Moje kresy. Generał-barman

Stanisław S. Nicieja
Gen. Maczek z gen. Tadeuszem Borem-Komorowskim.
Gen. Maczek z gen. Tadeuszem Borem-Komorowskim. Ze zb. Juliusza Englerta z Londynu
Drugim wywodzącym się z Drohobycza sławnym generałem był Stanisław Maczek (1892-1994) – absolutnie legendarna postać z czasów II wojny światowej, otoczona estymą oraz sławą dowódcy zwycięskiego i troszczącego się o podkomendnych. Po wojnie, decydując się na emigrację, osiadł w Edynburgu i stał się wielkim samotnikiem.

Na poboczu polityki

W przeciwieństwie do gen. Władysława Andersa, Stanisław Maczek nie angażował się politycznie i stronił od waśni, które rozdzierały emigrację londyńską. Nie przyjmował stanowisk politycznych. Nie chciał przyjąć na emigracji prezydentury oraz buławy marszałkowskiej z rąk prezydenta RP na uchodźstwie. Nie miał tak skomplikowanej osobowości jak jego rówieśnik – gen. Michał Tokarzewski-Karaszewicz. „Tak niech znaczy tak, a białe niech będzie białe” – mawiał.

Urodził się co prawda w Szczercu, 20 km na północ od Lwowa, ale jako kilkuletni chłopiec przeprowadził się z rodzicami do Drohobycza i tam uczęszczał (w latach 1902-1910) do gimnazjum. Tam też ukształtowała się jego osobowość. Wyrastał w patriotycznym kręgu kolegów gimnazjalnych, rozczytujących się w twórczości Sienkiewicza, Kasprowicza i Żeromskiego: Jak przez chorobę wieku dziecięcego – wspominał – przechodziliśmy wszyscy od Skrzetuskiego do Kmicica, od Judyma do Rozłuckiego. Gdy wstąpił do Związku Strzeleckiego, przyjął pseudonim „Rozłucki” – od nazwiska głównej postaci opowiadania Stefana Żeromskiego „Echa leśne”.

Maczek był z pochodzenia Chorwatem. Jego dziadek – prawnik, sędzia – przywędrował do Galicji z Chorwacji i uległ polonizacji. Ojciec generała – Witold Maczek, również sędzia – poślubił młodą wdowę Annę Czerny-Muellerową i u schyłku życia osiadł w Drohobyczu.

Stanisław Maczek był bliźniakiem – jego młodszy brat Franciszek przyszedł na świat kilka minut po nim. Miał jeszcze dwóch młodszych braci: Jana i Karola oraz starszego, przyrodniego brata (z pierwszego małżeństwa swej matki). Był nim Antoni Mueller – wybitny pisarz, autor powieści „Henryk Flis”, o którym szerzej piszę w następnym podrozdziale. Trzej rodzeni bracia Stanisława Maczka w wieku młodzieńczym zginęli w I wojnie światowej.

Przyszły generał uczęszczał do gimnazjum drohobyckiego (do jednej klasy z Brunonem Schulzem) i ukończył je z wyróżnieniem. Po maturze podjął studia polonistyczne i filozoficzne na Uniwersytecie Lwowskim. Duży wpływ wywarł na niego ojciec polskiej filozofii Kazimierz Twardowski oraz polonista Józef Kallenbach, którzy wystawili mu wysokie noty na swoich seminariach. I gdyby nie wybuch I wojny światowej, może kontynuowałby jako lwowski uczony dzieło swoich mistrzów.

Wojna zmieniła bieg jego losów. Wcielony do armii austriackiej, walczył na froncie włoskim – tam, gdzie zginęli jego bracia. A gdy kończyła się wojna, zaprawiony już w bojach, z przekonaniem, że rzemiosło wojskowe jest mu pisane, podjął walkę z oddziałami ukraińskimi o przywrócenie Polsce Drohobycza. Dowodził oddziałem lotnym, który 19 maja 1919 roku odbił to miasto z rąk ukraińskich strzelców siczowych. Zadanie miałem łatwe – napisze później w swoich wspomnieniach – gdyż znałem Drohobycz i jego okolice jak własną kieszeń. Później brał udział w wojnie z bolszewikami i zaczął dzięki swym zdolnościom wyraziście wpisywać się w dzieje polskiego oręża – zwłaszcza jako nowator tworzący mieszane jednostki piechoty, artylerii i jazdy.

W 1928 roku ożenił się z Zofią Kuryś (1906-1995) – młodszą odeń o 14 lat mieszkanką Stanisławowa (kuzynką Wiktora Budzyńskiego – poety, autora arcypopularnej niegdyś śpiewogry „Preclarka z Pohulanki” i twórcy Wesołej Lwowskiej Fali). Ślub odbył się w kościele w Worochcie. W podróż poślubną młodzi małżonkowie pojechali do Konstancy, nad Morze Czarne. Przeżyli wspólnie 66 lat. Mieli troje dzieci: Renatę (1929), Andrzeja (1934) i urodzoną już na emigracji Małgorzatę, która po przebytej chorobie – paraliżu nóg – była do końca życia przykuta do wózka inwalidzkiego.Nie miejsce tu, aby opisywać szczegółowo karierę wojskową gen. Maczka (zrobił to już jego znakomity biograf Piotr Potomski), ale niektóre fakty warto uwypuklić. W 1938 roku Stanisław Maczek został dowódcą pierwszej w Polsce jednostki zmotoryzowanej – 10. Brygady Kawalerii Zmotoryzowanej. Po wybuchu wojny, wycofując się na wschód przez Halicz i Tatarów, po kilku potyczkach z Niemcami i po stracie połowy stanu brygady, 19 września 1939 roku z 1500 żołnierzami przeszedł granicę Węgier. Następnie przeprawił się do Francji, gdzie gen. Władysław Sikorski – premier rządu emigracyjnego – powierzył mu dowództwo obozu szkoleniowego w Coëtquidan dla zbiegłych z kraju polskich żołnierzy.

Gdy Francja przegrała wojnę z Niemcami, ewakuował się z żołnierzami na Wyspy Brytyjskie i tam doprowadził do utworzenia legendarnej 1. Dywizji Pancernej, na czele której walczył później we Francji, Belgii, Holandii i w Niemczech. Walnie przyczynił się do powodzenia aliantów w bitwie pod Falaise (zamknął Niemców w kotle). Był wyzwolicielem m.in. Gandawy i Bredy – jego ostrożna taktyka uchroniła przed zniszczeniem wysokiej klasy zabytki w tych miastach. Dzięki temu stał się bohaterem narodowym Holendrów, czego dowodem jest, że do dziś ulice i place w tym państwie noszą jego imię. Otrzymał wysokie odznaczenia francuskie, belgijskie i holenderskie.

Krótki żywot miasteczka Maczków

19 maja 1945 roku w niemieckim miasteczku Haren, tuż przy granicy holenderskiej, gen. Maczek stworzył enklawę dla około 5 tysięcy Polaków, w tym 1728 kobiet – uczestniczek powstania warszawskiego więzionych w Oberlangen, i nadał temu miasteczku nazwę „Lwów”, ale po protestach dyplomatów sowieckich w brytyjskim MSZ, na wniosek gen. Tadeusza Bora-Komorowskiego, przemianowano je na „Maczków”. Był to czas, kiedy nie wiedziano, co będzie dalej w Europie, czy dojdzie do konfliktu amerykańsko-rosyjskiego. W Maczkowie był polski burmistrz, dr Zygmunt Gałecki, i były polskie nazwy ulic: Jagiellońska, Legionów, Mickiewicza, Łyczakowska.

Utworzono tam również polską policję, polską straż pożarną, polskie gimnazja (uczył w nich m.in. znany po wojnie pisarz i dziennikarz RWE Tadeusz Nowakowski), Uniwersytet Ludowy, bibliotekę i kino. Stworzono nawet teatr, w którym spektakl przygotował zwolniony z obozu jenieckiego znany już przed wojną reżyser Leon Schiller, a scenografem był słynny Józef Szajna – zwolniony z obozu w Buchenwaldzie. W lipcu 1945 roku w Maczkowie koncertował skrzypek wirtuoz Yehudi Menuhin oraz akompaniujący mu brytyjski pianista i kompozytor Benjamin Britten.

W czerwcu 1945 roku, w czasie tylko jednej mszy, księża udzielili 86 ślubów. Rodziło się nowe życie. Polscy dowódcy snuli plany, aby w okolicy dawnego Haren, czyli polskiego Maczkowa, w tzw. Emswaldzie stworzyć miejsce pobytu dla 400 tysięcy polskich dipisów. Gen. Anders był przekonany, że konflikt z ZSRR jest nieunikniony, należy więc czekać z powrotem do kraju, jednak jesienią 1946 roku Polacy zaczęli wyjeżdżać z Maczkowa. Dwa lata później, 10 września 1948 roku, opuszczone już przez Polaków miasteczko Maczków przejęli Niemcy i ponownie nazwali je: Haren.

Gen. Stanisław Maczek, mimo licznych prób namawiania (m.in. hrabiego Wojciecha Dzieduszyckiego i posła Katolickiego Klubu „Znak” Jerzego Zawieyskiego), nie wrócił do Polski. Układ jałtański zatwierdzony w Poczdamie uznał za gwałt na polskim narodzie. Twierdził, że jego żołnierze ze słynnej dywizji pancernej, głównie Kresowianie, nie mieli gdzie wracać, a on razem z nimi.

W książce wspomnieniowej „Od podwody do czołga”, którą Tadeusz Nowakowski na łamach londyńskich „Wiadomości” nazwał „sagą o husarskich skrzydłach”, Maczek przedstawił dzieje swej wojskowej odysei. Jest tam też opisana dramatyczna rozmowa z marszałkiem Bernardem Montgomerym (głównodowodzącym armii brytyjskiej). Urodziłem się – mówił do Montgomery’ego – we Lwowie, w mieście, które nigdy nie było, nawet w czasach rozbiorowych, pod panowaniem Rosji, a teraz jest tak bezkrytycznie oddane Sowietom. Na to Montgomery przerwał mi z uśmiechem i powiedział: „W takim razie wszystko się świetnie składa – będzie Pan generałem sowieckim”. Ta cyniczna wypowiedź jednego z głównych zwycięzców w II wojnie światowej zmroziła Maczka. Marszałek Montgomery wykazał się ignorancją historyczną – a może cynizmem – już wcześniej, gdy w Szkocji wizytował polską dywizję pancerną i zapytał: „Jakim właściwie językiem mówią u siebie Polacy w domu: po niemiecku czy po rosyjsku?”.

„Generale, jeszcze jedno piwo


Po zakończeniu wojny gen. Maczek osiadł w Edynburgu, gdyż w Polsce Ludowej został wykluczony ze społeczeństwa przez odebranie mu obywatelstwa. W stolicy Szkocji, pozbawiony pomocy materialnej ze strony aliantów, aby utrzymać rodzinę, pracował jako sprzedawca sklepowy, robotnik w fabryce, a w końcu jako barman. Mając 72 lata, stał za barem od 12.00 do 15.00 i od 17.00 do 22.00 i zarabiał 10 funtów tygodniowo. Jest to wstrząsająca i niebywale wstydliwa dla Polaków historia. Sierżant Jan Tomasik (bogaty Polak, zwany „milionerem z Edynburga”), który zatrudnił Maczka w swoim hotelu Learmouth, był w czasie wojny jego podwładnym. Jako pracodawca wielokrotnie publicznie lekceważył swego dawnego dowódcę. Zdarzało mu się, że głośno mówił, iż musi go zwolnić, bo Maczek „stosuje mu w barze generalskie metody”. Bywało, że kpił ze wspomnień generała, przeinaczając tytuł jego książki „Od podwody do czołga” na: „Od pługa do motoru”. Chwalił się gościom, że u sierżanta pracuje generał. A niektórzy szkoccy pijaczkowie potrafili krzyczeć: „Generale, jeszcze jedno piwo!”. Maczek znosił to ze stoickim spokojem. Nigdy nikogo nie prosił o pomoc. Cechował go życiowy optymizm. Ale gdy mu było wyjątkowo ciężko, wyznał: „Optymizmu nie można włożyć do garnka ani zapewnić nim wykształcenia dzieciom. Zacząłem więc pracować jako barman”. Swemu jedynemu synowi, Andrzejowi, zapewnił solidne wykształcenie – studia chemiczne w Oxfordzie. Dzięki zdolnościom i stypendiom naukowym Andrzej Maczek sięgnął po tytuł profesora na Politechnice w Sheffield.

Przyjaźń z Władą Majewską

W czasach edynburskich gen. Stanisław Maczek przyjaźnił się z piosenkarką, a w tym czasie dziennikarką Radia Wolna Europa Władą Majewską (1914-2014). Przyjaźń ta zadzierzgnęła się w latach wojny, gdy Włada Majewska była gwiazdą słynnej Lwowskiej Fali – zespołu artystycznego, w którym występowało kilkunastu artystów. Majewska była żoną Wiktora Budzyńskiego – twórcy tego zespołu, który towarzyszył 1. Dywizji Pancernej gen. Maczka prawie przez cztery lata, organizując koncerty dla stęsknionych za polskim słowem i polską kulturą żołnierzy. Gen. Maczek doskonale rozumiał, że żołnierz po ciężkim szkoleniu bądź walce na froncie musiał mieć czas na odpoczynek i jakąś formę rozrywki. Te potrzeby zaspokajała Lwowska Fala, czyli zespół Budzyńskiego i Majewskiej.

Włada Majewska – kobieta niezwykle rzutka, dynamiczna, przedsiębiorcza i znakomicie zorganizowana – osiągnęła na Wyspach Brytyjskich wśród emigrantów z Polski wysoką pozycję i autorytet. Jako aktorka kabaretu Mariana Hemara i dziennikarka Radia Wolna Europa była niezwykle popularna wśród żołnierzy i przyjmowana owacyjnie. W repertuarze Lwowskiej Fali była satyra, humor, liryka i wiele sentymentalnych, wzruszających piosenek śpiewanych lwowskim bałakiem, m.in. słynna piosenka Hemara (w brawurowym wykonaniu Majewskiej) „Chlib kulikowski”. Mało znany jest fakt, że Wiktor Budzyński był kuzynem Zofii Maczkowej, żony generała, oraz że Zofia i Stanisław Maczkowie byli świadkami na jego ślubie z Władą Majewską.

Majewska nigdy nie zapomniała „o swym Generale” – jak mówiła o Maczku, śpiesząc mu z pomocą i dobrym słowem. Pomagała mu m.in. w Edynburgu w opiece nad przykutą do wózka inwalidzkiego córką Małgorzatą. W książce wspomnieniowej „Od podwody do czołga” gen. Maczek wpisał Majewskiej następującą dedykację, wiele mówiącą o ich relacjach: Kochanej Władzie, której talent budował „morale” naszej dywizji w Szkocji i na froncie, aż do bunkrów nad Mozą, wyczarowując w nas wizję ukochanego naszego miasta – ofiarowuję wszystkie kartki tej książki żyjące Lwowem. Edynburg, wrzesień 1961.

Zmiana systemu politycznego w Polsce powodowała, że niektórzy powojenni emigranci wracali do kraju. Generał Maczek czuł się za stary, by wracać. Zresztą Lwów i Drohobycz były miastami ukraińskimi. W stulecie urodzin gen. Stanisława Maczka, w 1992 roku, pod jego mieszkanie w Edynburgu przybyli ze sztandarami jego żyjący jeszcze żołnierze i śpiewając: „Dwieście lat, dwieście lat”, zmusili go do ukazania się w oknie. Z okazji tego jubileuszu prezydent Lech Wałęsa przyznał mu Order Orła Białego. Dwa lata wcześniej prezydent RP na Uchodźstwie Ryszard Kaczorowski awansował go do stopnia generała broni. Starania o polską emeryturę, które podjęli polscy politycy, utknęły w Ministerstwie Obrony Narodowej. Minister Janusz Onyszkiewicz nie stanął na wysokości zadania. W końcu po długich naradach przyznano generałowi jednorazowy zasiłek w wysokości 1500 funtów, którego Zofia Maczkowa nie przyjęła.

Gen. Stanisław Maczek zmarł w Edynburgu 11 grudnia 1994 roku, w wieku 102 lat. Kazał się pochować na cmentarzu w holenderskiej Bredzie – mieście, które wyzwolił spod okupacji hitlerowskiej i w którym spoczywało wielu jego żołnierzy.

Krótka sława przyrodniego brata

Biografowie gen. Stanisława Maczka pomijają fakt, że miał on o 15 lat starszego przyrodniego brata, Stanisława Muellera (1877-1944) – pisarza nieprzeciętnej miary, autora świetnej, bestsellerowej swego czasu powieści pt. „Henryk Flis” (1908). Lekceważenie pokrewieństwa Maczka z Muellerem wydaje się dziwne. Matka Stanisława Muellera owdowiała, gdy miał on 6 lat, i wówczas chłopiec z siostrą trafił pod opiekę dziadków, mających we Lwowie sklep z konfekcją męską. Tymczasem Anna z Czernych Muellerowa wyszła za mąż za sędziego w Drohobyczu – Witolda Maczka, z którym miała czterech synów: pierworodnym był właśnie przyszły generał i bohater spod Falaise.

Stanisław Mueller zamieszkał w domu Maczków i spędził tam dziesięć lat (1899-1908). Był to czas, gdy w Drohobycko-Borysławskim Zagłębiu Naftowym narastało wrzenie rewolucyjne. Szczególne napięcia miały miejsce w latach 1903-1906. To, co wtedy Stanisław Mueller widział wokół siebie, stało się podstawą do napisania szokującej opinię publiczną i dobrze przyjętej przez krytykę dwutomowej powieści „Henryk Flis”. Bohaterem jej był młody doktor praw, właściciel kancelarii adwokackiej (jak się można domyślać: alter ego Stanisława Muellera). Akcja utworu dzieje się w Drohobyczu i w Borysławiu i oparta jest na faktach – aferach i szczegółach biograficznych.

Tytułowy Henryk Flis przeżywa w Drohobyczu szaleńczą miłość, zarysowaną ze znaczną – jak na ówczesne poglądy – śmiałością erotyczną. Wszystko to dzieje się na realistycznym tle obyczajowym i politycznym. Z jednej strony dynamicznie rozwijający się nowy ośrodek przemysłowy, a z drugiej strony prymitywny świat ubogich przedmieść i wiosek z wielkim zróżnicowaniem narodowościowym. Flis poznaje świat wielkiej finansjery, świeżo wzbogaconych milionerów i porażające prymitywizmem warunki pracy w fabrykach i kopalniach, filisterstwo mieszczan i konserwatyzm szlachty.

Bohater powieści Muellera na co dzień zwiedza ponure dziedzińce fabryczne, brodzi w błocie, odwiedza slumsy, wysłuchuje relacji o haniebnych warunkach pracy w kopalniach i rafineriach. I mimo tych spostrzeżeń i doświadczeń jako prawnik wygrywa dla bogatych procesy sądowe i uchyla się od obrony faktycznie pokrzywdzonych. Powieść Muellera można porównywać do „Ziemi obiecanej” Władysława Reymonta.

Stanisław Mueller nie miał szczęścia u biografów. Może dlatego, że szybko porzucił twórczość literacką. „Henryk Flis” to jego jedyna powieść. Złamał pióro, mimo że miał wszystkie cechy utalentowanego prozaika. Poświęcił się profesji prawniczej i jako hedonista konsumował uroki życia. Bywał na lwowskich salonach. Długie wakacje spędzał we Włoszech, nad Adriatykiem, w towarzystwie pięknych kobiet. We Lwowie miał od roku 1910 dużą kancelarię adwokacką, ale zbankrutował, bo jego wspólnik dopuścił się horrendalnego nadużycia.
W 1925 roku osiadł w Krakowie, gdzie mianowano go dyrektorem Banku Kredytowego. Okupację hitlerowską przeżył w nędzy. Zmarł z wycieńczenia organizmu 2 lipca 1944 roku. Po wojnie wpadł w przepaść zapomnienia, które trwa do dziś.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska