na punkcie brata nie może się nadziwić. - Przecież to po prostu mój brat! Ciągle rozrzuca po domu skarpetki, nie wkłada naczyń do zmywarki, jest roztrzepany i wszystko robi na ostatnią chwilę. Ale przyznam, że kiedy się dostał do półfinału, byłam dumna. Wysłał mi esemesa o treści "3 razy tak". Z wrażenia komórka omal mi nie wypadła.
Tak samo jak wtedy, gdy w półfinale Kuba Wojewódzki, jeszcze zanim Kamil pojawił się na scenie, powiedział, że to on ten półfinał wygra, a potem powtórzył to po jego występie.
- To był dla nas szok - wspomina Kornela. - Tym bardziej że kiedy jechał na eliminacje, trochę się baliśmy z rodzicami, żeby nie został właśnie przez Kubę albo Agnieszkę Chylińską skrytykowany. Bałam się, że jeśli mu się mocniej oberwie, to straci wiarę w siebie i przestanie śpiewać.
Z Kubą Wojewódzkim po występie nie udało się Kamilowi zamienić nawet kilku zdań. Nie spotkał się też z bratanicą jurora, do czego ten publicznie go namawiał. - Dałem jej tylko autograf - przyznaje.

Rastaman już bez kamaszy
Kamil Bednarek jest wokalistą założonego ze znajomymi zespołu StarGuardMuffin. Grają i śpiewają (od występów w TVN coraz częściej) reggae od dwóch lat. Muzyka z Jamajki zauroczyła go kilka lat temu. - Ktoś mi puścił piosenkę, po plecach przeszedł prąd i od tej pory liczy się tylko reggae. Choć wcześniej słuchałem hip-hopu, popu czy jazzu - mówi Kamil.
Potem poszło błyskawicznie - pierwsze fascynacje kolejnymi wykonawcami, pierwsze własne nuty, pierwsza piosenka.

- Napisałem ją o dziewczynie, która mi się podobała - zdradza Kamil. - Nic więcej nie powiem.
W "Mam talent" postanowił się po prostu sprawdzić. Na castingu wykonał piosenkę Kurta Nilsena, norweskiego lureata "Idola", oczywiście w stylu reggae. To wtedy Agnieszka Chylińska tak się nim zachwyciła i zadeklarowała, że przez niego zacznie słuchać muzyki rozsławionej przez Boba Marleya.

- Czy się bałem? Jasne! Zwłaszcza opinii jej i Kuby, bo to ludzie siedzący w branży. Głos mi drżał, rąk z nerwów prawie nie czułem.
Ale po castingu wiedziałem, że im się spodobało. Dlatego teraz jestem trochę spokojniejszy - opowiada chłopak.

W półfinale zaśpiewał - też w stylu reggae - balladę Erica Claptona "Tears in heaven". - Miałem 38 stopni gorączki i gdyby nie telewizyjni medycy i sterydy, którymi potraktowali moje gardło, brzmiałbym jak Nergal - śmieje się Kamil. - Ale najzabawniejsze jest to, że czytam na forach, że byłem najarany... Nikomu nie przyszło do głowy, że mogłem być chory! Widać tak się już ludziom kojarzy - reggae, Jamajka, trawa...

Wśród fanów zyskał przydomek "rastamana w kamaszach", bo na przesłuchaniach zadeklarował, że chce iść po szkole do wojska. - Zaraził mnie do tego pomysłu wujek - porucznik - opowiada Kamil. - Ale kiedy zaczęła się przygoda z "Mam talent", przestałem myśleć o wojsku. Może właśnie otwierają się przede mną drzwi i dzięki temu będę mógł robić to, co uwielbiam, czyli śpiewać.

Z półfinału najlepiej pamięta Jędrka Indebskiego, 8-letniego hiphopowca. - Był niesamowity w tym, co robił! Bardzo mi go było szkoda, kiedy okazało się, że nie wejdzie do finału i kiedy tak bardzo się popłakał - wspomina Kamil. - Pocieszałem go na zapleczu, bo jakoś szczególnie mnie polubił. Myślę, że jeszcze będzie o nim głośno. Ma ogromny talent, a jest jeszcze bardzo młody. Byle się tylko nie poddał.

Lipki - polska Jamajka
Kamil pochodzi z mocno umuzykalnionej rodziny. Jego dziadek grał na akordeonie, tata na perkusji, gitarze i akordeonie, o dwa lata młodsza Kornela - na wiolonczeli (i śpiewa), a cztery lata młodszy brat Konrad - na perkusji. Kamil też potrafi zagrać na kilku instrumentach - klawiszach, gitarze, perkusji, a przede wszystkim saksofonie, na którym grał w szkole muzycznej I stopnia.

- Tylko ja w domu słucham - śmieje się Elżbieta Bednarek, mama wokalisty. - Ale że będę oglądać swoje dziecko w telewizji, nie przypuszczałam. Oczywiście cieszę się z jego sukcesów, ale i trochę martwię, że syn mi ucieka w świat... No i ta jego nagła popularność. Marzy mi się, żeby już wszystko ucichło i wróciło do normy, choć oczywiście będę mocno trzymać kciuki, żeby mu się udało i żeby wygrał.

Kamil z dumą podkreśla, że pochodzi z niewielkich Lipek w gminie Skarbimierz. To tu, jak powiedział przed wielomilionową publicznością "Mam talent", jest jego Jamajka.
- I to wcale nie było pod publiczkę! - zapewnia. - Mam tu swoje miejsce, zieleń, przestrzeń, wolność. Mogę wyjść na ogródek w bokserkach i nikomu to nie przeszkadza. Nie zamierzam się stąd wynosić, nawet gdybym wygrał ten program.

- Jaka tam Jamajka… - śmieje się sołtys Władysława Świerczek. - Chociaż reggae to się u nas słucha, i to wcale nie od "Mam talent". Kamil ze dwa razy dał nam tu koncert. Młodzieży się spodobało, starszym też.

Dlatego cała wieś z panią sołtys na czele w ostatnią sobotę na Kamila Bednarka głosowała. Tym bardziej że - co stanowczo podkreślają starsi mieszkańcy Lipek - Kamil to bardzo porządny i grzeczny chłopak. Kłania się zawsze i pięknie uśmiecha. - Oby się tylko przez tę Warszawę i sławę nie zepsuł - martwi się Władysława Świerczek. - Bo intuicja mi mówi, że wygra ten program i będzie pierwszą osobą od nas, która pójdzie gdzieś dalej w świat. W każdym razie na pewno będziemy na niego głosować w finale!

Następny egzamin - matura
Kciuki za 19-latka trzymają też jego koledzy i nauczyciele z brzeskiego I LO. - Oczywiście, że oglądaliśmy jego występ i wysyłaliśmy esemesy - zapewniają wicedyrektor szkoły Michał Szkudlarek i wychowawczyni, Agnieszka Krzywańska. - Po ostatnim występie wierzymy, że wygra tę edycję. Jurorzy go chwalą, publiczność uwielbia, a on sam śpiewa świetnie.
A po wygranej - zapowiadają - będą go mocno dyscyplinować. Ma nadrobić zaległości i przygotować się do matury. W ubiegłym roku nie zaliczył matematyki i nie został dopuszczony do matury. - Postawił wszystko na muzykę. Szanujemy to - zapewnia dyrektor szkoły. - Ale jest w nim wola nadrobienia braków, więc myślę, że teraz sobie poradzi.

Wychowawcy przyznają, że przez koncerty i program Kamila często na lekcjach nie ma. Ale kiedy wraca i coś zawala, potrafi nawet najbardziej kryzysową sytuację rozładować uśmiechem. - Na pewno jednak nie wykorzystuje swoich muzycznych sukcesów do usprawiedliwiania się. Nie zmienia się póki co pod ich wpływem i z pokorą przyjmuje uwagi dotyczące obowiązków szkolnych - zapewnia Agnieszka Krzywańska. - Dlatego postanowiliśmy przeczekać całe to telewizyjne zamieszanie, trzymać za niego kciuki i głosować, żeby wygrał, a potem mu pomóc tak, by zdał maturę i mógł się rozwijać dalej.

Sam Kamil zapewnia, że nie odpuści. - To siara nie mieć matury, więc ją zdam - obiecuje solennie. - Tym bardziej że potem chciałbym się dostać na wokal do Akademii Muzycznej w Katowicach, żeby się bardziej w tym kierunku kształcić.

Agnieszka Dublańska, koleżanka Kamila z liceum i z konkursów wokalnych, mówi, że jego przykład może zmobilizować innych młodych zdolnych.

- Trzeba mieć odwagę, żeby stanąć przed tak surowym jury, jak w tym programie. Kamil ją miał. Jego sukces to sygnał dla tych, którzy mają pasję, że warto próbować i że można się przebić, choć jest trudno - kwituje.

- Czy wygra? Na pewno! Bardzo w to wierzę - mówi Tina Kasprzak, która zna Kamila jeszcze z gimnazjum. Na sobotnim półfinale wraz z rodzeństwem wokalisty i trójką znajomych kibicowała mu na widowni w studiu TVN. - Na finał też bardzo chcielibyśmy jechać. Znów wyślemy na niego całą masę esemesów. Kamilowi ta wygrana się należy. Tak na dobrą sprawę jest przecież pierwszym wykonawcą w Polsce, który naprawdę popularyzuje reggae.

Za 300 tys. kupi garbusa
- Obiecał mi go - śmieje się Kornela Bednarek, siostra Kamila.
- A co tak naprawdę bym z tą wygraną zrobił - nie mam pojęcia - zastanawia się finalista "Mam talent". - Może kupiłbym mieszkanie we Wrocławiu i je wynajął, a w ramach szaleństwa pojechałbym na Bora Bora. No i na Jamajkę, ale trochę później.

Muzycznych planów, tych, które już wciela w życie, i tych, które jeszcze przed nim, Kamil ma masę. Chce na przykład nauczyć się jamajskiego i w nim pisać piosenki. - Wiem, że we Wrocławiu są nauczyciele tego języka, bo już o to wypytywałem - mówi. - Mam nadzieję, że po programie i maturze będę się mógł za to zabrać.

Już teraz czas ma gorący - właśnie dziś ukazuje się debiutancka płyta jego zespołu StarGuardMuffin zatytułowana "Szanuj…". - Sami na nią zarobiliśmy i sami stworzyliśmy, jeszcze zanim wystartowałem w programie. Dlatego tak nas cieszy - mówi Kamil. - A mój występ sprawił, że zainteresowanie nią przeszło nasze oczekiwania.
- Ale to wcale nie jego debiutancki krążek - zdradza siostra wokalisty. - Jak mieliśmy po kilka lat, to nagraliśmy w trójkę płytę w prezencie dla babci... Reggae tam nie było, raczej jakiś "Biały miś".

Na krążku "Szanuj..." Kamil na pewno nie poprzestanie.
- Mój brat w plecaku zamiast książek nosi głośniki albo inne muzyczne gadżety i ciągle coś tworzy. Jak tylko wraca ze szkoły zamyka się w swoim pokoju i gra - mówi Kornela. - Czasem muszę go uciszać, żeby się pouczyć. Bardzo mu kibicuję, choć zaczęłam się ostatnio bać, że jak zrobi karierę, to gdzieś ucieknie i go nie będzie.

Finał programu "Mam talent" już 27 listopada. Co zaśpiewa rastaman spod Brzegu? - Może coś Marleya, może swojego - jeszcze nie wiem. Ale i tak bym nie zdradził, niespodzianka musi być - ucina. Chętniej opowiada o tym, w czym wystąpi. - W koszulce mojego zespołu i bluzie z jamajskim motywem.

Czytaj e-wydanie »
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska