Myślenie życzeniowe - komentarz Łukasza Żygadły

Nie mamy tu merytoryki, nie mamy wyliczania powodów, dlaczego rządy PiS są złe dla Polski i Polaków. Widzimy jedynie nienawiść, wyzwiska i oklepane okrzyki o demokracji i praworządności.

Piszę tutaj o sukcesie, mając na myśli w pierwszej kolejności Donalda Tuska. Udało się na pewien czas wzbudzić nadzieję wśród sympatyków opozycji, udało się pobudzić ich do działania i wreszcie, udało się ściągnąć na marsz, a następnie zmarginalizować polityków opozycji, czyli Władysława Kosiniaka-Kamysza z PSL, Szymona Hołownię z jego własnego ruchu, czy Włodzimierza Czarzastego z Lewicy. Każdy z tych polityków musiał się ugiąć przed Tuskiem, który ostatecznie nie dał głosu żadnemu z partnerów, dzięki którym frekwencja na marszu była tak duża.

Tu pojawia się słuszna myśl wypowiadana przez polityków PiS. Tusk pokazał jak wyglądałyby jego rządy, po ewentualnym przejęciu władzy. Mamy chaos, mamy obiecywanie złotych gór, mamy obelgi wobec nieprzychylnych mu mediów, mamy agresję i mamy ponowne wycinanie wszystkich politycznych rywali. Musimy to sobie bardzo dobrze uświadomić. Otóż mamy do czynienia z politykiem, który stosuje wszelkie najgorsze możliwe metody walki politycznej, byle tylko osiągnąć zwycięstwo, ale przy tym oskarża o to samo przeciwników.

To za czasów rządów Tuska ABW wkroczyło do redakcji tygodnika „Wprost”. To Tusk politycznie wyciął wszystkich partnerów, którzy pomogli mu dojść do władzy, to właśnie Tusk stale składa deklaracje, których po przejęciu władzy nie wypełnia i jeśli politykom PO wydaje się, że społeczeństwo tego nie widzi, to wyprowadzę ich z błędu. Otóż widzi i odpowiednio w wyborach oceni. A nawet jeśli na marszu było pół miliona, to by wygrać wybory potrzeba milionów 15.