Miejsce na medal Bartka Bonka już czeka w domu...[wideo]

Redakcja
Ten rok dla rodziny Bonków będzie wyjątkowy z jeszcze jednego powodu. W grudniu państwu Bonkom mają się urodzić bliźniaki. Prawdopodobnie to będą siostrzyczki 8-letniego Mateusza.
Ten rok dla rodziny Bonków będzie wyjątkowy z jeszcze jednego powodu. W grudniu państwu Bonkom mają się urodzić bliźniaki. Prawdopodobnie to będą siostrzyczki 8-letniego Mateusza. Sławomir Mielnik
- Nie możemy się z synem doczekać męża. Nie widzieliśmy się od półtora miesiąca - mówi Barbara Bonk, żona naszego medalisty olimpijskiego.

Poniedziałkowy wieczór był wyjątkowy dla rodziny Bonków. Bartek odniósł największy sukces w karierze. Zdobył w Londynie brązowy medal olimpijski.

- Podczas transmisji razem z córką i wnukiem krzyczeliśmy wniebogłosy, starając się jakoś w ten sposób pomóc Bartkowi - mówi pani Danuta Sachmacińska, teściowa naszego medalisty. - Jak już zdobył medal, to ze szczęścia co chwilę płaczę.

- Też się bardzo wzruszyłam - mówi pani Barbara, która w przeszłości była sztangistką. Miała medal mistrzostw Europy juniorów. Dźwigać przestała w 2003 roku.

- Zawsze staram się wspierać męża i dodawać mu otuchy - tłumaczy. - Przed startem rozmawiałam z nim w niedzielę wieczorem. Nie był w dobrym nastroju. Mówił, że wszystko go boli. Zresztą w ostatnich miesiącach miał też chwile zwątpienia przez szereg kontuzji, które go trapiły. Powtarzałam mu, że jest tak blisko celu, że start na igrzyskach już jest tuż-tuż, że przecież tak strasznie ciężko pracował. Po starcie już była wielka radość. Zadzwonił około godziny 24. Był szczęśliwy. Ten medal olimpijski to dla niego wielka nagroda za te wszystkie lata wyrzeczeń.

Pani Barbara pracuje w administracji szpitala wojewódzkiego. - Chyba wszyscy pracownicy szpitala mi już gratulowali - śmieje się żona medalisty.

W rodzinie Bonków ten rok będzie szczególny jeszcze z jednego powodu: w grudniu państwu Bonkom mają się bowiem urodzić bliźniaki. Podobno mają to być dwie dziewczynki. Na rodzeństwo nie może się doczekać syn państwa Bonków - 8-letni Mateusz. Sam jest bardzo dumny z taty i mówi, że też chce być sportowcem. Trenował karate, a teraz zamierza ćwiczyć tenis.

Sztangiści Budowlanych na wczorajszym treningu musieli przerzucić po kilka ton. Z medalu kolegi cieszą się: (od lewej) Mateusz Kasina, Łukasz Krawczyk, Kornel Czekiel i Paweł Koszałka.
(fot. Paweł Stauffer)

A jak sukces Bartłomieja Bonka przyjęli jego koledzy z klubu?

- Bartkowi ten brązowy medal olimpijski należał się jak mało komu - mówi kolega Bonka z Budowlanych Opole Tomasz Rosoł, mistrz Polski w wadze do 69 kg. - Bo musiał znieść na treningu wiele bólu.

Wtorkowe przedpołudnie, kilkanaście godzin po wielkim sukcesie Bartłomieja Bonka na igrzyskach w Londynie w opolskim klubie było nieco inne niż zazwyczaj.

- Oj panie, radio, telewizja, gazety, wszyscy tu są - śmieje się portier zatrudniony w hali Budowlanych. - Zresztą nic dziwnego, taki sukces.

Na pytania dziennikarzy cierpliwie odpowiada trener i dyrektor Budowlanych Ryszard Szewczyk, twórca potęgi opolskiej sztangi.

- Rozmawialiśmy parę godzin po zawodach - mówi trener. - Nie ukrywałem, że mimo sukcesu czuję niedosyt. Powiedziałem mu wprost: Bartek, miałeś na tacy złoty medal.

Ale o takim wyniku na olimpiadzie marzą też młodzi zawodnicy jak 23-letni Tomasz Rosoł.
- Wiadomo, że start na igrzyskach, to wielkie wydarzenie dla każdego sportowca, nie wspominając już o zdobytym medalu - zaznacza Rosoł. - Bartek go zdobył i jestem dumny z niego. Zresztą to dobry kolega, spokojny, zrównoważony. Wiele się od niego można nauczyć. Jego technika dźwigania jest wręcz wzorcowa. Staram się więc go podpatrywać na treningach.

- Bartek jest też bardzo sympatyczny i potrafi zażartować - dodaje inny z zawodników opolskiego klubu Łukasz Krawczyk. - Przy tym jest cierpliwy i wytrzymały, zwłaszcza na ból, bo wiele go musiał znieść.

Koledzy naszego medalisty jeszcze się zastanawiają, jak powitają go w Opolu. - Coś pewnie wymyślimy - dodaje Rosoł.

Mimo medalu Bonka wczoraj sztangiści Budowlanych nie mieli taryfy ulgowej, tylko normalny ciężki trening.

- Żeby zobrazować jak on jest ciężki, powiem, że Bartek Bonk w czasie takich mocniejszych przygotowań musi przerzucić podczas jednego intensywnego treningu średnio około ośmiu ton - tłumaczy trener Szewczyk. - W ciężarach nie ma przypadku. Jak się nie wypracuje formy na treningu, to wyniku nie będzie.

Nic więc dziwnego, że sztangiści Budowlanych uwijali się wczoraj niesamowicie, a z salki treningowej co chwilę było słychać głuchy odgłos upadającej sztangi.

Trener wspominał, jak pochodzący z Sępólna Krajeńskiego Bonk trafił do Opola.
- Odbywała się u nas olimpiada młodzieży i Bartek przyjechał i wygrał w swojej wadze - przypominał trener Szewczyk. - Widziałem, że coś potrafi. Byłem wtedy trenerem kadry narodowej i wziąłem go na zgrupowanie do Cetniewa. Powiedziałem sobie, że jeśli wytrzyma ten obóz, to coś z niego będzie. Bartek wytrzymał, choć wyznaczyłem mu jeszcze jedno zadnie. Musiał ściąć długie włosy, żeby wyglądać jak człowiek - śmieje się trener.

W 2002 roku Bonk został zawodnikiem Budowlanych. Szkoleniowiec mówi, że pracować z nim trzeba delikatnie ze względu na kontuzje.

- A jak coś “mruczy pod nosem", to najlepiej udawać, że się nie słyszy - żartuje trener Szewczyk. - Bartek popisał się hartem ducha, bo często ratował się środkami przeciwbólowymi. Mogłem mu tylko współczuć, ale powtarzałem, że coś musimy robić, by spróbować powalczyć w Londynie. No i świetnie powalczył.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska