MKS Kluczbork przegrał w rzutach karnych z GKP Gorzów 2-3

fot. Stanisław Stemplewski
O piłkę walczą: Tomasz Kazimierowicz (z lewej) i obrońca z Gorzowa Paweł Grocholski.
O piłkę walczą: Tomasz Kazimierowicz (z lewej) i obrońca z Gorzowa Paweł Grocholski. fot. Stanisław Stemplewski
MKS Kluczbork nie potrafił przez 120 minut zdobyć gola. Nasz zespół przegrał z GKP Gorzów w rzutach karnych i odpadł z Pucharu Polski.

Zakończyła się przygoda podopiecznych Grzegorza Kowalskiego z rozgrywkami Pucharu Polski. Nasi zawodnicy mogą sobie "pluć w brodę", bo przegrali wczorajszy mecz na własne życzenie.

- Powinniśmy wygrać w regulaminowym czasie gry - podkreślał trener Kowalski. - Niemoc strzelecka, która dopadła nas też w meczach ligowych (MKS nie zdobył w lidze gola przez 260 minut - dop. red.) jednak trwa, a po takiej porażce ciężko nam się będzie pozbierać pod względem psychicznym. Musimy to jednak zrobić jak najszybciej, bo już w sobotę ważny mecz ligowy z Motorem Lublin.

MKS miał co najmniej sześć świetnych okazji do zdobycia gola. W pierwszej połowie bramkarz GKP Sławomir Janicki znakomicie obronił dwa strzały Arkadiusza Półchłopka. Po przerwie popisał się też po uderzeniu Adama Orłowicza.

Szczęścia nie miał Waldemar Sobota. Po jego strzale piłkę z linii bramkowej wybił obrońca gości. Już w dogrywce spudłował Patryk Tuszyński, a w 120. min Sobota miał "meczbola". Jak nie trafił do siatki będąc sam przed Janickim wie chyba tylko on sam.

Wówczas goście grali w dziewięciu (taka przewaga MKS-u była przez 20 minut). Dwie żółte kartki zobaczył Brain Obem, a za dyskusje z sędzią drugą żółtą, (w konsekwencji czerwoną) kartkę ujrzał Grzegorz Jakosz.

Protokół

Protokół

MKS Kluczbork - GKP Gorzów 0-0 rzuty karne 2-3

Rzuty karne: 0-1 Piątkowski, 1-1 Sobota, 1-1 Maliszewski (obronił Świtała), 2-1 Kazimierowicz, 2-1 Sing (obronił Świtała), 2-1 Tuszyński (słupek), 2-2 Łuszkiewicz, 2-2 Odrzywolski (obronił Janicki), 2-3 Janusiński, 2-3 Surowiak (obronił Janicki).
MKS: Świtała - Orłowicz (71. Surowiak), Jagieniak, Odrzywolski, Stawowy - Niziołek (89. Hober), Nowacki, Kazimierowicz, Tuszyński - Sobota, Półchłopek (62. Sobotta). Trener Grzegorz Kowalski.
GKP: Janicki - Ziemniak (83. Sing), Jakosz, Grocholski, Wojciechowski - Kaczmarczyk, Obem, Maliszewski, Wan (46. Łuszkiewicz) - Janusiński, Ilków-Gołąb (59. Piątkowski). Trener Adam Topolski.
Sędziował Mariusz Trofimiec (Kielce). Żółte kartki: Jagieniak - Jakosz, Łuszkiewicz, Janusiński, Obem, Wojciechowski. Czerwone kartki: Obem (102. - za dwie żółte), Jakosz (102. - za dwie żółte). Widzów 500.

O końcowym rozstrzygnięciu decydowały rzuty karne. Kiedy nasz golkiper Grzegorz Świtała obronił dwie jedenastki wydawało się, że MKS musi wręcz awansować.

- Byłem już prawie pewny, że zwyciężymy - podkreślał napastnik MKS-u Piotr Sobotta. - Jeszcze raz się jednak okazało, że karne to loteria.

W słupek trafił Patryk Tuszyński, a potem Janicki obronił jeszcze strzały Pawła Odrzywolskiego i Marcela Surowiaka. Goście natomiast nie pudłowali.
- Pokazalismy charakter - mówił Janicki. - Graliśmy bez sześciu podstawowych piłkarzy, kończyliśmy w dziewiątkę, w karnych mieliśmy trudną sytuację, a jednak wygraliśmy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska