Mieszkańcy kontra ZGKiM w Krapkowicach. „U nas w końcu dojdzie do tragedii”

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Mieszkańcy budynku komunalnego przy ul. Opolskiej 39  w Krapkowicach uważają, że stan budynku jest opłakany i zagraża ich bezpieczeństwu. ZGKiM utrzymuje, że budynek jest poddawany obowiązkowym przeglądom, a jeśli protokoły zawierają uwagi, to usterki są usuwane.
Mieszkańcy budynku komunalnego przy ul. Opolskiej 39 w Krapkowicach uważają, że stan budynku jest opłakany i zagraża ich bezpieczeństwu. ZGKiM utrzymuje, że budynek jest poddawany obowiązkowym przeglądom, a jeśli protokoły zawierają uwagi, to usterki są usuwane. archiwum prywatne
Mieszkańcy budynku przy ul. Opolskiej w Krapkowicach skarżą się, że jego stan techniczny zagraża ich bezpieczeństwu. „Podczas wichury na chodnik spadały dachówki. Ostatnio doszło do pożaru i tylko cudem nikt nie ucierpiał” – wyliczają. Spółka komunalna, która administruje obiektem zapewnia, że obiekt nadaje się do użytku.

- Wychowujemy sześcioro dzieci, najmłodsze ma 1,5 roku. Od dwóch lat żyjemy z duszą na ramieniu, bo budynek jest w opłakanym stanie, a ZGKiM – mimo że chcemy dołożyć się do remontu – nic z tym nie robi – mówi Aneta Pietrzak, która mieszka z rodziną w budynku komunalnym przy ul. Opolskiej 39 w Krapkowicach. – W sumie jest tu sześć mieszkań, z czego połowa – m.in. nasze - została wykupiona. To nie jest tak, że my nie poczuwamy się do remontu, ale spółka komunalna rozkłada ręce, tłumacząc się brakiem pieniędzy.

Dwa tygodnie temu w blisko stuletnim budynku doszło do niebezpiecznej sytuacji.

– Sąsiadka z góry zaalarmowała, że spod jej podłogi wydobywa się dym. Mieszka nad nami, więc była pewna, że to u nas coś się dzieje – wspomina pani Aneta. – U nas ognia nie znaleźliśmy. Gdy przyjechała straż, okazało się, że źródło jest w lokalu, w którym nikt nie mieszka. Strażacy tłumaczyli, że poszła iskra z komina i zaczęło się tlić. W budynku są drewniane stropy, więc gdyby nikt w porę tego nie zauważył mogło dojść do tragedii.

Czytelniczka mówi, że ona oraz jej sąsiedzi nie czują się w swoich domach bezpiecznie. – Kominiarz powiedział, że kominy są w takim stanie technicznym, że nie powinny być używane. Część osób ogrzewa mieszkania kominkami czy kozami i trudno się spodziewać, że oni zimą zrezygnują z palenia w nich – mówi pani Aneta.

Niepokój budzi również stan dachu, z którego przy silniejszych podmuchach wiatru spadają dachówki. – Podczas ostatniej wichury one sypały się na chodnik i stwarzały zagrożenie dla przechodniów. Nawet strażacy przy okazji tego pożaru mówili, że dach jest w dramatycznym stanie. Spółka komunalna przysłała fachowców, którzy uporali się z tym w trzy godziny. Zapewne przyczepili te dachówki, które trzymały się na słowo honoru, ale przy kolejnym silnym wietrze problem wróci – skarży się krapkowiczanka. – Fachowiec wycenił remont dachu na około 30 tys. złotych i właściciele mieszkań byliby skłonni podzielić się tymi kosztami. Problem jest ze spółką komunalną, która tłumaczy się brakiem pieniędzy. Nie wiemy już, gdzie szukać pomocy.

Administrator, czyli Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Krapkowicach zapewnia, że budynek jest poddawany obowiązkowym przeglądom, a jeśli protokoły zawierają uwagi, to usterki są usuwane.

- 30 stycznia doszło w międzystropiu do zadymienia. Po interwencji straży pożarnej przystąpiono niezwłocznie do naprawy powstałych uszkodzeń. Na dzień dzisiejszy, po dokonanych badaniach przez kominiarza, kominy zostały dopuszczone do użytkowania – zapewnia Józef Piosek, prezes ZGKiM

.

Prezes zwraca uwagę, że pierwszy lokal przy Opolskiej 39 został sprzedany w 2014 roku (mieszkańcy twierdzą, że było to rok później), a budynek od tego momentu, z mocy prawa, stał się wspólnotą mieszkaniową (obecnie 42 proc. udziałów ma gmina, na 58 proc. właściciele prywatni). - Do dnia dzisiejszego właściciele nie określili sposobu zarządu. Spółka w rozmowach z właścicielami sugerowała wybór zarządu, jednak właściciele nie podejmowali i nie podejmują tego tematu. Gdyby właściciele od początku zdecydowali się nas określenie sposobu zarządu i określili np. zaliczkę na fundusz remontowy w wysokości 0,10 zł. od 1 jednostki udziału, to w chwili obecnej na koncie remontowym byłoby 100 tyś złotych – wylicza prezes i dodaje, że obecnie spółka pobiera jedynie tzw. opłaty eksploatacyjne, m.in. na ubezpieczenie, usługi kominiarskie, czy niezbędne przeglądy.

- Opłata eksploatacyjna jest kwotą dużo niższą aniżeli czynsz, który był płacony przez każdego najemcę przed wykupem lokalu (dla mieszkania 60 m2 wynosi 100 zł miesięcznie) – argumentuje Józef Piosek.- Podkreślamy, że budynek nadaje się do użytkowania. W przypadku koniecznych napraw na dachu są one wykonywane na bieżąco. (…) W obecnym stanie (czyli dopóki nie zostanie określony sposób zarządu – przyp. red.) spółka nasza nie podejmie się występowania w imieniu właścicieli jako strona umowy remontu (np. wymiany pokrycia dachowego) bez zabezpieczonych środków na ten cel, na wyodrębnionym koncie wspólnoty. Z naszych doświadczeń wynika, że wielu właścicieli nie jest zainteresowanych sformalizowaniem zarządu wspólnotą z uwagi na dużo niższe miesięczne opłaty, które nie uwzględniają funduszu remontowego.

- Nie przekonuje nas to tłumaczenie - mówi Aneta Pietrzak. - Do tej pory słyszeliśmy, że ZGKiM nie dołoży się do remontu, bo nie ma pieniędzy. Takie wytłumaczenie pojawiło się m.in. w odpowiedzi na nasze pismo z ubiegłego roku. Podpisał się pod tym sam prezes.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy warto kupować dzisiaj mieszkanie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska