Na Pasiece o powodzi 1997

Redakcja
Mieszkańcy Pasieki na własne oczy mogli zobaczyć, jak działają szandory, jedno z przeciwpowodziowych zabezpieczeń.
Mieszkańcy Pasieki na własne oczy mogli zobaczyć, jak działają szandory, jedno z przeciwpowodziowych zabezpieczeń.
Dziesięć lat temu przez opolską Pasiekę przetoczyła się powódź. Dziś (10 lipca) mieszkańcy wspominali trudne chwile i planowali przyszłość swojej wyspy.

Przez pierwszych kilka miesięcy po powodzi nie mogłam wchodzić pod wiadukt, pod którym płynęła woda, tak się bałam - mówi Helena Wąchała, mieszkanka wyspy Pasieka. - W uszach mam jeszcze huk wody, która dziesięć lat temu przepływała pod moimi oknami. Cała się trzęsę na samą myśl o tym.

Mimo tego, że od powodzi minęło już dziesięć lat, wspomnienia tamtych trudnych chwil nadal są żywe wśród mieszkańców Pasieki.
- Chyba nigdy o tym nie zapomnimy. To zawsze będzie w nas siedziało - mówi Robert Grainert, mieszkaniec wyspy.

Kulminacyjna fala powodziowa przelała się przez Opole 10 lipca 1997 roku, między godziną 19.00 a 19.30.
- Nie sądziliśmy, że tak duża fala rzeczywiście przyjdzie. Nikt w to nie wierzył. Myśleliśmy, że najwyżej zaleje piwnice, ale nic więcej - mówi Robert Grainert. - Miałem mieszkanie na parterze i niczego nie zdążyłem z niego zabrać. Sam uciekałem w ostatniej chwili.

Od tamtej pory każdego roku mieszkańcy wyspy spotykają się po to, aby wspominać. We wtorek pod pomnikiem Damy Pasiecznej po raz dziesiąty Komitet Samopomocy Sąsiedzkiej Wyspy Pasieka zorganizował "Dzień Pasieczanki".
- Wtedy w ludziach budziła się ogromna chęć pomocy innym - mówi Helena Wąchała. - Pracowałam w sztabie powodziowym i któregoś dnia przyszła tam kobieta. Przyniosła mały kocyk, jedną cytrynę, czosnek, kawałek chleba. Powiedziała, żebyśmy to komuś przekazali.

Cichym bohaterem tamtych dni jest Czesław Mackiewicz. To właśnie dzięki niemu kilkunastu mieszkańców wyspy Pasieka zdołało opuścić swoje domy. Swoją motorówką dopływał tam, gdzie inni nie mogli dotrzeć.
- Mnie ściągnął z dachu - mówi Adam Adamski, mieszkaniec Pasieki. - Stałem tam i czekałem na pomoc. Znamy się od dziecka, ale to, co wtedy Czesław zrobił, było niesamowite.
- Tu się urodziłem, znam tu wszystkich, miałem motorówkę więc nie wyobrażam sobie, żebym mógł się zachować inaczej - mówi Czesław Mackiewicz.

Dziś powodzianie pytają, czy Opole jest zabezpieczone przed wielką wodą.
- Gdyby dzisiaj fala powodziowa była taka sama jak dziesięć lat temu, Opole byłoby bezpieczne - zapewniał ich wczoraj Wojciech Karbowiak, kierownik miejskiego centrum zarządzania kryzysowego. - W zakresie ochrony przeciwpowodziowej zostało bardzo dużo zrobione.
Dzisiaj (10 lipca) mieszkańcy Pasieki na własne oczy mogli zobaczyć, jak działają szandory, czyli aluminiowe zastawki, które w razie zagrożenia powodzią będą wkładane w luki wałów oddzielających wyspę od Odry. Podłużne płyty są bardzo lekkie, a ich montaż trwa zaledwie kilka chwili.

W ciągu tych dziesięciu lat wiele się zmieniło, m.in. uregulowano Odrę i udrożniono Kanał Ulgi. We wrześniu zakończy się budowa wrót na kanale Młynówka, które mają regulować poziom wody tamtędy przepływającej.
- Mimo wszystko, kiedy pada deszcz, z niepokojem patrzę na Odrę - mówi Helena Wąchała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska