Moje Kresy. Pamiętniki Kazimierza Bernaczka

Stanisław S. Nicieja
Maturzyści Gimnazjum im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Turce z roku 1938. Druga od lewej w ostatnim rzędzie - Romana Pulnarowicz, córka senatora RP, rząd niżej Kazimierz Bernaczek. W pierwszym rzędzie ks. katecheta Paweł Konkol. Obok niego dyrektor gimnazjum - Jacek Jedliński.
Maturzyści Gimnazjum im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Turce z roku 1938. Druga od lewej w ostatnim rzędzie - Romana Pulnarowicz, córka senatora RP, rząd niżej Kazimierz Bernaczek. W pierwszym rzędzie ks. katecheta Paweł Konkol. Obok niego dyrektor gimnazjum - Jacek Jedliński. Ze zb. Marii Bernaczek ze Strzelec Opolskich
Ważną rolę w budowie polskiego szkolnictwa w Strzelcach Opolskich po 1945 roku odegrał Kazimierz Bernaczek (1919-2009) - uczeń gimnazjum w Turce, a później pracownik tamtejszego starostwa, autor wspomnień, w których interesująco opisał swoich kolegów szkolnych i nauczycieli.

Opowieści o turczańskich osobliwościach

Oprócz przywoływania pamięci o kolegach szkolnych Kazimierz Bernaczek pisał w swoich pamiętnikach z wielką miłością o Turce i jej okolicach, o sąsiadach, chłopięcych zabawach, różnych osobliwościach i o dziwakach turczańskich, m.in. o Chaimie Byku - legendarnym szklarzu z Turki, który codziennie przemierzał miasteczko truchcikiem, jak konik, ciągle się śpiesząc, z jedną szybą pod pachą; o Lali - niemowie, który miał niezwykłe talenty pantomimiczne i jako mim tworzył różne komiczne sytuacje, czy też o Kasiorku - dziwaku, który nosił na głowie jednocześnie dwa albo trzy kapelusze i trzymał się prosto jak struna, aby mu nie spadły.

Kazimierz Bernaczek ze swoim kolegą z gimnazjum w Turce Augustynem Dutkiewiczem, rok 1999.
Kazimierz Bernaczek ze swoim kolegą z gimnazjum w Turce Augustynem Dutkiewiczem, rok 1999. Ze zbiorów Marii Bernaczek ze Strzelec Opolskich - córki Kazimierza

Te opowieści przywołują koloryt dawnej Turki, zatrzymany w pamięci Bernaczka jak w kadrze fotograficznym. Jest tam też opowieść o katechecie turczańskim ks. kanoniku Pawle Konkolu, który miewał zwyczaj, ku przestrodze krnąbrnych swoich uczniów, wygłaszać wierszowane ostrzeżenie:

Rózeczką dziatki Duch Święty bić radzi

Rózeczka dziateczki do nieba prowadzi

Taka pedagogika dzisiaj zupełnie zwietrzała, ale kiedyś - co tu kryć - była skuteczna. Sam pamiętam ze szkoły podstawowej w Strzegomiu, jak linijką dostawałem po łapie od nauczyciela za jakąś niesforność.
Artystyczna rodzina Żuławskich

Dzięki pamiętnikom Kazimierza Bernaczka dowiadujemy się nowych faktów o rodzinie Sławomira Żuławskiego - prawnika, który w latach trzydziestych XX wieku był sekretarzem Starostwa Powiatowego w Turce. Żuławscy byli rodziną artystyczną. Wielu z nich zapisało się w historii polskiej literatury i malarstwa. Sławomir Żuławski był odmieńcem w rodzinie. Pasjonowały go polowania i wędrówki po lasach z flintą. Swoich dwóch synów wychowywał twardą ręką. Dowcipnie o tych pedagogicznych praktykach ojca napisał jego syn Mirosław (1913-1997) - dyplomata i pisarz, autor m.in. poczytnej swego czasu książki „Opowieści mojej żony”. Ojciec brał go ze sobą na polowania w turczańskie lasy, uczył pływania w rzece Stryj, wpajał dobre maniery towarzyskie, wymagał prawdomówności i elegancji. U nas przy stole - czytamy we wspomnieniach Mirosława Żuławskiego - nie wolno było grymasić ani mówić „nie lubię”, a kiedy to się komuś z nas wymknęło, ojciec nakazywał surowo: „Daj gębę psu oblizać i marsz do pokoju”. A pies domowy, potężny Nero, zawsze leżał pod stołem i chętnie wykonywał swoją powinność długim, mokrym jęzorem.

Sławomir Żuławski wspólne z żoną, Marią z Wiśniowskich - pisarką, autorką sztuk teatralnych dla dzieci, prowadzili w Turce teatr amatorski. W moich latach gimnazjalnych - wspominał Kazimierz Bernaczek - do Turki sprowadziła się rodzina Sławomira Żuławskiego. Bogate w drzewa świerkowe lasy przyciągały ludzi żądnych czegoś nowego, a także pragnących wnieść coś dla środowiska. Turka doskonale się do tego nadawała. W czasach, gdy dyrektorem gimnazjum był prof. Jacek Jedliński - organizator Uniwersytetu Robotniczego w Turce - państwo Żuławscy zaangażowali się mocno w działalność teatru amatorskiego. Chętnych nie brakowało, bo każdy lubił być aktorem. Teatr amatorski w Turce wystawiał więc m.in. „Wesele” Stanisława Wyspiańskiego, „Freuda teorię snów” Antoniego Cwojdzińskiego, „Norę” Henrika Ibsena, „Małkę Szwarcenkopf” Gabrieli Zapolskiej. To były piękne spektakle i chyba na wszystkich byłem. Miejscowy talent malarski, pan Marian Dutkiewicz, przygotowywał dekoracje do tych przedstawień. Pamiętam, że w sztuce Zapolskiej tytułową rolę grała autentyczna Żydówka - bardzo piękna i inteligentna dziewczyna. Tylna ściana na płótnie dekoracji przedstawiała cmentarz żydowski z charakterystycznym nagrobkiem. Aktorzy grali świetnie. Pamiętam wzruszającą scenę, jak Jojne Firurkles płakał nad grobem matki.

Teatr amatorski nie był w Turce nowością, jeszcze jako dziecko bywałem na Jasełkach. Grano także „Pasję” w okresie Wielkanocy i w roli Chrystusa występował ks. prałat Ignacy Kułakowski, uważając, że on najlepiej nadaje się do tego, by dźwigać krzyż Chrystusowy. A jeszcze pamiętam, że w pierwszych dniach grudnia były w „Sokole” przedstawienia związane ze św. Mikołajem.
W spektaklach organizowanych przez Żuławskich brała również udział urodzona w Turce absolwentka Lwowskiego Konserwatorium Muzycznego Maria Walkowicz (1889-1966) - po wojnie znana wrocławska pianistka i jedna z bardzo zasłużonych organizatorek Akademii Muzycznej we Wrocławiu. Żuławscy trafili więc w Turce na podatny grunt.

Wnukiem Żuławskich jest urodzony we Lwowie w 1940 roku pisarz i reżyser Andrzej Żuławski - m.in. reżyser „Trzeciej części nocy”, „Na srebrnym globie” i „Szamanki” według prozy Manueli Gretkowskiej, a prawnukiem - Xawery Żuławski - reżyser m.in. filmu „Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną” według prozy Doroty Masłowskiej.

Sławomir Żuławski po wejściu Sowietów zlekceważył ostrzeżenie i nie schronił się jak inni w okolicznych lasach. Zabrano go z domu nocą i powieziono bydlęcym wagonem na wschód, skąd już nigdy nie wrócił.

Wejście Sowietów do Turki doszczętnie zniszczyło tamten świat. Kazimierz Bernaczek z całą rodziną został wywieziony do Kazachstanu. Tam na jego oczach po kolei umierali: jego 80-letnia babka Otylia, później ojciec i matka, a w końcu najmłodsza siostra. Grzebał ich osobiście na muzułmańskim cmentarzu, gdzieś w okolicach Aktiubińska, w zmarzniętej ziemi, w której trudno było wykopać grób. Jest to wstrząsająca opowieść o gehennie rodzinnej. Nie poszedł - jak jego dwaj bracia: Marian i Tadeusz - do armii gen. Władysława Andersa, czego później bardzo żałował, bo musiał opiekować się chorą siostrą. W końcu, po jej śmierci, wyszedł z Rosji z armią gen. Zygmunta Berlinga. I tak przez Bytom dotarł do Strzelec Opolskich, gdzie zapisał piękną kartę w swej działalności pedagogicznej i społecznej.

Po ukończeniu studiów w Krakowie Kazimierz Bernaczek uczył i kierował szkołami w Grodzisku, Otmęcie i Strzelcach Opolskich, gdzie był również inspektorem oświaty. Jego dwaj bracia, żołnierze Andersa, przeżyli wojnę, ale do Polski nie wrócili - zmarli w Londynie.
Dramat senatora Władysława Pulnarowicza

Władysław Pulnarowicz (1889-1941) jako gimnazjalista - późniejszy senator RP, historyk Turki, zamordowany w lwowskim więzieniu.
Władysław Pulnarowicz (1889-1941) jako gimnazjalista - późniejszy senator RP, historyk Turki, zamordowany w lwowskim więzieniu.

Kazimierz Bernaczek w swoich wspomnieniach przypomniał też zapomnianą postać senatora RP trzech kadencji (1930-1939) Władysława Pulnarowicza (1889-1941). Był to polityk wielce zasłużony dla swego miasteczka. Pochodził z rodziny, która wydała kilku burmistrzów Turki, m.in. Macieja Pulnarowicza (burmistrz w latach 1769-1787), jego syna Jana (1804-1818) i prawnuka, również Jana (1871-1875). Władysław Pulnarowicz, syn Józefa i Emilii Jackulak, był legionistą, dyrektorem Kasy Chorych w Turce i wieloletnim radnym powiatu. Był autorem pierwszej monografii powiatu turczańskiego pt. „U źródeł Sanu, Stryja i Dniestru” z 1929 roku (dziś to absolutny biały kruk). Władysław Pulnarowicz i jego małżonka, Henryka z Chołoniewskich, mieli troje dzieci - Zofię, Romanę i Jana.

Gdy do Turki weszli Sowieci, Pulnarowiczów nie ominął dramat. Dzięki Kazimierzowi Bernaczkowi, który znał osobiście Pulnarowicza, wiemy, co się z senatorem stało. Otóż początkowo ukrywał się wraz ze swoim 18-letnim synem, Janem. Żona z córkami nie wykazały tej ostrożności i mieszkały nadal w swej willi. 13 kwietnia 1940 roku, w czasie pierwszej masowej wywózki, zostały wywiezione do Kazachstanu. Mijały miesiące, gdy Pulnarowicz z synem w zagrożeniu aresztowaniem każdego dnia szukali okazji, aby przejść granicę węgierską. I wreszcie 8 lipca 1940 roku poprowadził ich kurier. Niestety, nie mieli szczęścia. Wpadli w ręce NKWD. Zostali przewiezieni do więzienia we Lwowie. Senatora rozstrzelano 16 maja 1941 roku, a jego syna skazano w tym samym procesie na 25 lat Sybiru, skąd już nie wrócił i nie jest znane miejsce jego spoczynku.

Żona Pulnarowicza z córką Romaną, koleżanką szkolną Kazimierza Bernaczka (zdali razem maturę w 1938 roku), wyszły z armią gen. Władysława Andersa na Bliski Wschód i po wojnie wróciły do Polski. Zamieszkały w Gliwicach. Romana przeżyła u schyłku życia, już w niepodległej Polsce, dramat krańcowej biedy. Po przedwczesnej śmierci swoich dzieci została sama z obłożnie chorym mężem w tragicznych warunkach materialnych. W liście do mieszkającego w tym czasie w Strzelcach Opolskich Kazimierza Bernaczka pisała w 1996 roku: Bardzo ciężko chorowałam, mąż już wcale nie chodzi, a ja nie daję już rady i nie chcę już żyć. Nie mamy nikogo, kto by pomógł nam. Bernaczek napisał wówczas list do Senatu Rzeczypospolitej, gdzie jest specjalna komórka opieki nad byłymi senatorami. Prosił, aby pomóc córce senatora Pulnarowicza. Nikt nigdy na ten list nie odpowiedział. W swoim strzeleckim pamiętniku Kazimierz Bernaczek zapisał w 2006 roku: W Wysokim Senacie zapewne przeczytali, wpięli do jakiegoś skoroszytu i nic nie zrobili. Romana zmarła w biedzie i zapomnieniu. Oto wydobyte z pamiętnika Bernaczka tylko niektóre fakty ukazujące los autora i jego najbliższego otoczenia. Pamiętniki te pieczołowicie przechowuje mieszkająca w Strzelcach Opolskich jego córka - Maria - i pragnę podziękować jej serdecznie za ich udostępnienie, a tym samym wprowadzenie do obiegu czytelniczego i polskiej historiografii.
Koledzy szkolni Kazimierza Bernaczka

Zasługą Kazimierza Bernaczka i jego pamiętników jest też fakt, że uzupełnił on naszą wiedzę o legendarnym kurierze - Rudolfie Regnerze, który przeprowadzał w czasie wojny przez granicę węgiersko-sowiecką, i tym samym ratował od niechybnej śmierci tysiące uciekinierów spod sowieckiej okupacji w roku 1940. Po przejściu granicy trafiali oni z reguły do armii polskiej formowanej przez gen. Władysława Sikorskiego we Francji. O bohaterstwie „Kuriera Rudka” z podziwem pisał w słynnej książce „Biali Kurierzy” Marek Celt, ale nie znał jego nazwiska i nic w ogóle o nim nie wiedział. To dzięki wspomnieniom Kazimierza Bernaczka udało się przywrócić nazwisko temu anonimowemu do niedawna kurierowi, który swe poświęcenie w ratowaniu zbiegów z niewoli przypłacił okrutną śmiercią z rąk NKWD.

Podobnie jak z Rudolfem Regnerem rzecz miała się z Władysławem Ossowskim - innym sławnym kurierem, zwanym „Małym Władeczkiem”, który również przeprowadził dziesiątki polskich żołnierzy przez węgierską granicę, ryzykując codziennie własnym życiem. Istniała powszechna opinia, że Ossowski, złapany przez Rosjan, został na miejscu, w górach pod Turką, zastrzelony. Prawda była inna. Sowieci wywieźli Ossowskiego na Syberię, gdzie spędził pół wieku. Dopiero w latach 90. XX wieku, już w czasie gorbaczowowskiej pierestrojki, udało się go stamtąd wydobyć. Przyjechał do Polski jako stary, zniszczony pracą człowiek, jakby z zupełnie innego świata i osiadł w Legnicy. Przed śmiercią odwiedził Kazimierza Bernaczka w Strzelcach Opolskich. Zachowała się też ich korespondencja. Przypomnieli w niej swoje lata młodzieńcze. Kazimierz Bernaczek był kolegą z jednej klasy Rudolfa Regnera w turczańskim gimnazjum.

Urodzeni w Turce Wiktoria Sozańska (1928-2014) z narzeczonym Mieczysławem Mentkiem (1928-1993) - w latach 50. XX wieku naczelnikiem gminy Włochy koło
Urodzeni w Turce Wiktoria Sozańska (1928-2014) z narzeczonym Mieczysławem Mentkiem (1928-1993) - w latach 50. XX wieku naczelnikiem gminy Włochy koło Namysłowa. Ze zbiorów wnuczki - Marty Mentek

Bernaczek był spokrewniony z Mieczysławem Leszem (1911-1998) - profesorem ekonomii, działaczem gospodarczym i ministrem handlu wewnętrznego w rządach PRL. Matka Mieczysława, Olga Leszowa, była właścicielką willi przy ulicy Traugutta w Turce. W sąsiedztwie, przy ulicy Za Łokciem 2, był dom Bernaczków. Babka Kazimierza, z domu Perucka, pochodziła z rodziny szlacheckiej mającej duży majątek ziemski (210 hektarów) pod Turką. Jeden z Peruckich, Stanisław (1853-1900) - bardzo muzykalny, zasłynął jako koncertmistrz organowy w kościele w Turce. Zygmunt Perucki - legionista, był ojcem Kazimierza Peruckiego (1924-2015) - pseudonim „Skała”, żołnierza 27. Wołyńskiej Dywizji AK, a później członka WiN-u i organizatora ruchu kombatanckiego w Polsce po 1989 roku.

W Turce często przebywał Bolesław Kaprocki (1905-1974) - kustosz i kierownik Muzeum Pokucia w Stanisławowie, pedagog, tłumacz z języków angielskiego, francuskiego i niemieckiego książek o tematyce psychologicznej. Po wybuchu wojny udało mu się zbiec z Turki na Węgry, gdzie zorganizował polskie gimnazjum. Po przedostaniu się do Anglii został lotnikiem w Dywizjonie 303. Po wojnie wrócił do Polski. Uczył w szkołach w Legnicy, Chojnowie i Żaganiu filozofii i języka angielskiego. Był autorem trzech książek o tematyce filozoficznej: „Jezus”, „Judasz” i „Barabasz”. Z powodu pobytu na Zachodzie wzbudzał podejrzenie u władz PRL i był szykanowany. Spoczywa na cmentarzu w Legnicy wspólnie z żoną, stanisławowianką, Janiną z Fiderkiewiczów. Jego postać wydobył ostatnio z zapomnienia prof. Antoni Smołalski - długoletni, obecnie emerytowany, pracownik Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Opolskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska