Liczby
Liczby
11202 osoby muszą wziąć udział w głosowaniu, aby referendum w sprawie odwołania rady miejskiej było ważne
9756 głosujących musi przyjść do urn, by zdecydować o tym, czy burmistrz Jolanta Barska ma zostać odwołana czy pozostać na stanowisku
2766 - tylu zaledwie mieszkańców poszło do urn poczas referendum 28 marca w sprawie prywatyzacji rynku
Mam obawy co do frekwencji, ale też nadzieję, że mieszkańcy obudzą się i liczniej niż ostatnio pójdą do urn - przyznaje Zbigniew Stachowiak z komitetu referendalnego, gdzie tuż po świętach rozpoczęto przygotowania do kolejnej kampanii. Tym razem inicjatorzy chcą być bardziej skuteczni i zastanawiają się jak dotrzeć do społeczeństwa z informacją.
Stachowiak twierdzi bowiem, że ostatnie referendum nie udało się głównie dlatego, że ludzie byli niedoinformowani. Przyznaje, że wynikiem ostatniego głosowania, gdzie do urn poszło niecałe 3 tys. mieszkańców jest mocno zawiedziony. - Tyle osób domagało się zorganizowania akcji. Przecież na wszystkich naszych listach podpisało się grubo ponad 10 tysięcy ludzi. I gdzie oni byli 28 marca - pyta rozżalony. - Pewnie części po prostu się nie chciało. A szkoda...
Ale żeby inicjatorzy nie mieli sobie nic do zarzucenia w kwestii niedoinformowania nysan o terminie głosowania, chcą możliwie często przypominać o niedzielnej dacie. - Niewykluczone, że wykorzystamy do tego telebim w centrum miasta, na którym będzie widniała informacja. Informacja, nie agitacja - podkreśla Stachowiak.
Aby nikt nie zarzucił komitetowi łamania ciszy wyborczej, ten zwrócił się nawet do Krajowego Biura Wyborczego w Opolu z zapytaniem, czy kampania informacyjna może prowadzona być również w niedzielę.
- Może pod warunkiem, że będzie to tylko informacja bez agitacji. Suche fakty. Taką decyzję podjęła Państwowa Komisja Wyborcza w Warszawie - informuje Joanna Maksymow z KBW w Opolu.
Maksymow przypomina, że aby niedzielne referendum było ważne, do urn musi pójść przynajmniej 20 procent uprawnionych. - 20 w przypadku głosowania w sprawie odwołania burmistrza i 23 procent w kwestii rady miejskiej - informuje pani Joanna.
Oznacza to, że do lokali, które będą czynne od godz. 6.00 rano do 20.00 musi pofatygować się przeszło 11 tysięcy nysan. Natomiast aby głosowanie było skuteczne w obydwu przypadkach, za odwołaniem musi opowiedzieć się ponad połowa (50 procent plus jeden głos) głosujących.
- Ja oczywiście nie wezmę w tym udziału, ponieważ całe referendum oparte jest na kłamstwach i nieprawdziwych zarzutach, ale nysanie sami zdecydują, co jest słuszne - mówi burmistrz Barska, której komitet referendalny zarzuca niegospodarność i złe rządzenie Nysą.
Stachowiak wychodzi z założenia, że nawet, jeśli niedzielne referendum się nie powiedzie, to korzyść z niego i tak będzie: - To żółta kartka dla włodarzy przed jesiennymi wyborami. Po tym na pewno trudniej będzie im ponownie wdrapać się na stołki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?