Męczennik rodem z Bliszczyc

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Jedynie obecne dostępne zdjęcie ks. Trackiego pochodzi z około 1930 roku.
Jedynie obecne dostępne zdjęcie ks. Trackiego pochodzi z około 1930 roku. Wikipedia
120 lat temu w Bliszczycach urodził się ks. Alfons Tracki. 70 lat temu został rozstrzelany przez albańskich komunistów za udzielenie sakramentu chorych rannemu partyzantowi. W sobotę zostanie ogłoszony błogosławionym.

Onowym błogosławionym pochodzącym z diecezji opolskiej wiadomo stosunkowo niewiele. Urodzony w Bliszczycach niedaleko Branic 2 grudnia 1896 roku, już jako nastolatek wyjechał z regionu, a większość życia spędził w Albanii. Po objęciu tam władzy przez komunistów nie tylko odmówił wyjazdu z kraju, ale odważył się udzielić sakramentu chorych parafianinowi, 26-letniemu mężczyźnie (nazywał się Ndoc Jakova), który został ranny w walce z komunistami i ukrywał się w górach.

To, co dla ks. Trackiego było wypełnieniem kapłańskiego obowiązku, dla reżimu Envera Hodży było aktem zdrady. Ksiądz został aresztowany 25 czerwca 1946 r. Przez sąd wojskowy został skazany na karę śmierci za działalność antykomunistyczną i za współpracę z okupantem. Wyrok wykonano - według różnych źródeł - 18 lub 19 lipca 1946 roku. O piątej rano ksiądz został rozstrzelany pod murem cmentarza w Szkodrze. Nie wiadomo, gdzie został pochowany.

Z całą pewnością może być uważany za męczennika, skoro bezpośrednim powodem jego osądzenia i śmierci było udzielenie sakramentu rannemu człowiekowi.

W sobotę w albańskiej Szkodrze ks. Alfons Tracki zostanie wyniesiony na ołtarze w grupie 38 męczenników systemu komunistycznego zabitych „z nienawiści do wiary”. Większość z nich to duchowni albańscy. Są w tym gronie biskup Wincenty Prennushi, ośmiu franciszkanów, włoski wiceprzełożony albańskich jezuitów Giovanni Fausti i drugi - obok ks. Trackiego - duchowny z Niemiec, Joseph Marxen.

Kiedy czyta się wspomnienia bpa Zefa Simoniego, jednego z tych księży, którym udało się przeżyć w „pierwszym ateistycznym państwie świata” mimo długoletniego pobytu w obozie karnym, trudno się oprzeć wrażeniu, iż ks. Tracki, który szybko doczekał się wykonania wyroku śmierci przez rozstrzelanie, miał dużo szczęścia. Wielu duchownym zabitym w latach 40. i później w Albanii nie oszczędzono męczarni. Pierwszy z zamordowanych, ks. Lazer Shantoja, któremu ćwiartowano ręce i nogi, został dobity strzałem z karabinu na prośbę matki, która gotowa była nawet zapłacić za amunicję potrzebną do egzekucji, bo nie mogła patrzeć na mękę syna. Męczenników topiono w bagnach, przetrzymywano w dołach kloacznych, zamykano żywcem do trumien, a ich szczątki rzucano psom na pożarcie. Jednego z duchownych podczas śledztwa związano na trzy dni razem ze zwłokami, aby mógł się „nasycić sokami zmarłego”. Enver Hodża konsekwentnie tępił księży, których uważał za ludzi bez ojczyzny, wiernych Watykanowi, przygotowanych do walki z komunistami i sprzyjających kontrrewolucji.

Alfons Tracki przyszedł na świat w Bliszczycach i został ochrzczony 13 grudnia 1896 roku w miejscowym kościele św. Katarzyny Aleksandryjskiej, co potwierdza parafialna księga chrztów. Miał dwóch braci i siostrę. Praktycznie nie ma tu po nim pamiątek. Nie tylko dlatego, że od jego urodzenia minęło 120 lat. W całości została wymieniona ludność. Niemcy po 1945 roku musieli wyjechać, na ich miejsce przyjechali repatrianci.

- Ale brak pamiątek, nie tylko po ks. Trackim, ale w ogóle z czasów przedwojennych, to przede wszystkim dzieło szabrowników - mówi ks. Marek Wcisło, proboszcz w Bliszczycach. - To była bogata wioska, więc ich łupem padło m.in. siedem fortepianów, meble i wiele innych dóbr.

Pamiątką po rodzinie Trackich może być drewniany przedwojenny krzyż znaleziony w budynku, w którym dziś znajduje się przedszkole, a na początku XX wieku było mieszkanie służbowe strażników granicznych. Mieszkał tu niegdyś Józef Tracki z żoną Marią (z domu Schramm) i z dziećmi. Czy ozdobny rzeźbiony krzyż należał do nich, czy do późniejszych lokatorów (kiedy rodzina Trackich przeniosła się do Wrocławia i zamieszkała na terenie parafii św. Elżbiety), już się pewnie nie dowiemy.

- Na pewno jest to pamiątka z tego miejsca, ale to wszystko, co o niej wiadomo - dodaje ks. proboszcz.

Jest natomiast szansa, by dowiedzieć się więcej o misyjnej i duszpasterskiej aktywności ks. Trackiego w Albanii.

- U prywatnego kolekcjonera w Berlinie natknąłem się kiedyś przypadkiem na trzy tomy pamiętników pozostawionych przez bliżej mi nieznanego ks. Johanna Prochottę - opowiada opolski pasjonat historii Romuald Kulik. - Ten ksiądz korespondował z kilkunastoma misjonarzami i misjonarkami, także z ks. Trackim, a fragmenty i streszczenia listów opisujących jego pracę w Albanii przytacza w tym pamiętniku. Ks. Prochotta pisze, że wysyłał misjonarzowi do Albanii tytoń. W tych zapiskach znajduje się także zdjęcie ks. Trackiego. To prawdziwy unikat, bo obecnie w obiegu jest tylko jedna fotografia błogosławionego z czasów młodości. Na tym berlińskim zdjęciu ksiądz jest już łysawy i ma bujnego wąsa. Została tam też zreprodukowana okładka modlitewnika, który został wydrukowany po albańsku w opolskiej drukarni Erdmana Raabego, a nakład ks. Prochotta wysłał do Albanii. Ów kolekcjoner - o ile wiem - gotów jest owe pamiętniki w formie zdigitalizowanej udostępnić.

Tymczasem o ks. Trackim wiemy, iż w 1911 roku nawiązał kontakt z Kongregacją Młodzieży Szkolnej w Wiedniu. Rok później - wbrew woli ojca, który marzył dla niego o karierze wojskowej - rozpoczął nowicjat w zakonie Fratres Maristae Scholarum. Rok później przyjął strój duchowny i imię Gebhard. Zgromadzenie, do którego należał, zajmowało się m.in. prowadzeniem szkół w krajach o wysokim poziomie analfabetyzmu. Już w czasie studiów miał okazję poznać Albanię i Czarnogórę. Musiał wprawdzie wrócić do Wrocławia, by odbyć służbę wojskową, ale po niej wrócił do Albanii i 14 czerwca 1925 roku został przez arcybiskupa Lazzaro Media wyświęcony na księdza. Biskup skierował go do pracy wikariusza w katedrze w Szkodrze.

Następnie pracował w północnej Albanii, wiele czasu poświęcając duszpasterstwu dzieci i młodzieży. Założył dla nich m.in. kulturalno-sportowe stowarzyszenie Viribus Unitis (Wspólnymi Siłami).

Niemieckie pochodzenie oraz wyniesiona z domu i ze szkoły znajomość języka niemieckiego pozwoliły mu w czasie II wojny światowej negocjować uwolnienie wielu Albańczyków z rąk Wehrmachtu okupującego Albanię w latach 1943-44. Po przejęciu władzy przez komunistów odmówił wyjazdu z Albanii, co miało go wkrótce doprowadzić do męczeńskiej śmierci.

Proces beatyfikacyjny arcybiskupa Vincenca Prennushi i 37 innych księży, którzy zginęli lub zostali zamordowani w latach 1945-74 w komunistycznej Albanii, zakończył się na szczeblu diecezjalnym 8 grudnia 2010 roku. 26 kwietnia 2016 papież Franciszek podpisał dekret uznający ich za męczenników.

W sobotę beatyfikacja

5 listopada w Szkodrze kard. Angelo Amato, prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, ogłosi ks. Alfonsa Trackiego i 37 innych męczenników z Albanii błogosławionymi. Na uroczystości beatyfikacyjne pojechał proboszcz parafii Bliszczyce ks. Marek Wcisło oraz przedstawiciel parafian. Swój udział zapowiedziała także delegacja byłych mieszkańców obecnie przebywających w Niemczech.

Tydzień później, 12 listopada 2016, w Bliszczycach odbędą się diecezjalne uroczystości dziękczynne z udziałem biskupów opolskich i gliwickich oraz biskupów seniorów. W ich trakcie wizerunek nowego błogosławionego wniosą uroczyście do kościoła klerycy opolskiego seminarium oraz przedstawiciele parafian.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska